Wspominałam o moim niekonwencjonalnym acz skutecznym sposobie na pozbycie się zapaszku. Myślę, że potrzymałam Was w niepewności dostatecznie długo - teraz się wszystko wyjaśni :)
Rozwiązanie problemu jest dość niepozorne i można znaleźć je w lodówce. Nie, to nie są wcale półprodukty...
źródło: http://salicylanka.blogspot.com/2012/07/jogurt-naturalny.html |
Tak, właśnie tak - jogurt naturalny!
Dlaczego?
Jogurt naturalny zawiera żywe kultury bakterii fermentacji mlekowej, tzw. szczepy probiotyczne. Bakterie te są składnikiem mikroflory bakteryjnej człowieka, zasiedlają nie tylko przewód pokarmowy ale również tak strategiczne obszary jak nabłonek kobiecej pochwy... No i oczywiście skóra głowy :)
Nałożone na skórę głowy stają się konkurentami dla drożdżaków, ograniczając ich liczebność, a tym samym niwelując zapaszek, świadczący o ich aktywności.
Genialne, prawda? ;)
Nieskromnie przyznam, że wpadłam na to sama, choć przed zastosowaniem skonsultowałam się z Wujaszkiem Google, które powiedział, że są tacy śmiałkowie, którzy sposób ten wypróbowali i sobie chwalą.
Wypróbowałam i ja.
I polecam :)
Należy jednak pamiętać, że jogurt nie może mieć dodatku cukru. Cukier (a w zasadzie glukoza powstała po rozkładzie węglowodanów na "części pierwsze") jest motorem napędowym do wzrostu liczebności populacji drobnoustrojów - innego rodzaju drożdży i drożdżaków, które również zamieszkują skórę głowy, ale żywią się cukrem. Może się okazać, że zamiast wyeliminować część drobnoustrojów, tylko je podkarmimy i wyhodujemy sobie kolejną populację.
Jogurt stosujemy jak maskę, nakładamy na skórę głowy, zakładamy czepek albo foliową torebkę i owijamy ręcznikiem. Konstrukcję na głowie utrzymujemy przez 30 minut, potem zmywamy, myjemy włosy i nakładamy na nie kolejne specyfiki ;)
Na koniec jeszcze taka uwaga - im więcej bakterii w jogurcie, tym lepszy efekt.
Po czym poznać, że bakterii jest dużo? Należy popatrzeć na datę ważności jogurtu. Wedle norm, po upłynięciu daty ważności, w jogurcie powinno znajdować się nie mniej niż 10^6 bakterii (jednostek tworzących kolonie). Im więcej czasu zostało do upłynięcia terminu ważności, tym więcej bakterii w produkcie :)
Jeśli więc ktoś ma problem z aktywnością drożdżaków na głowie - jogurtem je! I ustąpią ;)
Ciekawe rozwiązanie, zazwyczaj najlepsze sposoby to te naturalne właśnie :), ale jak ze zmywaniem takiej maski? Ja mam problemy ze zmyciem zwykłej oliwy.
OdpowiedzUsuńJogurt tłusty nie jest, zwyczajnie spływa z włosów. Po umyciu włosów szamponem nie zostaje po nim żaden ślad :)
Usuńnie mam takich problemów, ale przyznam że sposób bardzo niekonwencjonalny :) ma jednak zupełnie logiczne naukowe podstawy, więc jest godny zaufania :)
OdpowiedzUsuńjak mnie w grudniu dopadło chyba-łzs, to właśnie jogurt strasznie mi pomagał - również polecam!
OdpowiedzUsuńjutro wypróbuje dzięki za super poradę
OdpowiedzUsuńA zmiany na twarzy też można jogurtem potraktować?
OdpowiedzUsuńMyślę, że można, ale jogurt nie może być zbyt rzadki :)
UsuńNakładasz jogurt na mokre, umyte włosy czy na takie lekko nieświeże przed myciem? ;)
OdpowiedzUsuńPrzed myciem.
UsuńA jak często można stosować jogurtową maskę? Można przed każdym myciem?
OdpowiedzUsuń