Jakże dawno mnie tu nie było!
A jaką mamy piękną zimę tej wiosny! Chociaż u mnie akurat pokłady śniegu zmieniają się w ogromne kałuże i chyba pora na wykształcenie skrzydeł, coby nóg nie zmoczyć...
W każdym razie - wracam i pokazuję włosie, a co ;)
W tym miesiącu powróciłam do oliwki Salicylol i regularnie co tydzień nakładam ją wacikiem na skórę głowy. Do tego na długość włosów stosuję krem z masłem kakaowym z Isany z kilkoma kroplami hydrolizowanej keratyny i protein jedwabiu. Chowam tak przygotowane włosie pod czepek i zawijam na głowie ręcznik. Zmywam szamponem HiPP i najczęściej nakładam jeszcze na chwilę maskę z BingoSpa. Włosiska są po tym błyszczące, gładkie i sypkie, a końcówki nie wywijają sie aż tak bardzo :)
Dodatkowo w tym miesiącu kombinowałam z l-cysteiną. Śmierdziuch, ale bardzo fajnie radzi sobie z włosami i - co mnie zaskoczyło - ze skórą głowy. Mieszam małą porcję l-cysteiny z większą porcją maski BingoSpa (mam 40 aktywnych składników oraz glinkę zieloną) i albo chowam włosy pod czepkiem, albo zostawiam na kilka minut i zmywam chłodną wodą. Włosie jest odżywione i dociążone (jakieś takie cięższe ale i zyskuje na objętości) a skóra głowy jakby się wolniej przetłuszczała, mniej swędziała i chyba ciut się złuszczyła. Dla mnie bomba, będę powtarzać co jakiś czas :)
Pod koniec miesiąca zauważyłam coś, co mnie zmartwiło. Po po prawej stronie głowy zrobiła się krostka i jakoś tak wyszło, że udało mi się ją zdrapać. Liczyłam na to, że się zagoi, ale nie... Ciągle tam jest, a każde mycie głowy powoduje jej naruszenie. Jak się tego ustrojstwa pozbyć, ktoś ma pomysł?
Niemal codziennie budzę się z koszmarnie suchymi dłońmi. Wyrobiłam już sobie nawyk, że po nasmarowaniu dłoni kremem, przesuwam palcami po końcówkach. Chyba są mi za to wdzięczne, bo mniej się rozdwajają, bardziej się błyszczą i zrobiły się jakby mocniejsze.
W ciągu tego miesiąca zapoznałam się z szamponem Pirolam, który stosuję do każdego mycia poza zmywaniem oliwki. Zauważyłam, że moja skóra toleruje Ammonium Lauryl Sulphate i korzystam z tego odkrycia :)
Odkąd używam Pirolamu nie zauważyłam zmian w kwestii przetłuszczania się skóry, ale przynajmniej nie czuję już zapaszku, co pewnie oznacza, że moja hodowla drożdżaków zamiera. Ale wciąż są, bo wciąż mam na głowie łuskę. Małą i drobną, ale wciąż łuskę. Dlatego dziś do oliwki dodałam kilka kropel olejku eukaliptusowego, a nuż taka mieszanka da lepszy efekt :)
I ostatnia rzecz: co jakiś czas używam maści Terbilum. Ogranicza swędzenie i pewnie też ma swój udział w braku zapaszku. Próbowałam też smarować nią krostkę na głowie, ale bez efektów...
Na koniec to, na co wszyscy czekają... włosie :)
Odgniotły się od gumki. Ciekawostka: tak wygląda włosie na drugi dzień po myciu :)
Z reguły wtedy wiszą jak smutne, tłuste strąki, a akurat wczoraj udało się cyknąć ładne zdjęcie :)
Jak tam Wasza pielęgnacja w zimową wiosnę? ;)
Długie i śliczne o ja <3
OdpowiedzUsuńUżywałam pirolam i bardzo mi służył :)
Jak patrzę na twoje śliczne i lśniące włosy to ciągle wierzę, że można takie cudo osiągnąć pomimo ŁZS!
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś....Twój blog to kopalnia wiedzy na ten temat!
Bardzo zdrowe końce! Też mam l-cysteinę i planuję właśnie z nią poeksperymentować, bo w roli płukanki sprawdziła się świetnie również na moich włosach.
OdpowiedzUsuńCo do tej krostki- może po prostu nie drapać zbyt mocno podczas mycia skalpu?
Kiedy właśnie ja jej nie drapię... Tylko ten strupek pod wpływem wody po prostu odpada i zabawa się zaczyna od początku. A nie będę myć tylko fragmentów głowy, żeby się łaskawie zagoiło :x
UsuńPięęęęękne. Mój ulubiony typ włosów :) Proste!
OdpowiedzUsuńSą piękne :) Śliskie, zdrowe i błyszczące, uwielbiam takie :-)
OdpowiedzUsuńŚliskie! Właśnie, tego określenia mi brakowało :D
UsuńDuzo ich :). A mnie swedzi skalp po powrocie do Pl. Po pierwszym myciu powyskakiwaly krostki na nim :/.
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie lśniące włosy. ;-)
OdpowiedzUsuńo Głowo! wielbię Twe kudełki:D
OdpowiedzUsuńWłosy- marzenie!
OdpowiedzUsuń