W dzisiejszym odcinku przedstawię Wam produkt, który przyczynił się do mojej twórczej niemocy. Bo co jeszcze można dodać do tego, co można przeczytać na opakowaniu tegoż kosmetyku? A jednak postanowiłam spróbować... :)
Szampon ten został następcą szamponu Allerco (KLIK!), który okazał się niedopasowany do potrzeb mojej skóry głowy. Poszukiwałam wciąż czegoś delikatnego i w miarę neutralnego oraz taniego, gdyż nietrafiony Allerco wyczerpał moje miesięczne włosowe fundusze. W tym samym czasie trafiłam na kilka pozytywnych, żeby nie powiedzieć entuzjastycznych, recenzji powyższego produktu i postanowiłam go wypróbować.
Szampon zamknięty jest w typowej, plastikowej buteleczce o dość minimalistycznym wyglądzie. Kolorystyka opakowania bazuje na bieli i odcieniach niebieskiego, jedyny "żywszy" element to czerwone serduszko misia. Butelka wyposażona jest w klapkę zamykająco-otwierającą, zaś otwór dozujący zapobiega wylewaniu nadmiernych ilości szamponu. Sama konsystencja szamponu to właśnie żel, a co za tym idzie, czasem dość trudno jest szampon spienić. Jak na szampon bezzapachowy przystało, zapach... jest, ale nie drażni nosa i nie zostaje na włosach.
Jeśli chodzi o działanie, szampon Schauma Baby jest do bólu przewidywalny, bezpieczny i... nudny. O ile nie mamy problemów z obecnością Cocamidopropyl Betaine w produktach do mycia, szampon będzie nam służył dobrze.
Odlewkę tego szamponu wzięłam ze sobą na tygodniowy pobyt w Londynie. I o ile na początku brak zapachu i łagodny skład były zaletami, tak pod koniec pobytu włosy wydawały się być zmęczone, znudzone i oklapnięte. Brakowało mi tego CZEGOŚ, włosy nie pachniały, wywijały się na wszystkie strony i oklapły. Moje włosy lubią różnorodność i po umyciu czymś mocniejszym wróciły do normy :)
A teraz spójrzmy w skład...
INCI: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Citric Acid, Sodium Methyl Isethionate, Panthenol, Lauric Acid, Polyquaternium-10, Zinc Laurate, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Sodium Laurate.
W składzie mamy łagodne detergenty i nawilżającą glicerynę. Do tego w roli zagęstnika chlorek sodu, składniki regulujące pH i konserwujące. Potem mamy jeszcze śladowe ilości nawilżającego pantenolu, kwasu laurynowego, wygładzającego silikonu, związków cynku, substancji chelatującej i mydła.
Skład jest nudny, bezpieczny, nie ma się tutaj do czego przyczepić, może poza tą nieszczęsną betainą kokamidopropylową...
Na koniec krótkie podsumowanie: gdybym była rodzicem, pewnym, że pociecha o wrażliwej skórze dobrze reaguje na CB, pewnie często sięgałabym po ten szampon. W przypadku mojej "dorosłej" skóry głowy szampon sprawdza się również, ale powinnam go stosować niezbyt często. Prawdopodobnie nie wrócę już do niego, bo mam kilka innych sprawdzonych opcji. Rodzicom mogę polecić, acz niezbyt chętnie :)
Ciekawa jestem, czy moi czytelnicy znają i jeśli znają, to co myślą od tym szamponie :)
PS Bardzo się cieszę, że mimo mojej nieobecności, zaglądacie na bloga. Uzbierałam już ponad milion wyświetleń i muszę przyznać, że podoba mi się taki stan rzeczy ;)
Ja dopiero niedawno zaczęłam zgłębiać wiedzę na temat mojego ŁZS. Na Twój blog trafiłam przypadkiem i nie żałuję. Szampon wydaje się godny wypróbowania (do tej pory używałam innych, obecnie stosuję Pirolam z ktorego nie jestem zadowolona i o którym z pewnością napiszę na swoim blogu). Pytanie z innej beczki - dość często spotykam się na forach z tematem parafiny w kosmetykach na ŁZS - co o niej sądzisz? :)
OdpowiedzUsuńKiedyś spróbowałam na kawałku skóry maść z parafiną. Udało mi się nie wydrapać sobie dziury do mózgu, ale wiem już, że to nie dla mnie :)
UsuńByć może są tacy, którym parafina rzeczywiście pomaga, ja się do nich nie zaliczam :)
Okeeej :D wlasnie slysze ze wielr osob odradza produkty z parafiną :) I ja zas drapie się jak wsciekla po szamponach z dziegciem ktore Ty chwalisz :) Widocznie kazde łzs ma swoje widzi mi się :) Pozdrawiam!
UsuńTak to właśnie jest :)
UsuńChciałabym się podzielić z wami moim sposobem, dzięki któremu jakoś ogarnęłam łzs, choć nie wiem czy to ma pewno łzs, bo nie byłam u lekarza. Jednak długi czas tą choroba mi doskwierala i w sumie najbardziej pomagała mi oliwka salicylol, ale była kłopotliwa w użyciu. Poprawę zauważyłam kiedy dodałam aloesu zatezonego 10x do szamponu(używam aloesowego bio labell z intermarche) i dołożyłam do tego emulsje zoxiderm co parę dni. Zaznaczam, że nie było wcześniej takiej poprawy jak używałam tej emulsji i szamponów leczniczych czy tego aloesowego, więc myślę, że to zasługa aloesu 10x zatezonego. Mam spokój już 2 miesiąc, a najważniejsze, że się przy tym nie męczę i zapomniałam już, że coś z moją głową nie tak :) Może dodam jeszcze, że pije dużo wody i nie doprowadzam do przesuszenia skóry głowy. Mam nadzieję, że komuś się przyda mój komentarz. Pozdrawiam :)
UsuńWitam. Kiedy jeszcze nie miałam własnego bloga ale za to głowę z problemem krostek, łuski i wypadającymi włosami byłaś moją wyrocznią w sprawie ŁZS zawsze szukałam czegoś na Twoim blogu. Twój blog był tez chyba pierwszym które zaobserwowałam i wpisałam w ulubione blogi więc cieszę się, że w końcu jest post i mam nadzieję, że będzie ich teraz więcej. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie:) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I również pozdrawiam :)
UsuńJeśli mogę wtrącić to zapytam czy stosowałes Zoxiderm? Mnie przeciwłupieżowe znanych marek zawsze podrażniały skórę głowy.
OdpowiedzUsuńNie ma za co! :) ja własnie go stosowalam i chwilowo go odstawiłam :) W sumie żałuję. Jestem w trakcie pisania jego recenzji na swoim blogu na temat tego szamponu, aczkolwiek wiem ze nie kazdemu on moze spasowac :)
OdpowiedzUsuńTak emulsję :D Zapędziłam się nazywaniem go szamponem :) Myślę o czym innym a piszę co innego :)
OdpowiedzUsuńo tego zioma jeszcze nie używałam:D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, czy go polecać, czy nie...
UsuńJako żel pod prysznic sprawdza się lepiej, ale to dalej nie to ;)
Witam ja zawsze po wszystkich eksperymentach wracam do stałego zestawu, który zawsze przywraca mi równowagę. Włosy myję codziennie Emolium, raz w tygodniu Zoxiderm. Po 3 dniach swędzenie znika.
OdpowiedzUsuńMam problem z przetłuszczającą się skórą głowy, ale ostatnimi czasy sytuacja się strasznie pogorszyła. Do tego doszła łuska, której nie umiałam się pozbyć. Za sprawą farmaceutki kupiłam selsun blue. Skalp nie świerzbi, ale przetłuszczanie i łuska zostały. Nawet cerkogel nie pomógł. Coś mnie podkusiło i umyłam skalp mydłem allepo. I nastał cud-choć na przetłuszczanie nie pomogło, to łuski jest o wieleeeee mniej i czuję się czystsza :D co myślisz? :)
OdpowiedzUsuńMoże oleje, oliwka z kwasem salicylowym? Oleje fajnie "ruszają" nawet najbardziej oporną łuskę :)
UsuńCo do mycia mydłem Aleppo - jak najbardziej dobry pomysł, ale jedna uwaga: mydło ma pH raczej zasadowe, naturalne pH skóry jest dużo niższe, już lekko kwaśne. Żeby skóra nie kaprysiła za bardzo (przesuszanie, te sprawy), lepiej nie bazować na samym mydle, a sięgać od czasu do czasu po szampon. Selsun jest OK :)
Z łagodnych - Emolium i HiPP.
OdpowiedzUsuńZ mocniejszych... ostatnio zakochałam się w Selsunie Blue, poza tym do moich ulubieńców zaliczam: niebieski Pharmaceris przeciwko łupieżowi tłustemu, szampon Zdrój, Biotar i Paraderm (bo dziegieć <3). Polubiłam się też z FlosLekiem przeciwko łupieżowi pstremu i tłustemu (Elestabion T się nazywa). Kiedyś z doskoku wybijałam wszystko co żywe (i część tego co już nie) za pomocą saszetki Nizoralu, ale zmądrzałam i już tak nie robię ;)
Hej, mogę.zapytać jaką opinię masz o Neutrogena T/gel i Neutrogena S/gel? Do maja pozostaję w Szkocji i próbuje znaleźć coś miejscowego na swoje ŁZS. Używam Pirolamu i Dermedic Linum Emolient, ale potrzebuję czegoś mocniejszego odkąd skończył mi się szampon z dziegciem i cynkiem Green Pharmacy. Może kojarzysz jakieś produkty dostępne w UK które mogłyby działać?
OdpowiedzUsuńMam u siebie Neutrogenę T/gel, ale jeszcze nie testowałam. Ma bardzo obiecujący skład, a skoro Green Pharmacy z dziegciem się u Ciebie sprawdził, to jest szansa, że Neutrogena pomoże :)
UsuńOo, dorwałaś w końcu Selsun? Doczekamy się dłuższej recenzji? Co prawda sama go już od jakiegoś czasu używam i także jestem zakochana - uważam że to on mnie wyleczył praktycznie zupełnie - ale 'fachowa' recenzja by nie zaszkodziła, zwłaszcza pod kątem magicznego składu (nie znam się, ale na pewno jest dobry, skoro działa ;)). Niebieski Pharmaceris stosowałam dłuższy czas i też pozytywnie. Niestety po dwóch opakowniach moja głowa przestała się z nim lubić, więc obecnie zmieniłam na Pharmaceris zielony (normalizujący do skóry łojotokowej) - ani szału, ani tragedii z nim nie ma...
OdpowiedzUsuńDorwałam i już go prawie wykończyłam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja będzie, choć nie wiem kiedy :)
Cześć!,
OdpowiedzUsuńChciałabym się podzielić moim sposobem na walkę z alergią skórną spowodowaną zbyt chlorowaną wodą. Mam nadzieję, że "łojotokowym głowom" też pomogę.
Odkąd mieszkam w akademiku pojawiły się u mnie problemy z wysuszoną, swędzącą skóra głowy, wyprysk oraz wzmożone wypadanie włosów.
Lekarz zdiagnozował alergię kontaktową na wodę.
Przez 3 lata walczyłam z uczuleniem na wodę, niestety bez skutku.
Leki na uczulenie nie pomagały. Było co raz gorzej z alergią, że zaczęłam myć głowę wodą butelkowaną...Przez ten czas straciłam połowę włosów.
Wpadłam na pomysł, aby zażywać WITAMINĘ PP na wypadanie włosów.
Po 3 tygodniach od stosowania wypadało dużo mniej włosów, a co najważniejsze alergia na wodę się znacznie zmniejszyła! Pojawiało się co raz mniej wyprysków.
Głowa tak bardzo nie swędziała. W internecie można przeczytać ze witamina PP jest stosowana w przypadku atopowego zapalenia skóry. Niestety witamina PP jest na receptę i w sumie się wcale nie dziwię..
UWAGA!
Należy jednak zachować ostrożność przy zażywaniu tej witaminy, w szczególności jeśli ktoś ma chorobę wrzodową, problemy wątrobowe lub cukrzycę.
Po 3 miesiącach stosowania zauważyłam skutki uboczne w postaci bólu żołądka, ale to pewnie tylko dlatego, że od dzieciństwa mam problemy z żołądkiem i wątrobą.
Ja zażywałam dawkę 200 mg raz dzienne. Wydaję mi się, że to jest maksymalna dawką jaką powinno się zażywać.
Mam nadzieję, że tym wpisem komuś pomogę!
Pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńciesze sie ze trafiłam na Twojego bloga :) Mam pytanie do Ciebie - wiesz może czy mogę łączyć płyn Belosalic z Cerkogelem?
Wczoraj dowiedziałam sie o mojej chorobie, dermatolog przepisał mi ten płyn i chciałabym jeszcze dodać to tego cerkogel.
Z góry dzieki wielkie za odpowiedź :)
Hej ;)
UsuńBelosalic ma w składzie kwas salicylowy, którego zadaniem jest również złuszczanie nadmiaru naskórka. Czyżby sam Belosalic był za słaby?
Myślę, że tu lepiej byłoby się skonsultować z lekarzem albo farmaceutą ;) Ja nie próbowałam, więc wolę się nie wymądrzać ;)
Dzieki za odpowiedz :)
UsuńBelosalic uzywam od killku dni i jak na razie nie widze poprawy w ogole, mam nadzieje ze z czasem cos sie ruszy.
W takim razie z moim pytaniem poczekam do nastepnej wizyty u dermatologa :)
A tymczasem biore sie do czytania Twoich postow:))
Wygląda nieźle.
OdpowiedzUsuń