wtorek, 24 lipca 2012

Nowy w stadzie: Pharmaceris H-Purin

Notka automatyczna. O tej porze powinnam właśnie wysiadać z pociągu do domu :)

źródło: aptekaslonik.pl
Tego tutaj niebieskiego przyjemniaczka poleciła mi pani farmaceutka w aptece, której jestem już stałym bywalcem. To ta sama apteka, z której wyszłam wyposażona w szampon Zdrój ;)
Tak więc spodziewałam się samych dobroci na skórze głowy. I się nie zawiodłam. Ale po kolei.

Olejek z drzewa herbacianego. Kto czytał bloga wcześniej, ten wie, że mam co do niego mieszane uczucia.  Z jednej strony sporo pozytywnych opinii (antyseptyk, działanie przeciwgrzybicze i w ogóle och i ach), chwalony na lewo i prawo, z drugiej - kamforowy zapach. Więc niemal wsadziłam nos w buteleczkę, próbując wyczuć choćby cień kamfory. Zapach jest bardzo orzeźwiający, taki trochę iglasty, przyjemny. Kamfory niet. Git :)

Olej Manuka. Stosowany w leczeniu wielu nieprzyjemnych skórnych dolegliwości jak łojotok skóry, krostki, ropnie, trądzik, trudno gojące się rany, ukąszenie owadów, cuchnące pocenie się stóp, grzybica, opryszczka, świąd skóry. Poza tym działanie silnie antyseptyczne, przeciwwirusowe, przeciwzapalne, przeciwropne, przeciwpotowe. Ponoć nawet odstrasza owady. Niestety, znalazłam informację, że "olejek Manuka zawiera pinen, geraniol, kariofilen, linalol, humulen, leptospermon". Linalol i geraniol nie zostały uwzględnione w INCI tegoż szamponu. Po trzech pierwszych myciach nie zauważyłam tego charakterystycznego efektu kasku, który towarzyszył innym kosmetykom z linalolem, więc pewnie jego stężenie jest na tyle śladowe, że skóra nie panikuje. Albo nie panikuje jeszcze.

Olejek tymiankowy. Kolejny antyseptyk; działanie dezynfekcyjne, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwrobacze, przeciwroztoczowe, odwaniające, przeciwgnilne, drażniące, rozgrzewające. I również odpędza owady. Również, niestety, zawiera tymol, pinen, cymol, linalol i borneol. Cóż...

Ekstrakt z wierzbiny. Działanie chłodzące, przeciwzapalne i ściągające. Na to nie narzekam, choć mieszanie chłodzącego ekstraktu z rozgrzewającym olejkiem z drzewa herbacianego i olejkiem tymiankowym jest... nietypowe. Żeby nie powiedzieć, nieco bez sensu. Ale grunt, że jest i wpływa też na złuszczanie naskórka oraz redukowanie podrażnień.

SLES. Za tym składnikiem również nie przepadam, dlatego szampon stosuję tylko raz - dwa razy w tygodniu. Włosie "piszczy", jest porządnie oczyszczone, skóra głowy się nie łuszczy. SLES często pojawia się w szamponach przeciwłupieżowych, myślę, że to też dlatego, że zmywa całą warstwę lipidową, wraz z nagromadzonym tam łojem i pożywiającymi się nim drożdżakami.

Barwniki. Szampon jest - trudno tego nie zauważyć - niebieski. To zasługa barwników. W składzie są dwa - CI 42090 (niebieski) i CI 60730 (fioletowy), oba pochodzenia chemicznego. O tym pierwszym czytałam, że "czasem bywa alergizujący". Za tym barwnikiem też nie przepadam, ale jak widzę - skóra jest zadowolona.

Efekty?
Po umyciu nim skóry głowy (bo włosie tylko spłukuję pianą), czuję... spokój. Skóra głowy nie swędzi, nie jest podrażniona, ba! nawet łuski nie ma. Efekt czystości utrzymuje się przez cały wieczór po myciu i na następny dzień. Razem z tym iglastym, orzeźwiającym zapachem.
Mimo kilku wyszczególnionych wątpliwości, jestem z niego bardzo zadowolona. Podoba mi się jego zapach, nareszcie nie jest to zapach dziegciu, dzieciowych myjadeł czy siarki :)
Szampon ma swoją cenę (zapłaciłam nieco ponad 27zł za 250ml), ale zapowiada się na wydajnego pogromcę mojego ŁZS.

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Glycerin, Propylene Glycol, Panthenol, Sodium Chloride, Dimethicone Propyl PG-Betaine, Methylpropanediol, Polysorbate 80, Polyquaternium-11, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, PPG-26-Buteth-26, Ethylhexyl Salicylate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Salicylic Acid, Leptospermone, Isoleptospermone, Flavesone, Salix Alba Bark Extract, PEG-7 Glyceryl Cocoate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Copaifera Officinalis Resin, Melaleuca Alternifolia Leaf, Helianthus Annuus Seed, Thymus Vulgaris, Disodium, Citric, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum, CI 42090, CI 60730

A Wy, moi czytelnicy? Mieliście? Stosowaliście?

AKTUALIZACJA (29.07):
Szampon wciąż rezyduje w mojej kosmetyczce, jest niesamowicie wydajny i w dalszym ciągu działa na skórę tak, jak działał na początku. Moja skóra jest specyficzna i co jakiś czas muszę zmieniać szampon, ale do tego będę z radością wracać :)

14 komentarzy:

  1. jest bardzo wydajny! i fajnie pachnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie stosowałam :) Ja testuję teraz po kolei szampony z Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o jaaa! to już wiem,że muszę szukac szamponów z sles! Mam czasem taki łupież, jak snieg przy dodatniej temperaturze..

    OdpowiedzUsuń
  4. mialam kiedyś inny szampon tej firmy i był fajny, tego nie używałam, ale ma niezły skład. Cieszę się, że działa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakupię w następnej kolejności, na razie muszę wykończyć szampon "Zdrój", który niestety nie działa wcale na moje łzs. Może z tym będzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  6. stosuję nie pomaga mi w ogóle. Ale może dlatego, że nie sotosuję zadnych innch "rzeczy" bo dopiero niedawno stwierdzono u mnie ŁZS, i myślałam ze po użyciu szapmonu zniknie mi całkowicie ŁZS ale widzę, że nie. Twój blog jest naprawde świetny. Powiedz mi czy w ogole, można pozbyć się tego cholerstwa??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŁZS to choroba przewlekła, można zaleczyć, ale nie wyleczyć całkowicie. Choć chodzą po świecie szczęśliwcy, którzy objawów choroby nie mają od lat :)
      Widocznie składniki w tym szamponie nie podziałały na Twoją skórę głowy. Ale nie przejmuj się, jest sporo różnych składników, które również mogą skórę złuszczyć (mocznik, kwas mlekowy, siarka) jak i te, które działają grzybobójczo/przeciwłupieżowo (ketokonazol, piroctone olamine, olejki eteryczne, klimbazol, siarczek selenu...). Czasem trzeba się trochę naszukać zanim znajdzie się to, na co skóra zareaguje.

      Usuń
  7. No tak to jest mój dopiero początek walki z ŁZS..
    A powiedz mi czy Ty pozbywasz się calkowicie po stosowaniu tych preparatów złuszczającego się naskórka??
    Twój blog spadł mi z nieba!!!!!!!! dziękuję.

    a jeszcze jedno czytałam, że ŁZS moze byc powodem stres, to prawda??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pozbywam się łuski, ale niestety nie na długo. Choć ostatnio całkiem nieźle mi to wychodzi :)
      Stres może nasilać objawy ŁZS, bo wtedy obniża się odporność organizmu. A ŁZS wywołują drobnoustroje, które kolonizują sobie skórę.

      Usuń
  8. Miałam ten szampon i zielony z tej serii też. Niestety się nie sprawdził, a bardzo na niego liczyłam... Zielony był jeszcze gorszy, zamiast hamować przetłuszczanie wręcz je wzmagał. Biorę się za przeglądanie Twoich wpisów, może natrafię na coś, co pomoże:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stosuję ten szampon od 2 lat, początkowo codziennie, teraz co drugie mycie, czyli co 2-3 dni. Jest ok, ale mam wrażenie, że moja skóra się do niego przyzwyczaiła, co nie jest zresztą dziwne- po takim czasie stosowania. Jeśli chodzi o cenę, to jest naprawdę różna - od 18 do nawet 28 zł. Wiadomo, każdy musi znaleźć coś odpowiedniego dla siebie, a jak dotąd, biorąc pod uwagę wszystkie stosowane lecznicze szampony, myślę, że ten służył mi najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie kupiłam sobie zieloną wersję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od niedawna stosuję ten szampon, staram się używać go co 2-3 mycie na zmianę z szamponem z pokrzywy (zielona barwa) i baby dream. Niestety po zastosowaniu Pharmaceris zauważyłam, że moje włosy mocno się elektryzują, właściwie jakbym cały czas była "pod napięciem" :)
    Czy coś na to można poradzić?
    Dodam, że codzinnie myję włosy i suszę je (staram się chłodnym powietrzem) bardzo sporadycznie używam prostownicy.

    OdpowiedzUsuń