Pewna Wiedźma popełniła wpis o myciu włosów odżywką. Pod jej wpisem pojawił się komentarz (niestety anonimowy), osoby z ŁZS, która była bardzo zainteresowana myciem włosów tym sposobem, ale nie chciała ryzykować podrażnieniami i drapaniem. W pełni ją rozumiem, sama tego unikam. Ale postanowiłam zaryzykować ;)
W roli głównej:
źródło: www.snella.pl
Skład: Aqua, 1 Hexadecanol 1 Octadecanol (Mixture), Ceteareth-20 (and) Cetearyl Alcohol, Stearomidopropyl Dimethyloamine, Illite (green clay), Parfum, Citric Acid, Methyl Paraben, Sodium Benzoate, Ethyl Paraben.
Czyli mamy dwie najważniejsze grupy związków: woski emulgujące i antystatyki, Woski będą emulgować, czyli rozbijać tłuszcze na powierzchni skóry głowy i włosa na małe kropelki, tworząc emulsję, którą łatwo usunąć, przy okazji zmyją też zanieczyszczenia. Antystatyki zneutralizują ładunek powierzchni włosa, zapobiegając ich nieprzyjemnemu elektryzowaniu się. Sama zielona glinka też ma właściwości oczyszczające, a także dezynfekujące, regenerujące i odżywcze.
W wieczór przed myciem nałożyłam na skórę głowy swój samorobiony (z trudem!) tonik z kwasem salicylowym i wyciągiem aloesu i dołożyłam jeszcze żel aloesowy. Oba produkty nieco sklejają włosy, pomyślałam więc, że będzie to też próba skuteczności metody ;)
Podczas mycia jak mantrę powtarzałam sobie, że cały proces mycia jest logiczny i nie ma tam nic, co mogłoby mi zaszkodzić. Nie ma linalolu, maska nałożona na 10 minut na skórę głowy nie zrobiła mi krzywdy, więc będzie dobrze...
No i było :)
Na zmoczone włosy nałożyłam sporą ilość maski i wmasowałam we włosy i skórę głowy, spłukałam i powtórzyłam, tym razem trzymając na włosach maskę nieco dłużej. Po spłukaniu przeprowadziłam "test czystości" - wyszedł pozytywnie, włosie piszczało po przesunięciu palcami po mokrym kosmyku.
Poczekałam aż wyschną i tutaj już coś przestało mi pasować.
Nie, nie pojawiło się swędzenie, krostki czy podrażnienie. Nie udało mi się domyć włosów na czubku głowy. Włosy w tym miejscu były jakby sztywniejsze i nieco lepkie. To może być zasługa mojego niewprawnego jeszcze mycia bądź też zbyt dużej ilości kosmetyków nałożonych na skórę głowy wieczorem.
Umyłam włosy raz jeszcze, tym razem szamponem Babydream. I już mi lepiej :)
Mimo wszystko spodobało mi się mycie włosia odżywką. Mam ochotę jeszcze raz wypróbować tę metodę i dopiero wtedy ocenić, czy to metoda dla mnie. Jak na razie wiem, że krzywdy mi nie robi (a nawet nieco ukoiło skórę głowy, która ostatnio po myciu ma tendencję do swędzenia), muszę tylko nauczyć się obsługiwać maskę ;)
A jak jest z Wami? Myjecie włosy odżywką? Macie jakieś swoje patenty na spłukanie jej całkowicie z włosów? :)