Łojotokowa Głowa ma już dwa lata!
Nie spodziewałam się, że blog o zmaganiach z łojotokowym zapaleniem skóry głowy zyska aż tylu czytelników, doczeka się aż tylu wpisów, tylu wyświetleń i tylu wartościowych komentarzy od czytelników! To dla mnie niesamowita motywacja. Równocześnie dziękuję wszystkim za wysyłane do mnie maile - i te z podziękowaniami, i te z prośbą o radę. Choć nie jestem dermatologiem i mimo że większość porad sprowadza się do skierowania Was do dermatologa, to taki odzew z Waszej strony mnie cieszy; wygląda na to, że warto mi zaufać i moje porady są dla Was przydatne. Jednakże przypominam - mail do mnie nie zastąpi wizyty u lekarza.
Jak pewnie zauważyliście, blog trochę się zmieniał w ciągu roku. Dziś dodałam ostatnie szlify obecnemu wyglądowi - ma być jasno, przejrzyście i czytelnie. Liczę na to, że Zakładki po lewej stronie pomogą nowym (tym stałym również) czytelnikom w zorientowaniu się w tematyce bloga. Trochę się nad nimi napracowałam - nie jestem mistrzem HTML-a ;)
Nie byłam przez ten rok zbyt pisata. Napisałam ledwo 70 wpisów (łącznie z tym), co daje ok. 0,19 wpisu na dzień. Jeden wpis powstawał zatem aż 5 dni! Obiecuję poprawę! Masę ciekawych wpisów i kilka nowych eksperymentów. Obiecuję :)
Za to dopisali czytelnicy - blog na chwilę obecną (wtorek, ok. 14.30) ma ponad 324,8 tysięcy wyświetleń i 412 obserwatorów. Najwięcej Was przybywa do mnie za pośrednictwem Wujaszka Google oraz przez włosomaniaczki. Większość Was czyta mnie w Polsce, ale mam też czytelników z USA i Wielkiej Brytanii, a nawet Kenii ;)
Jeśli chodzi o popularność wśród czytelników, najczęściej czytane są wpisy dotyczące kosmetyków, nieco mniej te sposobach pielęgnacji i eksperymentach. Spośród dziesięciu najbardziej poczytnych wpisów na blogu od początku jego istnienia, pierwsze cztery miejsca to notki z roku 2012/2013, dopiero na piątej pozycji pojawia się notka z roku 2013/2014 - to o czymś świadczy ;)
TOP 10 NAJCHĘTNIEJ CZYTANYCH WPISÓW (2012-2014)
1. Dostępne na rynku preparaty dziegciowe: szampony i mydła
2. Szampon leczniczy Zdrój
3. Dlaczego nie warto się drapać?
4. Podsumowanie miesiąca z Clotrimazolum 1%, krem
5. Ratunku, mam ŁZS! Co dalej? + garść przemyśleń
6. Pirolam, szampon przeciwłupieżowy
7. Dlaczego olejuję skórę głowy?
8. Wspaniały śmierdziel | Polytar
9. Mity dotyczące ŁZS
10. 3 sprawdzone sposoby na zmniejszenie swędzenia skóry głowy
Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądały pierwsze urodziny bloga w liczbach, zapraszam TUTAJ!
I przepraszam każdego, kto czeka na nowe notki - obiecuję poprawę i postaram się pisać częściej.
A znowu dziękuję wszystkim tym, którzy przysyłają maile i tym samym potrafią mnie zmotywować do zajmowania się blogiem! Dzięki, dzięki, dzięki :)
I widzimy się przy nowej notce ;)
I przepraszam każdego, kto czeka na nowe notki - obiecuję poprawę i postaram się pisać częściej.
A znowu dziękuję wszystkim tym, którzy przysyłają maile i tym samym potrafią mnie zmotywować do zajmowania się blogiem! Dzięki, dzięki, dzięki :)
I widzimy się przy nowej notce ;)
Łojotkowa Głowo , znasz jakiś szampon podobny składem do Stieprox? (ten jest niestety na receptę, i nie mogę kupić) :(
OdpowiedzUsuńSkładnikiem aktywnym Stieproxu jest cyklopirox - to samo jest w Pirolamie :)
UsuńFajnei ze jestem z nami juz dwa lata! :) Dla mnei to jak zbawienie bo ŁZW to dla mnie krepujaca dolegliwosc i myslalam ze malo ludzi na nia cierpi, dzieki Tobie dowiedzialam sie ze jest inaczej . dodatkowo nie wstydze sie teraz o tym mowic.
OdpowiedzUsuńA kiedyś wspominałaś też o jakimś szamponie składem podobnym do Stieproxu, i on też był na literę "S" , jaki to był, pamiętasz może? :)
OdpowiedzUsuńNa "S" przychodzi mi do głowy tylko Selsun Blue, ale raczej nie ma podobnego składu...
UsuńSebiprox?
UsuńMoże być Sebiprox :)
UsuńUmarłam. Wiesz, dlaczego nie wyświetlały mi się Twoje posty w bloggerze? Bo Cię nie obserwowałam. Ktoś musiał uciec, bo ja jestem 412. Ale ode mnie w ciągu tygodnia uciekło 10, więc tutaj jest moc.
OdpowiedzUsuńA czy ja mogę używać żelu keratolitycznego cerko? Bo to wygląda tak, że łupieżu nie mam, ale na skórze często pojawia się taka dziwna "warstewka", którą na chwilę likwiduje peeling cukrowy. Ale w sumie bałabym się. Chciałam zapytać dermatologa, ale nie zdążyłam, ona pierwsza powiedziała "do widzenia".
No ładne rzeczy... Nie dość, że mnie nie obserwujesz, to jeszcze jak zaczynasz obserwować, wypłaszasz innego obserwatora! :P
UsuńKurczę, nie wiem, co można zrobić z tą "warstewką". Może traktować ją olejem?
Wypraszam sobie. Jak przyszłam to już go tu nie było. Nie wiem, ale po olejach była chyba bardziej wyraźna. Ale od kilku dni jej nie mam! Po peelingu i mydlnicy : )
UsuńMogłam zrobić screena, może dałabym radę go odnaleźć ;)
UsuńSuper, że pozbyłaś się "warstewki"! :)
Mimo wszystko ciekawi mnie, skąd się wzięła. Piszesz, że oblepiaczy unikasz, więc to pewnie nie to. Przesuszenie skóry też raczej odpada, więc... Nie wiem :(
Aha, wcześniej nie napisałam, ale ten dermatolog, co pierwszy mówi "do widzenia" to do wymiany jest ;)
No właśnie ja też nie. Wydaje mi się, że skóra sama ją wytwarza. Jeżeli umyję zbyt słabym szamponem to w ogóle się nie zmywa, a jeżeli zbyt mocnym - tak jakby "w ramach obrony" szybko wytwarza się z powrotem. Po takim średnim szamponie z cukrem jest oczyszczona i nawilżona, wtedy jakoś się trzyma.
UsuńNo, już do niego nie chodzę. Do żadnego nie chodzę, bo wszyscy u mnie w mieście są tacy, jutro idę do ogólnej po receptę, mam nadzieję, że mi wypisze.