Zatęskniłam za wakacjami :)
Moje włosie było wtedy niemal bezproblemowe w pielęgnacji. Myłam co drugi dzień, w razie problemów z zapaszkiem smarowałam skórę głowy maścią Clotrimazolum, ewentualnie oliwką Babydream albo olejem kokosowym, co jakiś czas nakładałam odżywkę na długość a czasem i na skórę głowy, najczęściej traktowane były odżywką z silikonami i silikonowym serum z Green Pharmacy. Udało mi się przez wakacje zużyć trzy szampony: dziegciowy z Green Pharmacy, Wardi Shan z glinką Beloun i niebieski Pharmaceris przeciwko łupieżowi tłustemu, oliwkę Babydream i jeszcze kilka mniej istotnych dla włosów kosmetyków. Przy okazji na półeczce z kosmetykami zrobiło się więcej miejsca :)
Włosiska po wakacjach nieco podrosły, niestety zaczynam znajdować rozdwojone końcówki, więc pewnie niedługo pójdę do fryzjera...
Obecnie wyglądają tak:
Po wakacjach zwykle rozpoczyna się jesień, a jak jesień, to rusza ogrzewanie w bloku. Moja skóra nie przepada za takimi atrakcjami i przez długi czas sprawiała mi wiele niespodzianek od łuszczących się łydek (akurat mierzyłam buty w sklepie) po swędzenie zaraz po myciu. Nie mogłam się myć ani żelem pod prysznic z SLeSem (czy to kogoś jeszcze dziwi?), ani zwyczajnym mydłem. Wypróbowałam nawet szampon Olsson w roli żelu pod prysznic, z uwagi na brak potencjalnych alergenów (zapachy i barwniki), ale i on mnie zawiódł - swędzenie wciąż nie ustawało. Udało mi się załapać na wizytę do dermatologa (zapisywałam się pod koniec sierpnia), ale o tym dokładniej już niedługo. W każdym razie zaraz po wizycie skusiłam się na olejek myjący dla dzieci Ziaji, który już dawno chciałam wypróbować i mydło Biały Jeleń z lnem i głogiem - połączenie to okazało bardzo swędzenio-eliminujące, ale znów - o tym w następnym odcinku ;)
Poza tym zmieniam swój stosunek do lekarzy, w tym dentystów, i zwiedzam gabinety. Zwiedzanie zaczęłam od dentysty właśnie, a potem jakoś tak wybrałam się jeszcze do ginekologa i dermatologa, w kolejce czeka jeszcze wizyta u okulisty. Uznałam, że warto raz na jakiś czas sprawdzić, czy wszystko ze mną jest w porządku. Jak już kiedyś wspominałam - starzeję się ;)
I jeszcze się pochwalę - jak przez wakacje nie bawiłam się półproduktami, tak teraz wróciłam do zabawy i ukręciłam sobie tonik z kwasem mlekowym by Lorri, wzmocniony kilkoma kroplami olejku eukaliptusowego. Piszę "wzmocniony", ponieważ w zeszłym roku już po dwóch-trzech aplikacjach toniku nie odczuwałam tego charakterystycznego szczypania, zaś ten z olejkiem eukaliptusowym piecze mnie za każdym razem i wydaje mi się skuteczniejszy. Mam tak gładkie czoło, że rano się nie poznaję :P
W związku z tym, że moja skóra głowy obecnie narażona jest na szok termiczny ilekroć wysiadam z pociągu-sauny, przypomniałam sobie przepis na szampono-płukankę z mydlnicą lekarską i szyszkami chmielu. Pamiętam, że któraś z Was (wybacz, nie pamiętam nicka) chciała zawalczyć z przetłuszczającymi się włosami właśnie za pomocą płukanek, więc pewnie się ucieszy, jeśli niedługo zamieszczę swój przepis ;)
Włosie potraktowałam swoim wynalazkiem wczoraj, około 23, wtarłam w nie jeszcze kroplę silikonowego serum, związałam w wysoką kitkę i poszłam spać. Rano wyglądały tak:
Potargane, bo spałam w mokrych, ale świeże, pachnące (dodałam olejek eukaliptusowy) a skóra głowy nie swędziała. Poczekam aż się przetłuszczą i popełnię notkę. Już teraz jestem bardzo zadowolona z efektu :)
Przy okazji chciałabym Wam podziękować, że mimo braku nowych wpisów, wciąż zwiększa się liczba obserwatorów bloga, wciąż dostaję od Was maile a licznik odwiedzin pokazuje, że wciąż zaglądacie na bloga :)
no ja zawsze czekam :)
OdpowiedzUsuńWczoraj dowiedziałam się, że leczyłam się łojotokowe.. a mam łuczyce. Eh :D
Jak się sprawdza olej kokosowy? Czytałam właśnie, że może być pomocny w zwalczaniu tej plagi. Naprawdę pomaga?
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się dobrze - nawilża skórę głowy i zmniejsza swędzenie. Moje włosy tez go lubią :)
UsuńJa chyba nigdy nie zmienię stosunku do lekarzy, przerażają mnie :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńTakie pytanie, trochę w związku z ŁZS, trochę z tym ciepłem z grzejników. Używałaś może płynu Belosalic? Przepisała mi go pani dermatolog (która zdiagnozowała moje swędzące i łuszczące się uszy - tak, mają łzs również). przyznam, że swędzenie przechodzi od razu po zastosowaniu i jest łatwiejszy w obsłudze niż Salicylol ale nie wiem czy nie wysuszy za bardzo skalpu.
OdpowiedzUsuńBelosalic to płyn z kwasem salicylowym i jakimś sterydem, a ja sterydów unikam. Nie powinien przesuszyć skóry...
UsuńPiękne masz włoski :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowego bloga ( o włosach i nie tylko :D )
http://k-biolifestyle.blogspot.com/
Uwielbiam Twojego bloga. Od lat mam problem z ŁZS. a najgorsze jest to, że nie moge zapanowac nad drapaniem i "zrywaniem" łusek... Masz jakiś sposób na to? bo u mnie to już chyba nałóg... :-(
OdpowiedzUsuńNie ma jednego, skutecznego sposobu... Ja po prostu staram się jak najczęściej i jak najdłużej mieć zajęte obie ręce. Bawię się czymś, coś gniotę, zwijam, składam, a jeśli mam zajętą tylko jedną rękę, np. podczas notowania, zazwyczaj ją gdzieś blokuję, przyciskam, zaciskam na czymś, a w ostateczności siadam sobie na dłoni :P
UsuńNie są to sposoby skuteczne w 100%, ale pozwalają drapanie ograniczyć ;)
Kurcze, muszę się skupić na tym żeby mieć zajęte ręce, bo zazwyczaj moja ręka automatycznie sięga do włosów a raczej do skóry głowy..
Usuń