poniedziałek, 16 grudnia 2013

Eksperyment: Tulsi na skórę głowy

Od dawna ciekawiły mnie indyjskie specyfiki. Słodko pachnące oleje o tajemniczych nazwach, z równie tajemniczych ziół o cudownych właściwościach. Sproszkowane zioła jako szampony i maski do włosów, które zwiększają objętość włosów, stymulują je do szybszego wzrostu bądź nawet potrafią rozprawić się z łupieżem i innymi skórnymi problemami. Nie trudno się domyślić, że właśnie tymi ostatnimi ziołami zainteresowałam się najbardziej. Kiedy więc okazało się, że zdarza mi się mijać przybytek, w którym mogę o ziołach podyskutować i kupić je bez kosztów wysyłki - wyruszyłam natychmiast na zwiad ;)
Wyruszyłam z chęcią kupienia sproszkowanego zioła Neem, czyli miodli indyjskiej. Wróciłam z Tulsi, bazylią azjatycką.

czwartek, 12 grudnia 2013

Neutralny szampon do skóry wrażliwej Natura Siberica

Wspominałam o nim już kilkukrotnie, teraz opowiem coś więcej. Mowa oczywiście o szamponie neutralnym do wrażliwej skóry głowy Natura Siberic, który otrzymałam do testów w ramach współpracy ze sklepem Lawendowa Szafa. 
Pierwsze wrażenia z testów nie były zbyt obiecujące. Szampon jest rzadki, nieco żelowy i z początku miałam problem z wydostaniem odpowiedniej jego ilości z butelki. Dodatkowo butelka ma dozownik "na klik", przez który wbrew pozorom można wylać zbyt dużo produktu. Ale nie to najbardziej popsuło pierwsze wrażenie. Już podczas mycia głowy czułam delikatne mrowienie, które po wyschnięciu włosów przerodziło się w bardzo uciążliwe swędzenie. Oj, mogliśmy się nie polubić...

sobota, 7 grudnia 2013

Chyba byłam grzeczna w tym roku... ;)

Uwielbiam półprodukty, dają tyle możliwości!
W piątek pan listonosz przyniósł mi niepozorną, małą, zapakowaną w szary papier paczuszkę. Z bardzo wyczekiwaną przeze mnie zawartością ;)


wtorek, 3 grudnia 2013

Włosowa aktualizacja: grudzień

Rok temu po raz pierwszy pojawiła się notka z cyklu "Włosowa aktualizacja". Miała służyć (i służy!) jako miejsce do comiesięcznego podsumowania mojej pielęgnacji, zanotowania zmian i zaznaczenia problemów ze skórą głowy. Niestety, w trakcie tego roku z lenistwa zapomniałam uzupełniać swój kajecik z pielęgnacją i pomysłami, choć akurat te ostatnie zapisałam sobie na innej kartce i skutecznie realizuję.
Włosiska z pierwszej aktualizacji wyglądały tak:

piątek, 29 listopada 2013

NaturVital, szampon przeciwko wypadaniu włosów, do włosów przetłuszczających się

Kto uważnie czyta mojego bloga, pewnie już wie, że od wakacji jestem posiadaczką szamponu przeciwko wypadającym włosom, przeznaczonego do włosów przetłuszczających się NaturVital. Od prawie dwóch miesięcy używam go w miarę regularnie, myślę więc, że mogę już podzielić się z Wami moimi wrażeniami odnośnie tego specyfiku.


niedziela, 24 listopada 2013

OrSi, naturalny krzem organiczny, czyli jak polubiłam moje paznokcie

W wakacje rozpoczęłam współpracę ze sklepem Lawendowa Szafa, teraz pora, abym podzieliła się z Wami opinią dotyczącą jednego z produktów, które otrzymałam.

wtorek, 19 listopada 2013

Eksperyment: peeling skóry głowy nieco inaczej ;)

Dawno, dawno temu stwierdziłam, że szampon z peelingiem byłby całkiem fajnym punktem w mojej pielęgnacji. Może byłaby to miła odmiana po peelingu cukrowym? A może alternatywa dla nieco przerażającego w obliczu skaleczeń i zadrapań albo trudnego do spłukania peelingu kawowego? Powinien być delikatniejszy i mieć małe, łatwe do wypłukania z włosów drobinki peelingujące. A może byłby to peeling enzymatyczny?
I tak sobie rozmyślałam, komponując w głowie odpowiednie składniki.

...Aż razu pewnego wzrok mój spoczął na pewnej niepozornej tubce, która od dość dawna gości w mojej łazience.


czwartek, 14 listopada 2013

Wizyta u endokrynologa. "Teraz każdy choruje na tarczycę"

Wszystko zaczęło się od wizyty u dermatologa, żeby zapytać o kilka dolegliwości, a skończyło się skierowaniem na zbadanie morfologii krwi oraz poziomu żelaza i TSH w tejże krwi. A potem potoczyło się błyskawicznie - jak na możliwości NFZ.

Na początku października odwiedziłam dermatologa. Pożaliłam się na wypadanie brwi i rzęs oraz na problemy ze skórą. Mycie się, nieważne czy żelem z SLeS, czy mydłem, czy delikatnym szamponem bez SLeS, powodowało swędzenie. Potworne swędzenie ramion i ud, które ustępowało po wysmarowaniu się grubą warstwą balsamu do ciała. Dermatolog zbył mnie stwierdzeniem, że to pewnie przez zapachy i barwniki, kazał myć się mydłem Biały Jeleń i powinno przejść. Wypisał również skierowanie na badanie krwi, z przykazaniem, że gdyby wyniki były "nie takie", mam się zgłosić. 
Biały Jeleń z moją skórą radzi sobie... średnio. Na szczęście przypomniałam sobie o pewnym specyfiku, który miałam wypróbować do włosów i trafiłam! Teraz, kiedy dopada mnie swędzenie skóry, wchodzę pod prysznic i myję się kremowym olejkiem myjącym dla dzieci na ciemieniuchę Ziajki - jest wspaniały. Ładnie pachnie, delikatnie myje ale ni groma się nie pieni. Nie, i już. Ale i tak jest moim wybawieniem ;)

środa, 6 listopada 2013

Włosowa aktualizacja: listopad

Przez wrzesień i większą część października, moje włosy i skóra głowy sprawowały się dobrze, wystarczyło pielęgnacyjne minimum, żebym nie martwiła się swędzeniem i nadmiernym łuszczeniem. Jak dla mnie, mogłoby tak pozostać. Niestety, moja skóra pod koniec października zapoczątkowała bunt, który jeszcze się zaostrzył...

czwartek, 31 października 2013

Profilaktyka ŁZS

Dzisiejszy wpis sponsoruje literka P: P jak Pielęgnacja, ale też P jak Profilaktyka. Wszyscy wiemy, jak ważna jest pielęgnacja w leczeniu ŁZS i pewnie każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z tą chorobą, zastanawiał się, jak to będzie, jak się wreszcie tego uciążliwego paskudztwa pozbędzie. Niestety, ŁZS jako choroba przewlekła wymaga podejmowania pewnych środków nawet wtedy, kiedy na skórze panuje gładkość i nawilżenie. 

sobota, 19 października 2013

Szampon-płukanka z mydlnicy lekarskiej - mój przepis

Obiecałam niedawno przepis na szampon-płukankę z mydlnicy lekarskiej i właśnie się doczekaliście ;)

Moja "przygoda" z leczeniem ŁZS na mojej skórze głowy rozpoczęła się od aptecznego szamponu z mydlnicą lekarską Fitomedu a potem też Herbapolu. I muszę przyznać, że bardzo się z koleżanką mydlnicą polubiłyśmy, trzymała w ryzach moje przetłuszczające włosy (dzięki niej przestałam myć włosy codziennie, a co drugi albo i co trzeci dzień), niestety nie do końca radziła sobie z łuską. 
Minęło kilka lat, a moja uczelnia zorganizowała nam zajęcia z roślin leczniczych, na których poznawaliśmy gatunki roślin o ciekawych zastosowaniach - jedliśmy je, wąchaliśmy, robiliśmy z nich kosmetyki. Na jednych zajęciach pojawiła się moja dawno niewidziana przyjaciółka - mydlnica, w towarzystwie kilku równie ciekawych znajomych :)
Minęły dwa lata i w końcu postanowiłam przepis odświeżyć :)
Porcja na jedno mycie: buteleczka po soczku z BoboFrut: piany było pod sam korek ;)

czwartek, 17 października 2013

Włosie po wakacjach

Zatęskniłam za wakacjami :)
Moje włosie było wtedy niemal bezproblemowe w pielęgnacji. Myłam co drugi dzień, w razie problemów z zapaszkiem smarowałam skórę głowy maścią Clotrimazolum, ewentualnie oliwką Babydream albo olejem kokosowym, co jakiś czas nakładałam odżywkę na długość a czasem i na skórę głowy, najczęściej traktowane były odżywką z silikonami i silikonowym serum z Green Pharmacy. Udało mi się przez wakacje zużyć trzy szampony: dziegciowy z Green Pharmacy, Wardi Shan z glinką Beloun i niebieski Pharmaceris przeciwko łupieżowi tłustemu, oliwkę Babydream i jeszcze kilka mniej istotnych dla włosów kosmetyków. Przy okazji na półeczce z kosmetykami zrobiło się więcej miejsca :)

Włosiska po wakacjach nieco podrosły, niestety zaczynam znajdować rozdwojone końcówki, więc pewnie niedługo pójdę do fryzjera...
Obecnie wyglądają tak:

piątek, 4 października 2013

Alergiku, ubieraj się z głową!

Starzeję się. W związku z nadchodzącą zimą, postanowiłam zaopatrzyć się w porządne, ciepłe buty oraz... czapkę. Najlepiej w komplecie z szalikiem i rękawiczkami, równie ciepłymi i porządnymi. No i zaczęły się schody.
Pewnie każda z nas zna ten problem - kiedy niczego nie potrzebujemy, sklepowe półki i wieszaki uginają się od towarów wszelkiej maści, za to kiedy już sobie wymyślimy, czego potrzebujemy towaru w sklepie jest tyle samo, ale nic nie przyciąga naszej uwagi i nie spełnia wymagań. A wymagania mam spore. Najlepiej, żeby moje nowe buty i moja nowa czapka, najlepiej z szalikiem i rękawiczkami, były porządne, ciepłe i ładne. I - co najważniejsze - nie wywoływały alergii.
I tu jest pies pogrzebany.

wtorek, 1 października 2013

Dlaczego nie warto "przetrzymywać" włosów?

Podejrzewam, że spora część z Was o takich praktykach słyszała. "Przetrzymywanie" włosów jest polecane jako skuteczny sposób na zniwelowanie szybkiego przetłuszczania się włosów a także poprawę stanu włosów. Tym, którzy nie słyszeli o czymś takim wyjaśniam, że "przetrzymywanie" polega na niemyciu włosów przez dłuższy czas, np. przez tydzień, po to, żeby skóra głowy przestała produkować sebum w takich ilościach jak dotychczas. Brzmi to trochę jak magia - przetłuszczę tę skórę najbardziej jak się da, żeby potem cieszyć się pięknymi i długo świeżymi włosami. Moje poświęcenie na pewno będzie coś warte!

wtorek, 24 września 2013

Moje geny a kwas foliowy

Moje studia nauczyły mnie inaczej patrzeć na DNA. Nie jak na "łańcuszek", zbudowany przez cztery, specyficznie się łączące zasady azotowe. Jest dużo bardziej skomplikowane - to szyfr według którego nasz organizm funkcjonuje. W czasie zajęć miałam również okazję uchylić rąbka tajemnicy i złamać fragment swojego szyfru. Dowiedziałam się między innymi tego, że mam "słabą" głowę, nie mam (a przynajmniej na pierwszym roku nie miałam) toxoplazmozy i że trzeba dobrze podpisywać probówki, bo inaczej ktoś podprowadzi mi moje wyizolowane i przygotowane do analizy DNA prosto ze stojaka :P
Na jednych z ostatnich zajęć dowiedziałam się również, że mam problemy z przyswajaniem kwasu foliowego. I temu poświęcony będzie ten wpis.

piątek, 20 września 2013

Gdzie byłam jak mnie nie było + bonus

Czy ktoś już zauważył, że mnie tu długo nie było? Nie? To dobrze :)
Ale i tak opowiem, gdzie tym razem się podziałam, o :)

Niedawno Moje Kochanie, jego rodzina i ja zostaliśmy zaproszeni na wesele. Mam małą rodzinę i dla mnie była to pierwsza taka uroczystość, więc przyznam się - stresik był. Szczególnie jak żona brata mojego chłopaka odgrażała mi się, że wygoni mnie od stolika do każdej weselnej zabawy ;)
Nie przyszło mi do głowy, żeby uwieczniać sukienkę, zrobiłam zdjęcia tylko dwóm próbnym fryzurom, w ostateczności wspomniana bratowa uczesała mnie zupełnie inaczej :P
I dobrze! ;)

środa, 4 września 2013

Szampon i odżywka Olsson - recenzja

Dawno, dawno temu, skontaktowała się ze mną pani Monika, proponując przetestowanie produktów marki Olsson. Jest to skandynawska firma wchodząca na polski rynek. Produkty Olsson przeznaczone są dla osób o wrażliwej skórze, nie zawierają barwników, zapachów i parabenów. Poza standardem w postaci szamponu i odżywki, w ofercie firmy Olsson możemy znaleźć produkty do stylizacji włosów.
W paczce, poza szamponem który pani Monika mi zaproponowała znalazłam również odżywkę do włosów.
I o tym duecie Wam dziś opowiem :)


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Eksperyment: olej z wiesiołka na skórę głowy

Dawno nie eksperymentowałam z olejami, byłam wierna oliwce Babydream i olejowi kokosowemu. Kiedy jednak trafił do mnie olej z wiesiołka (wielkie wspólne zamówienie, dzięki Agata!) postanowiłam zaryzykować.

Olej z wiesiołka zawiera ponad 70% kwasów tłuszczowych omega-6, niewiele kwasów omega-9 i jest polecany przy różnych skórnych schorzeniach. Olej nakładałam zarówno na skórę głowy jak i włosy. Jest przyjemny w aplikacji, nie jest tak tępy jak olej rycynowy, a przy tym ładnie pachnie. Mój nos wyczuwa w nim orzechowy aromat ;)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Sposób na Polytar - kilka informacji

Kiedy z aptecznych półek zniknął szampon Polytar, wielu łojotokowców, w tym i ja, rozpoczęło poszukiwanie jego odpowiednika. W międzyczasie pojawiła się informacja, że szampon wycofany został, ponieważ zawierał uznany za rakotwórczy dziegieć węglowy. Podobny los spotkał dużo wcześniej szampon Denorex (ktoś pamięta? najpierw go wycofali, potem wrócił ze zmienionym składem, żeby w końcu znowu zniknąć...). Poszukiwania trwały, aż tu nagle na Wizażu pojawiły się wpisy, że w niektórych aptekach odtwarzane są zamienniki Polytaru. W końcu również na moim blogu pojawił się komentarz z namiarami na taką aptekę. Odnalezienie adresu e-mail Apteki Bliskiej w Warszawie na ulicy Jagiełły 4/U1 nie było takie trudne, postanowiłam więc skontaktować się mailowo i dowiedzieć kilku rzeczy :)

sobota, 17 sierpnia 2013

Moja kolekcja szamponów

Od kilku dni chodzi mi po głowie pewna myśl związana z szamponami. Szampony stanowią stały element krajobrazu w moim pokoju i do kształtu buteleczek niektórych z nich zdążyłam już przywyknąć. Ale jak to w życiu - coś się kończy, a coś zaczyna. Z niektórymi buteleczkami przyjdzie mi się już niedługo pożegnać, ich miejsce zajmą inne, nowe. Może nawet... lepsze? Kto wie :)

Jak pewnie już wszyscy wiedzą, moje szampony dzielą się na dwie grupy: lecznicze, najczęściej z mocniejszym detergentem i delikatniejsze. Zanim jednak pokażę Wam moje nabytki, pochwalę się, że obecnie mam ich aż 7! Już niedługo pożegnam się z trójką z nich, więc wrócę do "bezpiecznej" czwóreczki ;)


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Współpraca ze sklepem Lawendowa Szafa

Udało mi się nawiązać współpracę ze sklepem Lawendowa Szafa. Wszystko poszło błyskawicznie i już dziś do mych drzwi zapukał kurier z paczką. No cóż, pukał na pewno, jednak został zagłuszony przez odkurzacz... Na szczęście chłopię moje, wracając ze spaceru z psem, paczkę z rąk pana kuriera odebrało :)

A w paczce znalazłam...


środa, 7 sierpnia 2013

Chauvin Ankerpharm, Panthenol spray - nie będzie moim ulubieńcem

Lubię podpatrywać sposoby pielęgnacji od innych, z podobnym problemem a potem wypróbowywać je na sobie. Tak było z pomysłem Foster Marine, polegającym na smarowaniu skóry głowy pantenolem, a w zasadzie pianką z pantenolem w celu nawilżenia skóry (KLIK, i jeszcze TU). Przejrzałam więc składy pianek z pantenolem w celu znalezienia tej Jednej Jedynej. Znalazłam. Ale kupiłam inną :x
I - jak to ja - jestem niezadowolona.

A zaczęło się od tego, że moja skóra głowy robiła się coraz bardziej ściągnięta i wysuszona. Do tego pojawiło się swędzenie. Postanowiłam wypróbować pantenol; już wcześniej dodawałam go do masek albo szamponu, dlaczego więc nie spróbować pianki? Zawędrowałam więc najpierw do hipermarketu, gdzie wynalazłam krem Ziaji z 10% pantenolu. Miał jednak długi skład, w którym nie wszystko mi się podobało. Kolejny przystanek - apteka. W aptece mojej upatrzonej wcześniej Jednej Jedynej nie było, mieli za to coś innego.
Tego przyjemniaczka:


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Nie bądź wielbłąd! Krem-balsam do skóry głowy Naftalan S

Niech nikogo nie odstraszy enigmatyczny tytuł wpisu, tajemnica wiążąca wielbłądy i Naftalan S już niedługo zostanie wyjaśniona. Tymczasem zapraszam Was do lektury notki poświęconej produktowi otrzymanemu od sklepu Bioarp.pl - kremu-balsamu do problematycznej skóry głowy Naftalan S.


czwartek, 1 sierpnia 2013

Jak trafiacie na bloga? (vol.2) + kilka pytań dotyczących ŁZS :)

Jakiś czas temu udało mi się opanować Google Analytics i wszelkie dobrodziejstwa z tego płynące. Dowiedziałam się między innymi tego, że większość czytelników (ponad 60%) to czytelnicy nowi, którzy trafiają na bloga za pośrednictwem innych blogów, bloglovin' bądź dzięki googlowej szukajce.
Wczoraj wieczorem postanowiłam przejrzeć hasła, dzięki którym do mnie trafiacie. Muszę przyznać, że Wasza kreatywność, jak również kreatywność Wujka Google nie przestaje mnie zadziwiać :)

środa, 31 lipca 2013

Domowe Recepty, gliniana maska do włosów

Dziś wpis o tym, co włosomaniaczki lubią najbardziej, czyli o masce do włosów. I to o nie byle jakiej masce - bohaterką dzisiejszej notki jest maska gliniana Domowe Recepty, z białą glinką i ekstraktem z ryżowych otrąb, przeznaczona do włosów tłustych. Otrzymałam ją w ramach współpracy ze sklepem Bioarp.pl i testowałam przez cały czerwiec.


niedziela, 28 lipca 2013

Nietypowe pamiątki z wakacji ;)

Kto dziś zaglądał na bloga, mógł zauważyć, że coś się zmieniło. Przede wszystkim zmieniło się to, że wróciłam do domu z długich wakacji i z tej okazji blog zyskał nowe tło. Wodne, bo wodę uwielbiam :)
Po drugie - a stwierdzenie tego wymaga nie lada spostrzegawczości - pojawiła się nowa notka. Niesamowite, prawda? ;)

Chciałabym się Wam pochwalić, co ciekawego przywiozłam sobie z dalekich, śląsko-małopolskich wojaży ;)

czwartek, 11 lipca 2013

Mydło toaletowe z ekstraktem uczepu trójlistnego

Nadejszła chwila, aby podzielić się z Wami wrażeniami po ponad dwóch miesiącach testowania produktów dostępnych w sklepie Bioarp.pl, a które trafiły do mnie w związku z moją współpracą z tym sklepem. Na pierwszy ogień trafia mydełko z ekstraktem z uczepu trójlistnego.


wtorek, 25 czerwca 2013

Uczulenie... :/

Od maleńkości mam problemy z detergentami. Mama śmieje się ze mnie, że jestem tania w utrzymaniu, bo wystarczy proszek droższy od Dosi i mogę straszyć niegrzeczne dzieci. Nawet Dosia w wyższym stężeniu potrafi mi zrobić masakrę ze skóry.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Otwarta dyskusja: Wasze sposoby na walkę z ŁZS!

Niniejszym postem otwieram dyskusję o Waszych sposobach na radzenie sobie z ŁZS i wszystkimi objawami mu towarzyszącymi od swędzenia przez zaczerwienioną skórę i zapaszek po łuskę. Piszecie do mnie sporo maili z prośbą o poradę, niestety nie zawsze jestem w stanie coś polecić. Teraz szansa uzyskania dobrej porady jest wyższa - bowiem to Wy będziecie doradcami, nie tylko ja :)

sobota, 22 czerwca 2013

Szampon HiPP - nie tylko dla dzieci :)

Dawno, dawno temu opowiadałam Wam o szamponie Babydream. Co wnikliwsi czytelnicy pewnie się domyślili, że z Babydreamu zrezygnowałam głównie dlatego, że po jakimś czasie jego zapach zaczął mnie męczyć i miałam problemy z rozpoznaniem, czy to grzybki ucztują, czy też może moja czysta główka tak pachnie. Postanowiłam wypróbować jego konkurenta z półki kosmetyków dzieckowych w Rossmannie - szampon HiPP :)

czwartek, 20 czerwca 2013

środa, 19 czerwca 2013

Odżywka Timotei with Jericho Rose, głęboki brąz

O odżywce planowałam napisać zaraz po powrocie z poniedziałkowego egzaminu. Wróciłam jednak w stanie zbliżonym do zombie (drzemki w pociągu jednak dobre nie są...) i nie byłam w stanie wygłosić, a co dopiero napisać, zrozumiałego zdania. Ale w końcu sesję skończyłam, odespałam i mogę kilka słów napisać.


czwartek, 13 czerwca 2013

Szampon Wardi Shan z glinką Beloun na różne schorzenia skóry głowy

Muszę przyznać, że dość długo próbowałam wyrobić sobie opinię na temat tego szamponu. I wciąż trudno mi jest się jednoznacznie określić: lubię go czy też nie lubię go. Mało jest recenzji kosmetyków Wardi Shan, spróbuję więc w miarę obiektywnie przedstawić tego gagatka :)


wtorek, 11 czerwca 2013

Mały pomocnik - olejek eukaliptusowy

Sesja w toku. Mój mózg nie wytrzymuje już natłoku tych wszystkich informacji, które chciałabym utrwalić do jutrzejszego egzaminu, pora więc na chwilę przerwy. Przy okazji postanowiłam przedstawić mojego małego pomocnika, który często pojawia się w mojej pielęgnacji - olejek eukaliptusowy.
Po wcześniejszej porażce, jaką dla mnie stanowił olejek z drzewa herbacianego (jego zapach wywoływał u mnie nieprzyjemne objawy zbliżającej się choroby dróg oddechowych na tle alergicznym) sięgnęłam po zachwalany przez dr. Różańskiego olejek eukaliptusowy. Według pana doktora, olejek eukaliptusowy jest dużo skuteczniejszym antyseptykiem niż olejek z drzewa herbacianego. Nie mam niestety możliwości potwierdzenia bądź zaprzeczenia tej tezy, ale chętnie opowiem o moich sposobach stosowania tego olejku :)



czwartek, 6 czerwca 2013

Włosowa aktualizacja: czerwiec

Jak pewnie część z Was zauważyła, w tym miesiącu nie pojawiła się jeszcze włosowa aktualizacja i że trochę zmienił się wygląd bloga. To jeszcze nie koniec zmian :)

wtorek, 4 czerwca 2013

Maski BingoSpa - czy jeszcze ktoś o nich nie słyszał?

W dzisiejszym odcinku przedstawię dwie maski, które przez ponad rok stanowiły większą część mojej pielęgnacji. Stosowałam je zarówno solo jak i z dodatkami, na skórę głowy albo tylko na długość, na 5 minut bądź prawie godzinę pod czepkiem... Przyczyniły się i do dobrych włosowych dni, jak i do kilku niezbyt udanych. Zapraszam do lektury! :)


wtorek, 28 maja 2013

Kącik Wiedzy: Poznaj swojego wroga!

Kolejny post z cyklu "Kącik Wiedzy"! Tym razem zajmiemy się naszymi ulubionymi grzybkami, drożdżakami z rodzaju Malassezia, dawniej nazywane Pityrosporum.
Badacze wyróżniają dwa typy chorób skórnych: takie, gdzie bezpośrednim czynnikiem są drożdżaki Malassezia i takie, gdzie obecność grzyba jedynie nasila zmiany skórne, powstałe na bazie innych mechanizmów. Do tych pierwszych zalicza się łupież pstry i zapalenie mieszków włosowych, do drugiej grupy należą: AZS, ŁZS i łuszczyca.
Dla porównania: u chorych na łupież pstry drożdżaki stanowią ok. 74% całkowitej mikroflory skóry, u chorych na ŁZS ok. 85%, zaś u ludzi zdrowych ok. 45%.

sobota, 25 maja 2013

Co miewam na głowie ;) (cz. II)

Dziękuję bardzo za Wasz odzew po moim kryzysowym poście, i za komentarze i za maile. Naprawdę podniosłyście mnie na duchu! :)

Dziś chciałabym zaprezentować kilka moich ulubionych fryzur, łatwych w przygotowaniu i przyjemnych w noszeniu :)

1. Obniżony warkocz holenderski.
Moja "dyżurna" i "podróżna" fryzura. Nadaje się do pociągu (wygodniej się śpi w dłuższych trasach), do laboratorium (żadne włosy się nie pałętają na twarzy) i do ludzi. Szybko się plecie. Lubię warkocze holenderskie za tę ich "wypukłość", są wspaniałe :)


środa, 22 maja 2013

Kryzys...

Wczoraj miałam zły dzień. Bardzo zły dzień. Miała być wycieczka, siedzenie na słońcu, a wyszło siedzenie na korytarzu i brak wycieczki, bo pada i w ogóle to się nikomu nie chce. Trochę sobie posiedziałam, na szczęście miałam co czytać, więc chociaż miałam zajęcie.
Potem było tylko gorzej...

poniedziałek, 20 maja 2013

Kącik Wiedzy: Co powinniśmy wiedzieć o emolientach?

Postanowiłam wprowadzić na blogu cykl postów pt. "Kącik Wiedzy", w którym to cyklu znajdować się będą streszczenia i/lub omówienia artykułów, które swego czasu udało mi się znaleźć. Tematyka postów będzie raczej przewidywalna, od czasu do czasu wrzucę może coś ambitniejszego ;)
Uczelnia moja postanowiła, że student ma umieć szukać informacji, więc student będzie je znajdował i wykorzystywał zdobytą wiedzę aby się nią dzielić*. Takie jest główne założenie tegoż cyklu.

Skoro już to ustaliliśmy, dziś na tapecie pojawią się emolienty. W zasadzie emolienty wykorzystywane są w leczeniu atopowego zapalenia skóry, ale wydaje mi się, że są takie chwile, kiedy nawet łojotokowiec powinien się z nimi zapoznać.

środa, 15 maja 2013

Będzie o tonikach...

Tonik i mydło to ostatnio moje absolutne minimum w pielęgnacji twarzy. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z cerą trądzikową, czyli będąc jeszcze "młodszą młodzieżą", nie przepadałam za tonikami. Większość z tych, które stosowałam było na bazie alkoholu, co było czuć - był ten alkoholowy smrodek i ściągnięcie i podsuszenie skóry. Bardzo często przy aplikacji czułam nieprzyjemne pieczenie i szczypanie, a skóra była zaczerwieniona. Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że brak toniku będzie mi doskwierał, wybuchnęłabym śmiechem ;)

środa, 8 maja 2013

Włosowa aktualizacja: maj

Powrót do rzeczywistości. Do szarej rzeczywistości, gdzie czyha na mnie remont, pyłki, kolokwia i zajęcia do 19:00. Mimo wszystko uśmiecham się, czuję się zmotywowana i pełna energii. Mam nadzieję, że ten stan utrzyma się jak najdłużej. Wprawdzie do domu wróciłam już w poniedziałek wieczorem, ale dopiero teraz udało mi się jako tako ogarnąć ;)

W pierwszej połowie kwietnia nie miałam większych problemów ze skórą głowy ani z twarzą. Ale problemy przyszły. Zaczęło się od wysypu pryszczy, potem doszły jeszcze wszechobecne pyłki i swędzenie całego ciała łącznie ze skórą głowy. Na szczęście udało mi się z tym już uporać.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Pirolam, szampon przeciwłupieżowy

Moja przeglądarka się zbuntowała. Zaktualizowała się po czym zresetowała wszystkie moje ustawienia, wtyczki i tym podobne bajery. Trochę czasu spędziłam na tym, by znów mieć swoje wtyczki, w tym AdBlocka. Jaki piękny jest internet bez reklam!
Mimo że nie korzystałam długo z takiej zresetowanej przeglądarki, zauważyłam dwie reklamy szamponu, który niedawno skończyłam i o którym chciałabym Wam opowiedzieć. Przedstawiam: oto szampon Pirolam!

piątek, 26 kwietnia 2013

Bioarp dba o moją skórę i włosy :)

Prawdą jest, że listonosz zawsze puka dwa razy. I dziś udało mi się tego doświadczyć. Pukanie do drzwi rozległo się dwukrotnie i za każdym razem pan listonosz wręczał mi paczkę od tego samego nadawcy. A że raz udało mu się przekręcić moje imię tak, że wyszło imię mojej mamy, mimo że nie są ani trochę do siebie podobne i moje imię wypisane było naprawdę wielkimi literami... Co tam, wybaczam :)

Wreszcie udało mi się wyrwać jeden dzień wolny od uczelni w tygodniu i skontaktować się z panem Zbigniewem, który to poinformował mnie, że wyśle mi listę produktów, wśród których mogę sobie wybrać kilka i przetestować. Postanowiłam trochę sprawę ułatwić i utrudnić jednocześnie - wysłałam mailem wymagania mojej skóry głowy odnośnie składu kosmetyków, które będą miały mieć z nią kontakt. Na szczęście pan Zbigniew stanął na wysokości zadania i produkty spełniające wymagania mojej głowy znalazł. No i dostałam paczuszkę:


środa, 24 kwietnia 2013

Krem - pianka do rogowaciejących pięt

Dawno temu popełniłam wpis o kremie do stóp, który ukręciłam sobie sama według przepisu z ZSK (TU przepis, a TU notka). Dziś chciałabym napisać kilka słów o tym, jak przypadkiem udało mi się ten przepis zmodyfikować (naprawdę nie chciałam niczego zmieniać!) i o tym, jak krem działa na moje stopy :)


sobota, 20 kwietnia 2013

Aktualizacja stanu skóry, plan pielęgnacji i słowo o swędzeniu

Aktualną sytuację na twarzy mogę streścić w jednym zdaniu: przyszła wiosna, zakwitły pryszcze. Ale to jeszcze nie wszystko. Bo razem z wiosną przyszły pyłki, a to oznacza... Swędzenie. Nie muszę się rozglądać, bo i tak zawsze znajdę jakąś brzozę bądź topolę. Wyczuwam je. Swędzą mnie...
Uwaga, będę się żalić.

środa, 17 kwietnia 2013

Efekt badacza, czyli z przymrużeniem oka o eksperymentach

Witajcie!
Trochę się naukowo na blogu zrobiło, a że ostatnich kilka dni poświęciłam na przekopywanie się przez materiały do seminarium o planowaniu doświadczeń, poświęcę temu zagadnieniu miejsce nawet na blogu (pracoholik ze mnie, a co!). Szczególnie chciałabym się skupić na czymś, co pewni mądrzy ludzie określili mianem "efektu badacza" :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Słów parę o chelatowaniu włosów

Od niedawna obserwuję na blogach włosomaniaczek trend nazywający się chelatowaniem włosów. Temat chelatorów i chelatowania znam jedynie z zajęć chemii ogólnej (ale kiedy to było!) i raczej nie wpadłoby mi do głowy zastosowanie tej wiedzy w kontekście włosowym. Może to i dobrze...

środa, 10 kwietnia 2013

Mity dotyczące ŁZS

Wyobraźmy sobie taką sytuację: na naszej zadbanej, wychuchanej skórze głowy robi się COŚ. COŚ swędzi, podśmierduje, jest tłuste, skóra się łuszczy a włosy wypadają (my, starzy wyjadacze wiemy od razu, kto zacz). Jakimś cudem udaje nam się zarejestrować do dermatologa i jeszcze większym zrządzeniem losu dermatolog wie co nam jest. Diagnozuje więc Łojotokowe Zapalenie Skóry, umiejscowione na skórze owłosionej (na głowie, się znaczy). Czasem dostajemy jakieś recepty, karteczki z nazwą szamponu i innych specyfików i wracamy do domu, ewentualnie zahaczamy jeszcze o aptekę. Wygląda znajomo?

Część z nas, jako już uświadomiona i posiadająca dostęp do świątyni wiedzy jaką jest internet, chce dowiedzieć się czegoś więcej na temat swego choróbska. No i co? No i poza naukowymi, medycznymi bądź mikologicznymi publikacjami może znaleźć kilka mniej prawdziwych i wiarygodnych informacji...

niedziela, 7 kwietnia 2013

Łojotokowa Głowa a Natura i Chemia

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem spotkałam się z zarzutem, że mój blog i moja pielęgnacja nie jest "naturalna". Bo zamiast czerpać garściami z zasobów Matki Natury, zdradliwie korzystam też z aptecznych specyfików. A dlaczego tak? Bo tak ;)

sobota, 6 kwietnia 2013

Włosowa aktualizacja: kwiecień

Jakże dawno mnie tu nie było!
A jaką mamy piękną zimę tej wiosny! Chociaż u mnie akurat pokłady śniegu zmieniają się w ogromne kałuże i chyba pora na wykształcenie skrzydeł, coby nóg nie zmoczyć...

W każdym razie - wracam i pokazuję włosie, a co ;)

środa, 27 marca 2013

Rola składników szamponów - na co zwracać uwagę?

Dzisiejsza notka poświęcona będzie - jak łatwo się domyślić - szamponom, jednym z kilku oręży, jakimi możemy się posługiwać w zmaganiach z drożdżakami i ŁZS. A skoro mamy taką możliwość, dobrze byłoby ją wykorzystać, nieprawdaż? I mam nadzieję, że ten wpis przyda się Wam podczas wyboru szamponu dla swojej skóry głowy.



piątek, 22 marca 2013

Qua vadis, Adidas...?

Dziś notka wybitnie niewłosowa. Ba! nawet nienaukowa. Zainspirowana dzisiejszymi, krew w żyłach mrożącymi zdarzeniami, które miejsce miały... w mojej łazience.
Bohaterem tych zdarzeń jest właśnie tytułowy Adidas...

środa, 20 marca 2013

Tag: Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety

Do dzisiejszego TAGu zaprosiła mnie Czarownicująca, której najbardziej zaskakującym (przynajmniej dla mnie) wyznaniem było wsadzanie palca w idealnie uformowany na Wiedźmich włosach rulon :P
Dziękuję bardzo za zaproszenie, a Was zapraszam na bloga Wiedźmy, jeśli jeszcze jej nie znacie. A jak znacie, to nie muszę zapraszać, bo już wiecie. No :)


sobota, 16 marca 2013

Ratunku, mam ŁZS! Co dalej? + garść przemyśleń


Przeczytałaś coś kiedyś o ŁZS (Łojotokowym Zapaleniu Skóry) i większość objawów pasuje do Twoich?
Twoje włosy bardzo szybko się przetłuszczają? Na skórze głowy pojawiają się zaczerwienienia, podrażnienia, krostki, łuska? Po przejechaniu paznokciem po skórze, pod nim zostaje biały osad? Twoja głowa czasem dziwnie pachnie?
A może ktoś podesłał Ci linka do mojego bloga?

Jeśli przynajmniej na jedno pytanie odpowiedziałaś "TAK", zapraszam do lektury :)

piątek, 15 marca 2013

Tag: It's only a picture tag

Nie mam siły na ambitniejszą notkę, dzisiaj jestem wykończona :)
Przedstawiam więc TAGa, do którego zaprosiła mnie dawno dawno Kathy Leonia - tag obrazkowy. Dziś będzie mało pisania i czytania, a więcej oglądania.
Poznacie coś niecoś z moich zainteresowań pozawłosowych :)



środa, 13 marca 2013

Oleje i ekstrakty używane w olejkach indyjskich - cz. III

Proszę Was, wszystkich korzystających z listy, o uszanowanie mojego trudu i jeśli macie ochotę zerżnąć tę listę i wkleić gdzieś w innym miejscu, wklejcie też link do tej notki.

Lista jest podzielona na trzy części (A - C), (D - N) i (O - V) według łacińskich nazw systematycznych roślin. Te nazwy, które były trudniejsze do odnalezienia, zostały zapisane w oryginale i przekreślone, zaś obok znalazła się nazwa poprawiona. Drobniejsze literówki poprawiałam na bieżąco.
W nawiasach poza nazwami indyjskimi (bodajże w hindi) znajdują się inne, popularne określenia na oleje i ekstrakty a czasem też łacińskie synonimy oraz nazwy polskie.
Jeśli znajdziecie jakieś błędy w tej liście, proszę o zaznaczenie tego w komentarzu, poprawię i uzupełnię :)

wtorek, 12 marca 2013

Oleje i ekstrakty używane w olejkach indyjskich - cz. II

Proszę Was, wszystkich korzystających z listy, o uszanowanie mojego trudu i jeśli macie ochotę zerżnąć tę listę i wkleić gdzieś w innym miejscu, wklejcie też link do tej notki.

Lista jest podzielona na trzy części (A - C), (D - N) i (O - V) według łacińskich nazw systematycznych roślin. Te nazwy, które były trudniejsze do odnalezienia, zostały zapisane w oryginale i przekreślone, zaś obok znalazła się nazwa poprawiona. Drobniejsze literówki poprawiałam na bieżąco.
W nawiasach poza nazwami indyjskimi (bodajże w hindi) znajdują się inne, popularne określenia na oleje i ekstrakty a czasem też łacińskie synonimy oraz nazwy polskie.
Jeśli znajdziecie jakieś błędy w tej liście, proszę o zaznaczenie tego w komentarzu, poprawię i uzupełnię :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Oleje i ekstrakty używane w olejkach indyjskich - cz. I

Witajcie!

Już od dawna "chodziły za mną" oleje indyjskie. Jako posiadaczka Niezwykle Wrażliwego Czerepu muszę bardzo uważać na to, co na skórę głowy kładę, aby uniknąć nieprzyjemnych doznań. Ale oleje dalej mnie kusiły...
Postanowiłam więc stworzyć listę ekstraktów i olejów, które możemy znaleźć w buteleczkach o różniastych zapachach, kolorach i śmiesznych nazwach, których wymówienie grozi splątaniem jęzora. Wybrałam kilkanaście produktów dostępnych na stronie helfy.pl, usunęłam te, które ekstraktami/olejami nie były (barwniki, konserwanty, parafinę i inne) i rozpoczęłam googlowanie. Poświęciłam na to dobrych kilkanaście godzin (czego się nie robi dla spełnienia marzeń...); sprawy nie ułatwił fakt, że nazwy łacińskie i indyjskie na helfach mają koszmarne literówki. Parę razy natknęłam się na próby analizy składu jakiegoś oleju, w którym kilku składników nie udało się znaleźć. Wszystkiemu winne literówki. Na szczęście jam człek uparty i jak już zaczęłam to nie odpuszczę.  

Jednakże proszę Was, wszystkich korzystających z listy, o uszanowanie mojego trudu i jeśli macie ochotę zerżnąć tę listę i wkleić gdzieś w innym miejscu, wklejcie też link do tej notki.

Lista jest podzielona na trzy części (A - C), (D - N) i (O - V) według łacińskich nazw systematycznych roślin. Te nazwy, które były trudniejsze do odnalezienia, zostały zapisane w oryginale i przekreślone, zaś obok znalazła się nazwa poprawiona. Drobniejsze literówki poprawiałam na bieżąco.
W nawiasach poza nazwami indyjskimi (bodajże w hindi) znajdują się inne, popularne określenia na oleje i ekstrakty a czasem też łacińskie synonimy oraz nazwy polskie.
Jeśli znajdziecie jakieś błędy w tej liście, proszę o zaznaczenie tego w komentarzu, poprawię i uzupełnię :)

piątek, 8 marca 2013

Tag: Home beauty day

Dawno już nie było TAGów na blogu, na szczęście pojawiła się fellogen i zaprosiła mnie do udziału w kolejnym. Bardzo jej za to dziękuję :)
Zanim zabiorę się do odpowiadania na TAG, zaznaczę, że nie do końca przepadam za zabiegami upiększającymi. Doceniam korzyści płynące z peelingów oraz różnych balsamów, ale robienie sobie manikiuru, pedikiuru czy innych zabiegów jak regulowanie brwi jest ponad moje możliwości. Nie umiem się nawet umalować ;)
Nie ma co liczyć na to, że przedstawię jakieś rewolucyjne techniki, jak pięknie wyglądać w 5 minut ;)
No ale lecimy!


niedziela, 3 marca 2013

Włosowa aktualizacja: włosie w marcu :)

Nie wiem, czy pamiętacie, ale w poprzedniej aktualizacji (która to pojawiła się dopiero w połowie lutego) obiecałam, że doprowadzę smętne włosie i marudną skórę głowy do stanu używalności. I chyba mi się to udało :)

piątek, 1 marca 2013

Moja włosowa historia :)

Zgodnie z obietnicą, dziś historia obrazkowa. W zasadzie historia z dużą ilością obrazków. I na obrazkach będę pojawiać się ja :)
Od razu zaznaczę, że włosy odziedziczyłam po mamie, która zawsze miała gęste, grube włosy. (Dopóki nie zniszczyła ich sobie farbowaniem.) Po tacie zaś mam skórę głowy, problemy skórne i alergie ;)

czwartek, 28 lutego 2013

Minął rok! - podsumowanie

Jak ten czas szybko leci! Wydawało mi się, że bloga założyłam niedawno, a tu prawie rok minął od pierwszego posta. Piszę prawie, bo blog powstał 29. lutego - i tu pojawia się pytanie, jak obchodzić urodziny, które teoretycznie będą co 4 lata? :)
Nie wiem jak Wy, ja się z tym blogiem zżyłam bardzo. Swoje własne urodziny obchodziłam 24 dni wcześniej, ale już myślałam, jak "obejść" urodziny blogowe ;)

W związku z datą powstania bloga, postanowiłam świętować przez dwa dni. W końcu nie każdy może się pochwalić, że po roku wcale mu lat nie przybyło, prawda? ;)

Na dziś zaplanowałam małe podsumowanie dotychczasowych blogowych osiągnięć, pojawią się głównie cyferki, bo ja lubię cyferki w podsumowaniach. W składach kosmetyków już nie ;)

sobota, 23 lutego 2013

O moich problemach skórnych

Uwaga, może być długo! :)

O moich problemach ze skórą głowy pisałam wielokrotnie. Tym razem problemy zaczęła sprawiać cała reszta skóry, a więc od ramion zaczynając na stopach kończąc. Objawy to przeraźliwe swędzenie, całego ciała, szczególnie tam, gdzie styka się z ubraniem. Najbardziej dokuczają ramiona, uda i biust... Wykluczam reakcję uczuleniową na proszek do prania, od lat piorę w tym samym. Zresztą na skórze nie ma nawet zaczerwienienia, chyba że się podrapię. Podejrzewam wodę, ponieważ problemy pojawiają się tylko jak jestem w domu, u teściów jakoś problemu nie było, a i mój kochany jak tylko przyjechał, zaraz oblazł ze skóry, wysypało go na twarzy i wspominał coś o grudkach na powiekach... :/
I o ile do tego, że swędzi mnie skóra głowy się już przyzwyczaiłam i potrafię zignorować, to kiedy swędzą uda, ramiona czy biust, jest to dla mnie bardzo krępująca sytuacja. Szczególnie w przypadku biustu, bo nawet się "przypadkiem" nie podrapię, a i nie będę sobie kręcić miskami od stanika, coby się podrapać...


niedziela, 17 lutego 2013

Włosowa aktualizacja: luty i garść nowości :)

Uwaga, uwaga, ja wcale nie zaginęłam! :)
Choć zostałam porwana przez mojego chłopaka w miejsce, gdzie nie było internetu przez prawie dwa tygodnie. W związku z tym obejrzeliśmy sporo filmów, przeczytaliśmy kilka książek, zdarzyło nam się coś wspólnie ugotować, zwiedziliśmy dwa miasta z "naszych" okolic: Kraków (jego) i Toruń (moje "dalsze" sąsiedztwo), a nawet zaliczyliśmy egzamin. No dobra, on zaliczył, ja go odpytywałam :P
Uwielbiam tak spędzony czas :)

Już się wytłumaczyłam z tak długiej nieobecności na blogu, więc teraz chwila dla reporterów:


sobota, 2 lutego 2013

czwartek, 31 stycznia 2013

Posesyjny misz-masz :)

Udało mi się już skończyć sesję. Zaliczyłam najtrudniejszy egzamin z najwyższą oceną w grupie i jestem szczęśliwa :)

Dzisiejszy post ma dwie części - pierwsza to tag: Versatile Blogger; zostałam oTAGowana przez maxcom, której dziękuję za wyróżnienie :)


Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu;
- pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu;
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie;
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

niedziela, 27 stycznia 2013

Zimowa pielęgnacja włosia

Za oknem mróz siarczysty, śnieg pod butami skrzypi tak, że zagłusza myśli... Stąd pomysł, że może komuś przyda się garść "złotych rad" jak dbać o włosy, kiedy jest naprawdę zimno, a skóra głowy nie zachowuje się typowo.

Przedstawię Wam teraz dwa największe problemy, z którymi przyszło mi się zmierzyć (i z którymi się uporałam), kiedy temperatura na zewnątrz spadła. Bardzo spadła.

wtorek, 22 stycznia 2013

Śmierdziuszek, którego trzeba oswoić ;) [Green Pharmacy z dziegciem brzozowym i cynkiem]

Tak właśnie określiłabym jednym zdaniem szampon przeciwłupieżowy z dziegciem brzozowym i cynkiem Green Pharmacy.

Dziegieć brzozowy to produkt suchej destylacji kory brzozy o działaniu keratolitycznym (złuszcza nadmiar skóry), keratoplastycznym (stymuluje powstawanie nowych komórek nabłonka), antyseptycznym i przeciwzapalnym. Moim niedoścignionym ideałem wśród szamponów dziegciowych jest szampon Polytar (jeśli ktoś jeszcze nie wie - niedostępny w aptekach). Okazuje się jednak, że i z tym szamponem warto się zaprzyjaźnić ;)

Zamknięty w plastikowej buteleczce o pojemności aż 350 ml, ma ciemne ścianki, ale dobrze widać przez nie, ile szamponu jeszcze zostało. Otworek dozujący jest odpowiedniej wielkości, nic się nie wylewa.


A co mamy ciekawego w składzie?
INCI: Aqua, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Panthenol, Betula Alba Oil, Betula Alba (Birch Buds) Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Acorus Calamus Root Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Lawsonia Inermis (Henna) Extract, Zinc Sulfate, Polyquaternium 10, PEG-12 Dimethicone, Salicylic Acid, Citric Acid, Parfume, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothializone, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional.

Na drugim miejscu w składzie jest detergent siarczanowy, Sodium Myreth Sulfate. Moja skóra chyba nie przepada za siarczanami sodowymi, bo już przy trzecim myciu miałam wrażenie, że jest ściągnięta i przesuszona..A że szampon rozcieńczony w wodzie bywa trudny w aplikacji, wymyśliłam mycie pędzlem. I jestem z tego pomysłu bardzo zadowolona; muszę tylko zmienić pędzel na spożywczy, niefarbujący wody. Przynajmniej raz w tygodniu, podczas stosowania tego szamponu musiałam myć głowę przy użyciu pędzla i dzięki temu uniknęłam podrażnień.
We wcześniej notce uznałam, że jest to szampon dziegciowy bez dziegciu. Jednak odnalazłam na stronie producenta informację, że dziegciem brzozowym jest tutaj Betula Alba Oil (naniosłam już stosowną informację do notki o produktach z dziegciem).
Następnie w składzie są ekstrakty ziołowe, w tym ekstrakt z eukaliptusa i lawsonii bezbronnej (henny). Eukaliptus wpływa na zmniejszenie populacji drożdżaków Malassezia spp. Zaskoczyło mnie natomiast, że dodatek henny też ma takie właściwości, a dodatkowo odżywia włosy i stymuluje aktywność gruczołów łojowych. Jest polecana jako alternatywa do koloryzacji włosów szczególnie dla tych, którzy mają alergię na PPD, ale barwnik w niej zawarty (lawson) również może być alergenem. Ot, życie,
Cynku i kwasu salicylowego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba - ten pierwszy odżywia i wzmacnia skórę głowy i włosy, a ten drugi działa keratolitycznie. Kwas salicylowy został po raz pierwszy wyizolowany z kory wierzby.

Szampon nie plącze włosów i bardzo dobrze je oczyszcza. Niestety, dla mnie detergent w nim zawarty jest zbyt silny i muszę go sobie rozcieńczać, dlatego już w tytule zaznaczyłam konieczność "oswojenia" sobie tegoż specyfiku. Włosy po użyciu szamponu są błyszczące, sypkie i "skrzypiące". Wydaje mi się, że ekstrakt z henny wpłynął nieznacznie na kolor moich włosów, nadając im miedziane refleksy. I przyznam się - cieszy mnie to :)

I jeszcze tak na koniec ciekawostka - chłyt marketingowy firmy Elfa Pharm. Każda buteleczka od Green Pharmacy do nakrętki ma zamocowaną papierową ulotkę z wykazem innych produktów tej firmy - bardzo fajnie wykonane, bardzo dobry pomysł :)

Mam zamiar wypróbować jeszcze kilka szamponów dziegciowych, ale czuję, że do tego będę wracać. Tym bardziej, że jest naprawdę bardzo tani (udało mi się go kupić za 4,99zł, a normalnie jest w cenie ok. 9zł) i wydajny. Tylko ten trampkowy smrodek dziegciu wzmocniony zapachem eukaliptusa...

sobota, 19 stycznia 2013

Jaki jest mój ŁZS?

Jak już pewnie wielokrotnie czytaliście na moim blogu, każda postać ŁZS jest inna, choć oczywiście są pewne punkty wspólne. Chciałabym Wam opowiedzieć o moim ŁZS i myślę, że może to posłużyć za punkt odniesienia dla tych, którzy jeszcze nie ustalili, na co reaguje Wasza skóra głowy.
Uwaga: zdjęcia mogą być nieprzyjemne :)

W wieku niemowlęcym dorobiłam się ciemieniuchy (oliwki z parafiną, mniam), a w okresie dojrzewania skóra głowy znów zastrajkowała. Wypróbowałam wiele specyfików, m.in.:
Szampony:
Denorex (wtedy jeszcze dziegciowy)
Catzy Healing (pirytionian cynku)
Nizoral (ketokonazol)
Ketoxin (piroctone olaminy)
Fitomed z mydlnicą lekarską do włosów tłustych
Clobex (na receptę, szampon-steryd)
a obecnie także:
Zdrój (biosiarka)
Polytar (dziegieć)
Seboradin z Piroctone Olaminą
Wardi Shan (glinka Beloun - uwielbiam jej zapach ^^)
Pharmaceris H-Purin do skóry łojotokowej (olejki eteryczne, kwas salicylowy, ekstrakt z brzozy białej)
Green Pharmacy z dziegciem brzozowym i cynkiem

Zaś z mazideł:
Elocom (steryd)
Locoid Crelo (również steryd, ale łagodniejszy)
Hydrocortizonum (j.w.)
a obecnie:
oliwka Salicylol (kwas salicylowy i olej rycynowy)
emulsja Zoxiderm (głównie składniki przeciwgrzybicze)
Clotrimazolum (clotrimazol, składnik przeciwgrzybiczy)
Steper (olejki eteryczne, klimbazol)
Terbillum (składnik przeciwgrzybiczy)
Żel aloesowy GorVita
własne mieszanki, toniki i maseczki (najczęściej z kwasem salicylowym i mocznikiem, srebrem koloidalnym, pantenloem, alantoiną)

Udało mi się jednak opracować plan działania w razie inwazji drożdżaków i zwykle udaje mi się z nimi wygrać.
Przed Państwem krótka historia obrazkowa mojego dzisiejszego triumfu :)


Kwintesencja mojego ŁZS - jest łuska, jest zaczerwieniona skóra.
Atak ŁZS zaczyna się właśnie na karku, tam najszybciej pojawia się łuska, która potem przechodzi na przód głowy i dopiero wtedy swędzenie robi się nie do zniesienia.  Kiedy swędzenie dojdzie do czubka głowy, mam ochotę wydrapać sobie skórę aż do mózgu. Okazuje się również, że łuska dotarła tam szybciej, prawdopodobnie przewędrowała sobie przez całą głowę, ale swędzieć będzie dopiero na przedzie, i będzie się wysypywała na czoło. Dziwne to trochę jest.

Również łuska ma swoje dwa oblicza - bywa biała, trochę sucha i żółtawa - tłusta.
Podejrzewam, że biała pojawia się na początku inwazji, dopiero potem nabiera tłuszczyku ze skóry głowy i przylepia się do niej.
A tak, w dużym zbliżeniu - wygląda łuska z karku. Jest uparta, odrasta jak się ją zdrapie. Od niej wszystko się zaczyna. Zastanawiam się, czy nie mam na karku jakiegoś centrum dowodzenia, gdzie siedzi Wódz Drożdżak i nawołuje "Dywizja Alfa za prawe ucho, Dywizja Beta za lewe, a reszta za mną!"
Na nic jednak starania pana Wodza, skoro do akcji wkraczają szampony.
I kolejny raz udało się powstrzymać inwazję drożdżaka - centrum dowodzenia złuszczyło się i zawisło na włosie. I zostało brutalnie zeń usunięte.

Teraz wystarczy tylko złuszczyć resztki Dywizji, zmienić szampon i świętować zwycięstwo ;)

niedziela, 13 stycznia 2013

A ja myję włosy pędzlem!

Już prawie zmobilizowałam się do napisania recenzji szamponu dziegciowego od Green Pharmacy, ale przyszło mi do głowy, że lepiej najpierw wyjaśnić pewną kwestię, która podczas tej recenzji się pojawi - kwestię sposobu mycia włosów...


Moja metoda jest modyfikacją znanej już metody kubeczkowej. W tym wypadku jednak rozcieńczony w kubeczku szampon na skórę głowy nanoszony jest właśnie przy pomocy pędzelka. W porównaniu z metodą kubeczkową ten sposób wydaje mi się być dokładniejszy i wydajniejszy.

Jak dokładnie przebiega mycie włosów pędzlem?
1. Przygotowujemy w kubeczku wodę i szampon. Ja do pierwszego mycia potrzebuję więcej wody i więcej szamponu, natomiast przy drugim myciu wystarczy mniej więcej połowa takiego roztworu :)
2. Moczymy włosy.
3. Robimy pianę. Najlepszą pianę uzyskałam kiedy włosie pędzelka było nieruchome, a rączka "jeźdżiła" po krawędzi kubeczka. Kierunek, w którym porusza się rączka nie ma znaczenia ;)

Dodać wodę, szampon, zakręcić i gotowe!
4. Za pomocą pędzelka pokrywamy skórę głowy pianą. Jeśli dobrze sobie pianę ukręcicie, to nawet nie pomyśli o tym, żeby z pędzla kapać :)
5. W razie potrzeby czekamy kilka minut (w tym czasie można zafundować skórze głowy mały masaż), spłukujemy. Czynności z punktów 3 i 4 możemy powtórzyć.
6. Postępować jak podczas standardowego mycia włosów: odżywka, spłukiwanie zimną wodą, płukanka itd.

Czy potrzebujemy jakiegoś specjalnego pędzla?
Nie :)
Ja swój kupiłam w drogerii Natura, miał etykietkę pędzel do pudru. Nie znam się na makijażu ani na pędzlach, szukałam czegoś, co będzie miało wygodną rączkę i będzie miało sporo włosia, żeby rozprowadzanie szamponu szło sprawnie. Mniejszy pędzel pomieści mniej piany, więc trzeba będzie poświęcić więcej czasu na rozprowadzanie szamponu.
Przyda się za to sprawny nadgarstek, bo trochę się trzeba namachać, żeby całą głowę pokryć pianą.

Zalety:
- traktujemy skórę głowy rozcieńczonym szamponem, w którym (co chyba jest logiczne) mamy mniej detergentu, a więc skóra jest mniej narażona na podrażnienia
- włosie pędzla zachowuje się jak delikatny peeling, masuje skórę głowy
- zużywamy mniej szamponu, wzrasta wydajność

Wady:
- włosie pędzelka może się plątać (dlatego notka nie powstała wczoraj, musiałam swój pędzel uczesać, bo zrobił się mu niezły kołtun :D
- mój pędzel farbuje wodę w kubeczku i tu mam dwa zastrzeżenia: nie wiem, czy wpłynęło to na kolor moich włosów, nie wiem też, czy do barwienia włosia nie została użyta PPD, która co wrażliwsze głowy może uczulać (mnie się to nie zdarzyło, ale też nie wiem, czy mam alergię na PPD)

Co sądzicie o mojej metodzie mycia włosów?

czwartek, 10 stycznia 2013

Dostępne na rynku preparaty dziegciowe: szampony i mydła

Nie tak dawno temu z półek aptecznych zniknął najwspanialszy szampon dziegciowy, jaki stosowałam - Polytar. Postanowiłam zrobić spis obecnie dostępnych produktów dziegciowych, które mogą się ubiegać o stanowisko zamiennika Polytaru. Niestety, w większości są to preparaty dostępne przez internet, rzadko kiedy stacjonarnie.
Liczę na to, że notka okaże się pomocna dla tych, którzy wciąż poszukują zastępstwa dla Polytaru.
Uwaga! Będzie długo!

Zacznijmy od szamponów.
Mamy całkiem spory wybór, najczęściej - co mnie zaskoczyło - wśród kosmetyków rosyjskich. Jeśli znacie sklep, gdzie takie kosmetyki można dostać to dajcie cynk w komentarzach ;)
W źródle pod zdjęciem znajdują się linki do sklepu, w którym można dany produkt zamówić.

źródło: bioarp.pl
Szampon dziegciowy - tradycyjny

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl, Betain, Cocamide DEA, Sodium Styrene/Acrylates Copolimer, Climabazole, Trietanolamine, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum, Sodium Shale Oil Sulfonate, Saponaria Officinalis, Niacin.

300 ml szamponu od Pervoe Reshenie o średnim składzie (SLeS); po chwili wpatrywania się w listę coś przestaje grać... Gdzie jest dziegieć? Zamiast niego mamy sól sodową jasnego ichtiolu (Sodium Shale Oil Sulfonate), który ma działanie zbliżone do dziegciu (antyseptyczny, keratolityczny, reguluje pracę gruczołów łojowych), ale... nie jest dziegciem. Wtopka.
Poza tym mamy przeciwgrzybiczy klimbazol i daleko w składzie wyciąg z mydlnicy lekarskiej i witaminę B3, niacynę. Oba składniki dobrze wpływają na skórę głowy i gruczoły łojowe. W tak niskim stężeniu chyba jedynie robią dobre wrażenie.

źródło: bioarp.pl
Szampon dziegciowy - popularny

INCI: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Polyquatemium-44, Sodium Chloride, Birch Tar, Disodium EDTA, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Brązowa, plastikowa buteleczka o pojemności 250 ml, w której pomieszkuje sobie szampon z dziegciem brzozowym. Sporo jest też tutaj detergentów, w tym aż dwa siarczanowe (ALS i SLeS). Dla niektórych głów może to być za dużo.




źródło: bioarp.pl
Szampon ziołowo dziegciowy (bez SLS i parabenów)

INCI: Aqua, Evernia Prunastri Extract, Pulmonaria Officinalis Extract, Bidens Tripartita Extract, Chelidonium Majus Extract, Polygala Sibirica Extract, Urtica Dioica Extract, Usnea Barbata Extract, Hypericum Perforatum Extract, Aralia Extract, Salvia Officinalis Extract, Achillea Millefolium Extract, Saponaria Alba Extract, Saponaria Rubra Officinalis Extract, Glycyrrhiza Glabra Extract, Magnesium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Davurica Soybean Oil, Linum Usitassimum Oil, Arcticum Lappa Oil, Tar, Sodium Chloride, Citric Acid, Parfum, Methylisothiazolinone.

Imponujący skład, mamy tu sporo ziołowych ekstraktów, z mchu dębowego, miodunki plamistej, uczepu trójlistnego, glistnika jaskółcze ziele, krzyżownicy syberyjskiej, pokrzywy, brodaczki, dziurawca, aralii, szałwii, krwawnika pospolitego i mydlnicy plus oleje sojowy, lniany i z łopianu. Wszystko to po to, by znormalizować pracę gruczołów łojowych, wzmocnić i odżywić włosy, delikatnie oczyścić skórę głowy i ją zdezynfekować. Mamy też oczywiście dziegieć, gdzieś blisko końca składu i detergent siarczanowy - MLS.
I wszystko to mieści się w butelce 500ml.

źródło: bioarp.pl
 Szampon ziołowy czarny - przeciwłupieżowy

INCI: Aqua nivalis, Siberian Water Complex® (wyciąg z 17 syberyjskich ziół), Magnesium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Impetrum Nigrum Extract, Cynoglossum Officinalis Extract, Guar Gum, Climbazole, Wood Tar, Citric Acid, Parfum, Kathon.

A w skład Siberian Herbal Water Complex®  wchodzą: różanecznik dahurski, oman wielki, powojnik syberyjski, kocanka piaskowa, nawłoć dahurska, iglica pospolita, gnidosz uralski, malina kamionka, pokrzywa, mydlnica lekarska, rumianek pospolity, lepnica jenisejska, różeniec górski, bylica mongolska, tarczyca bajkalska, kokoryczka wonna, jasnota biała. Zioła o działaniu odkażającym, przeciwzapalnym, przeciwświądowym, normalizującym skórę głowy i gruczoły łojowe; różanecznik dodatkowo ma rozjaśniać przebarwienia skórne.
Specjał od Babuszki Agafii :)
Ma w składzie detergent siarczanowy MLS, ale pojawia się tu także - poza dziegciem - przeciwgrzybiczy klimbazol. W butelce mieści się 350ml szamponu.

źródło: prostoznatury.com
BIO SZAMPON Dziegciowy

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Birch Tar, Sodium Chloride, Polyquaternium-7, Coco-Glucoside, Glycol Distearate, Biotin, Niacinamide, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Caramel, Tetrasodium EDTA.

Kolejny szampon rosyjski, tym razem bez ziołowych ekstraktów, ale o bardzo ciekawej, karmelowej barwie. I rzeczywiście szampon jest barwiony karmelem. Nie wiem, czy ten składnik ma jakieś właściwości antyseptyczne, ale przyznam, że wygląda interesująco :)
Niestety, skład ma nieco słabszy niż wygląd (pojawia się SLeS), ale za to dziegieć brzozowy znajduje się całkiem wysoko. Do tego dodatek biotyny i niacyny.
Buteleczka o pojemności 350ml.

źródło: doz.pl
  
Szampon dziegciowy Pix

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Pix Liquida, Sodium Chloride, 2-Bromo-2-Nitropropano-1,3 Diol, Fragrance.

Szampon w buteleczce o pojemności zaledwie 100ml, o krótkim składzie: woda, SLeS, kolejny, nieco łagodniejszy detergent, dziegieć, sól kuchenna (chlorek sodu), konserwant, zapach.
Konkretny szampon dla mniej wymagających głów




źródło: wizaz.pl; superkoszyk.pl

Mrs. Potter`s, Szampon przeciwłupieżowy z dziegciem i Vecorexin ŸProtectiv

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Cocoamphocetate, Cocamidopropyl Betaine, Disodium PEG-5 Laurylcitrate Sulfosuccinate, Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Glycol Distearate, Sorbitan Laurate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Tar Oil, Methoxy PEG/PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Butylene Glycol, Lecithin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Hydrolyzed Soy Protein, Hydrolyzed Wheat Protein, Tocopheryl Acetate, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Propylene Glicol, Calendula Officinalis Flower Extract, Sunflower (Helianthus Annuus) Seed Oil, Glycerin, Matricaria (Chamomilla Recutita) Flower Extract, Walnut (Juglans Regia) Shell Extract, Tocopherol, Tripeptide-1, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carrageenan (Chondrus Crispus) extrakt, Xanthan Gum, Triethanolamine, Dimethylmethoxy Chromanol, Glycolipids, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Isopropyl Alcohol, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Sodium Hydroxide, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citric Acid, Sodium Chloride.

Typowo drogeryjny szampon, w sporej buteleczce, 500ml. W składzie znajdziemy SLeS, całkiem nawet wysoko dziegieć, nieco protein, olej słonecznikowy i ekstrakty ziołowe z nagietka, rumianka, łupiny orzecha włoskiego i chrzęśnicy kędzierzawej. Jest tu też unikana przeze mnie trietanoloamina i alkohol izopropylowy (IPA).

źródło: wizaż.pl KWC
Green Pharmacy, Szampon przeciwłupieżowy, Dziegieć brzozowy i Cynk

INCI: Aqua, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Panthenol, Betula Alba Oil, Betula Alba (Birch Buds) Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Acorus Calamus Root Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Lawsonia Inermis (Henna) Extract, Zinc Sulfate, Polyquaternium 10, PEG-12 Dimethicone, Salicylic Acid, Citric Acid, Parfume, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothializone, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional.

Czyżby kolejny szampon dziegciowy bez dziegciu? Mamy tu i olej z brzozy białej, i ekstrakt z pąków brzozy - być może to właśnie to. Wg procenta to właśnie Betula Alba Oil oznacza dziegieć brzozowy. Do tego całkiem wysoko ekstrakt z eukaliptusa, kłącza tataraku, rozmarynu i henny. Mamy też siarczan cynku dostarczający odpowiednich składników odżywczych skórze głowy i keratolityczny kwas salicylowy. Na początku oczywiście siarczanowy detergent - SMS.
W poprzedniej wersji w składzie znajdował się SLeS, ekstrakty ziołowe były dużo, dużo dalej, ale był tam też Pix liquida Betulae, który już bardziej wygląda na dziegieć. Czyżby producent chcąc ułagodzić szampon, "złagodził" też dziegieć? Być może...
Buteleczka na 350ml szamponu.

Moja opinia: TUTAJ :)
źródło: neutrogena.com
Neutrogena T/Gel® Therapeutic Shampoo - Original Formula

Niedostępna w Polsce, ale można ją znaleźć na amazonie bądź za granicą :)

INCI: Active Ingredient:
Coal Tar 0.5% 
Inactive Ingredients:
Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide MEA, Laureth-4, Fragrance, Polysorbate 20, Cocamidopropyl Betaine, Citric Acid, Sodium Chloride, Tetrasodium EDTA, DMDM Hydantoin

Występuje także w wersji z 1% zawartością dziegciu - KLIK. Taki typowy zdzierak, ale że zbiera dobre opinie w komentarzach, to postanowiłam go wciągnąć na listę ;)

źródło: www.ukrainashop.pl
Allians Piękna, Szampon Dziegciowy Tradycyjny Przeciwłupieżowy

INCI: Decoctum n 1 (Aqua, Arctium Majus R., Urtica Dioica L., Levisticum Officinale L., Betulae Alba L., Trifolium Pratense L., Humulus Lupulus, Acorus Calamus R.), Sodium Lauroyl Sarcosinate, Coco-Glucoside, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside (and) Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, PEG-200 Hydrogenated Glyceril Palmate, Betula Alba (Birch) Folium Extract/Oleum Rusci, Birch Tar, Butylene Glycol, Pentylene Glycol, Dihydroavenanthramide D, Polyquaternium -7, Cymbopogon Schoenanthus (Lemongras) Oil, Citric Acid, Hydroxypropyl Methylcellulose, Allantoin, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Benzyl Alcohol, 5-chlor-2-methyl-4-isotiazolinone-3-on.

Szampon z ziołowymi wyciągami: z korzenia łopianu, pokrzywy, lubczyka, brzozy białej, koniczyny, chmielu i tataraku. Do tego przewaga delikatniejszych detergentów, trochę emulgatorów, gliceryna i trzy rodzaje dziegciu brzozowego. Nie wiem dokładnie, na czym polega różnica między nimi, podejrzewam że chodzi o różnice w procesie produkcji albo wykorzystanym surowcu. Na koniec jeszcze trochę glikoli, olejek eteryczny z trawy cytrynowej i łagodząca podrażnienia alantoina. Skład oceniam pozytywnie, bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że tych ziołowych ekstraktów jest w składzie całkiem sporo :)

AKTUALIZACJA
Dorzucam dwa szampony, które miałam okazję przetestować i jeden blisko z jednym spokrewniony :)

źródło: www.doz.pl
Szampon Paraderm z dziegciem
Występuje w dwóch postaciach, jako Paraderm i Paraderm Plus.

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Olive Oil PEG-7 Esters, Glycerin, Salix Alba Bark Extract, Betula Alba Oil, Sulfur, PEG-40 Castor Oil, Sodium Shale Oil Sulfaonate, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Citric Acid.

Krótki i w miarę przyjemny skład, dodatek nawilżającej gliceryny, ekstrakt z kory wierzby białej i siarka, a także wymieniona wcześniej sól sodowa jasnego ichtiolu.
Moja opinia jest TUTAJ :)

źródło: www.aptekazserduszkiem.pl


Szampon Paraderm PLUS

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Urea, Sodium Chloride, Olive Oil PEG-7 Esters, Glycerin, Salix Alba Bark Extract, Betula Alba Oil, Sulfur, PEG-40 Castor Oil, Sodium Shale Oil Sulfonate, Propylene Glycol, Undecylenamide DEA, Piroctone Olamine, Alcohol denat., Faex Extract, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Citric Acid.

Braciszek Paradermu o nieco bogatszym składzie. Mamy tu również złuszczająco-nawilżający mocznik, ułatwiający przenikanie składników glikol propylenowy, przeciwgrzybicze składniki: kwas undecylowy i piroctone olamine, a także ekstrakt drożdżowy.

źródło: www.biotar.pl
Szampon Biotar, Bioarp.pl

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocoamidopropyl Betaine, Betula Alba Oil, Salicylic Acid,  PEG-40 Sulfurized Castor Oil/PEG-40 Castor Oil, Hydroxyethylcellulose, Propylene Glycol, Juniperus Communis Oil, DMDM – Hydantoin, Metchylchloroisothiazoline, Methylisothiazolinone, Limonene.

Szampon dopiero niedawno pojawił się w ofercie sklepu Bioarp, ale już zdążyłam go przetestować i zyskał moje uznanie. Skład prosty, w miarę przyjemny - dziegieć brzozowy, kwas salicylowy i biosiarka z olejem rycynowym, wspomagana przez olejek jałowcowy i ułatwiający przenikanie składników glikol propylenowy.
Pełna moja opinia jest TUTAJ :)

Ufff... Z szamponów to byłoby wszystko, jeśli jednak wciąż nic Was nie zachwyciło, a chcecie mieć coś dziegciowego, to może mydła?

źródło: ukrainashop.com

MYDŁO DZIEGCIOWE W PŁYNIE, 270 ml - ŁUSZCZYCA, ZAPALENIE SKÓRY

INCI: Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, PEG-7 Gliceryl Cocoate, Parfum, Pix Liquida Betulae, Citric Acid, Imidazolidinyl Urea, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Aloe Barbadensis Extract, Propylparaben, Hyperikum Perforatum (St.-John`s wort) Extract, Valeriana Officinalis Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Zea Mays Leaf Extract, Citrus Aurantifolia (Lime) Essential Oil.

Skład jak na mydełko do wrażliwej, chorej skóry, średni. Króluje SLeS, dziegieć znajduje się w ilościach minimalnych (dopiero za Parfum), a wszystkie fajne i przyjemne dla skóry ekstrakty ziołowe zostały wygnane na koniec. No nieładnie tak...
Wizualnie mydełko ratuje ładna buteleczka mieszcząca 270ml płynu z pompką.


źródło: bioarp.pl
Mydło dziegciowe - w płynie

INCI: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, Birch Tar, Disodium EDTA, Citric Acid, Methylisothiazolinone.

No i kolejne mydełko, które jest "takie se". Dwa siarczanowe detergenty - ALS i SLeS. Dlaczego producenci wychodzą z założenia, że mydło powinno czyścić mocniej niż szampon do włosów? Myślę, że po takie specyfiki sięgają najczęściej ludzie z problemami skórnymi i chyba jednak nie po to, żeby tę skórę później z siebie zdjąć, tylko żeby ją podleczyć...
Brązowy plastik znany już z szamponu, tym razem z pompką, mieszczący 300ml mydła.

źródło: www.lawendowaszafa24.pl
Gęste mydło dziegciowe w kremie z ziołami

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Brich Tar, Aloe Barbadensis Leaft Juice, Extractes: Betula Alba, Chamomilla Recutita, Panicum Millaceum, Equisetum Arvense, Salvia Officinalis, Urtica Dioica, Camelia Sinensis, Arctium Lappa, Lawsonia Inermis, Humulus Lupulus, Calcium Pantothenate, Niacin, Biotin, Cocamide DEA, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone,  Caramel, Parfum

Jest detergent, jest dziegieć i to dość wysoko, są też ekstrakty i dobre składniki. Po kolei: gliceryna, ekstrakt z liści aloesu, ekstrakty z wierzby białej, rumianku, prosa, skrzypu, szałwii, pokrzywy, zielonej herbaty, łopianu, henny i chmielu. Do tego dobrze wpływający na skórę pantotenian wapnia (witamina B5), niacyna (witamina B3) i biotyna (witamina H), dobrze współpracująca z witaminami z grupy B. Podejrzewam, że karmel w składzie nadaje mydełku odpowiednią gęstość, a może też i zapach :)

źródło: www.triny.pl
Naturalne, syberyjskie CZARNE mydło do pielęgnacji włosów i ciała

INCI: Aqua, Cedrus Deodara Oil, Davurica Soybean Oil, Abies Siberica Oil, Hippophae Rhamnoides Altaica Oil, Juniperus Communis Oil, Amaranthus Caudatus Oil, Rosa Canina Oil, Arctium Lappa Oil, Linum Usitassimum Oil, Salvia Officinalis Intractum, Chelidonium Majus Intractum, Melissa Officinalis Intractum, Pulmonaria Officinalis Intractum, Chamomilla Recutita Intractum, Bidens Tripartita Intractum, Achillea Millefolium Intractum, Urtica Dioica Intractum, Sodium Laureth Sulfate, Sorbitol, Cocamide DEA, Arctostaphylos Uva-Ursi Extract, Inula Helenium Extract, Polygala Sibirica Extract, Pinus Silvestris Extract, Alnus Glutinosa Cone Extract, Rhodiola Rosea Extract, Evernia Prunastri Extract, Usnea Barbata Extract, Picea Siberica Extract, Saponaria Alba Extract, Saponaria Rubra Officinalis Extract, Glycyrrhiza Glabra Extract, Althaea Officinalis Extract, Rhaponticum Carthamoides Extract, Ozocerite, Tar, Inonotus Obliquus, Propylene Glycol Chenopodium Ambrosioides, Larix Sibirica Extract, Petrolium Distillates Oil, Methylisothiazolinone.

Przy okazji rozszyfrowywania tego składu poznałam nowe pojęcie: intrakt (inaczej: alkoholatura), czyli coś w rodzaju nalewki, powstającej poprzez zalanie surowca roślinnego wrzącym alkoholem. Nie jestem pewna, czy wrażliwe skóry i głowy będą chciały się z tym zapoznać.
Po kolei w składzie mamy: olej z cedru himalajskiego, dahurski olej sojowy, olej z jodły syberyjskiej, olej z rokitnika altajskiego, olej z jałowca, olej z amarantusa, olejek z dzikiej róży, olej łopianowy, olej lniany, intrakty z szałwii, z glistnika jaskółcze ziele, z melisy, z miodunki plamistej, z rumianku, z uczepu trójlistnego, z krwawnika i z pokrzywy. Następny w kolejności jest detergent, a jakże - SLeS, następnie nawilżający sorbitol i kolejny związek powierzchniowo czynny. Następnie ekstrakty: z mącznicy lekarskiej, omanu wielkiego, krzyżownicy syberyjskiej, sosny zwyczajnej, szyszek olszy czarnej, różeńca górskiego, mąkli tarniowej, brodaczki najdłuższej, świerku syberyjskiego, białego i czerwonego korzenia myjącego. lukrecji gładkiej, prawoślazu i szczodraku krokoszowatego. Dalej mamy ozokeryt - naturalny wosk mineralny, dziegieć (smołę), czagę brzozową, czyli ekstrakt z grzyba, błyskoporka podkorowego, przerastającego pień brzozy, rozpuszczony w glikolu propylenowym pyłek kwiatowy, ekstrakt z modrzewia syberyjskiego, produkty destylacji ropy naftowej i konserwant.
Skład jest bardzo bogaty w ekstrakty, intrakty i oleje, detergenty, naturalne ekstrakty myjące zawierające saponiny i kilka rzeczywiście egzotycznych składników. Ciekawskim o naturze eksperymentatorów - polecam :)
źródło: bioarp.pl

Mydło dziegciowe - twarde

I na koniec mydło w kostce :)

INCI: Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Sodium Palmate, Aqua, Betula Tar, Triethanolamine, Diethylene Glycol, PEG-9, Disodium EDTA, Citric Acid, Cellulose Gum, Benzoic Acid, Sodium Chloride.

Nie zgłębiałam się w temat mydeł w kostce, ale myślę, że na tle mydeł w płynie prezentuje się całkiem-całkiem, mamy dziegieć i bazę mydlaną (sole sodowe), choć zastanawiam się, czy rzeczywiście tyle różnych soli trzeba było w to mydełko upchać, czy przypadkiem nie będzie czyściło aż za bardzo. Niestety, ze względu na niechęć do trietanoloaminy na mydełko się nie skuszę.

Znaleźliście coś, co Was zainteresowało i jest warte sprawdzenia?
A może znacie jakieś inne kosmetyki dziegciowe, których ja tutaj nie uwzględniłam?