Po przejechaniu całej Polski, przybywam i do Was z notką, której temat chodził mi po głowie już dość długo, aż w końcu do jej napisania zachęcił mnie post meds, która napisała o łuszczycy. Poza tym chciałabym przedstawić moje zdanie co do tego, jakiej długości włosy są łatwiejsze w obsłudze przy ŁZS. Ostrzegam, może być długo i rozwlekle, przygotujcie coś do chrupania i zapraszam do lektury ;)
Włosomaniactwo a ŁZS.
Jako dziecko miałam długie włosy, sięgały na pewno do pasa. Po Pierwszej Komunii kazałam je sobie obciąć na krótko i tak miałam aż do chwili, gdy poszłam na studia, jakieś trzy lata temu. Wtedy też, pod wpływem teściowej, postanowiłam, że włosie zapuszczę. Bałam się tego, jak będę wyglądać, obsypana łuską, na dodatek z długimi, pewnie ciągle przetłuszczonymi włosami... No ale postanowiłam - zapuszczam!
Włosomaniactwo dosięgło mnie jakoś pod koniec zeszłego roku. Zaczęło się niewinnie, od zaglądania na blogi innych włosomaniaczek, czytania recenzji, oglądania zdjęć i takiej nieśmiałej myśli "też chciałabym mieć takie włosy, ale... no przecież nie mogę". Szczególnie interesowało mnie działanie określonych składników kosmetyków na włosy, skórę głowy i inne zakamarki ciała. Wtedy też poznałam półprodukty i zagłębiałam się w przepisy na przeróżne mieszanki, kremy, sera, a nawet szampony. Wszystko, rzecz jasna, w teorii, bo w praktyce wciąż się drapałam, a włosie po prostu sobie było.
Przed wpadnięciem w totalne włosomaniactwo hamował mnie mój ŁZS - Łojotokowe Zapalenie Skóry, w moim przypadku umiejscowione na skórze głowy. Objawia się ono łuską, czyli łuszczącymi się płatkami naskórka, swędzeniem, podrażnieniem, szybkim przetłuszczaniem włosów i przykrym zapaszkiem. Każdy nowy kosmetyk może spowodować na mojej skórze efekt Królewny Śnieżki - śnieg, śnieg, śnieeeg, nawet w środku lata.
Na szczęście zaczęłam rozważnie - od czytania składów kosmetyków i poszukiwania informacji na temat poszczególnych składników, ich działaniu i możliwych skutkach ubocznych w postaci alergii.
Potem stopniowo wprowadzałam nowe kosmetyki do standardowej pielęgnacji i obserwowałam efekty. Na tej podstawie ustaliłam sobie, co moja skóra głowy lubi, a czego woli unikać. Na szczęście rezygnowałam z eksperymentów gdy tylko poczułam pieczenie, swędzenie bądź zauważyłam obciążanie włosów, stąd do przywrócenia "zwyczajnego" stanu skóry głowy potrzebowałam jedynie dwugodzinnej sesji z oliwką Salicylol :P
Kolejny krok mojego "maniactwa" to tworzenie własnych kosmetyków do włosów i nie tylko, na podstawie wcześniejszych eksperymentów i znalezionych przepisów. Jak na razie jakoś mi to wychodzi, jeszcze żadne moje mazidło mnie nie podrażniło, a wręcz przeciwnie - całkiem dobrze się sprawdzają. Bardzo często szukam inspiracji w aptecznych maściach czy kremach i po drobnych modyfikacjach aptecznego składu (np. zamiast gliceryny dodaję hydromanil, gdyż skóra głowy nie lubi się z gliceryną), tworzę własne mazidło.
Moje ulubione półprodukty, z których tworzę mazidła to: kwas mlekowy, mocznik, kwas salicylowy, aloes zatężony, hydromanil.
Bardzo się cieszę, że dałam się wciągnąć we włosomaniactwo - moje ŁZS jest pod bardzo dobrą opieką, a ja mam niesamowitą radochę nawet podczas mycia włosów czy mieszania półproduktów. Obawiałam się, że skończę z wiecznie tłustymi strąkami i ciągle swędzącą skórą głowy... Na szczęście udało mi się uniknąć takich niespodzianek - włosie jest błyszczące, pachnące, a skóra głowy uspokojona. Dlatego wszystkim początkującym włosomaniaczkom polecam rozpoczynanie swojej przygody od nauczenia się czytania składów kosmetyków i przewidywania ich działania, a dopiero później eksperymenty :)
Zadbane włosie to dla mnie taka tarcza, za którą skrywa się ŁZS; tarcza, która buduje moją pewność siebie i nie pozwala mi na załamywanie się z powodu niedoskonałości. Psychika też jest ważna w leczeniu ŁZS, a dzięki zadbanym włosom mam +10 do samooceny ;)
Włosy długie czy krótkie? - refleksje
Przez wiele lat nosiłam krótkie włosy, do tej pory odgrażam się, że włosy zgolę i dzięki temu łatwiej będzie mi się zajmować moim ŁZS... Ale czy miałam rację?
Zacznijmy może od tego, że ludziem jestem leniwym. Jeśli coś nie przynosi natychmiastowych rezultatów, rezygnuję. Jeśli coś jest zbyt proste w wykonaniu - jak wyżej.
Jak dla mnie, krótkie włosy mają zasadniczą przewagę nad włosami długimi - łatwiej jest dostać się do skóry głowy. Czyli wszystkie rytuały pielęgnacyjne powinny być łatwiejsze w wykonaniu. Powinny być, ale... Mnie się nie chciało. Nie i już. Przecież szampon wystarczy...
Mając łatwiejszy dostęp do skóry głowy, mamy większe ryzyko, że coś nas podrażni. W końcu kontakt ze skórą głowy ma nie tylko szampon, ale też maska, odżywka, czy jakieś stylizatory albo inne kosmetyki...
Wydaje mi się też, że na krótszych włosach bardziej widać łuskę, w końcu skóra głowy jest bardziej widoczna. Z włosami dłuższymi pojawia się jednak problem łuski na całej długości włosa. Tutaj przychodzą nam z pomocą silikony, które wygładzają powierzchnię włosa, powodując, że łuska się ześlizguje. Tak samo to działa wtedy, gdy sami zamkniemy łuski włosa, np. przy pomocy zimnej wody.
Według mnie łatwiej jest dbać o dłuższe włosy ze względu na to, że mamy ograniczony kontakt ze skórą głowy. Owszem, potrzeba trochę gimnastyki przy nakładaniu mazideł leczniczych, ale dzięki temu mamy pewność, że mazidło dostanie się tylko tam, gdzie powinno. Tak samo nie musimy się obawiać, że nowa odżywka podrażni naszą wrażliwą skórę głowy - wystarczy nałożyć ją na włosy nieco za linią ucha i po jakimś czasie spłukać.
Łatwiej też jest się nie drapać - szczególnie gdy na głowie mamy jakąś wymyślną fryzurę :)
Choć mnie wystarczy zwyczajny warkocz dobierany i odechciewa mi się drapania gdy podczas prób boleśnie ciągnę się za włosy...
No i jeszcze jedna rzecz, kiedy włosy schną dużo dłużej niż 20-30 minut, konieczne staje się planowanie. A wraz z nim jeszcze jedno: systematyczność. A jak wiadomo, systematyczne dbanie o skórę głowy przynosi same dobroci i korzyści ;)
W ramach podsumowania jeszcze dodam: my, ludzie z problemami skórnymi, nie jesteśmy gorsi od tych, którzy mają skórę zdrową. Za to potrzebujemy trochę więcej odpowiedzialności i wiedzy, by móc nałożyć coś na skórę i nie ryzykować podrażnieniami, swędzeniem czy łuszczeniem.
Ponieważ ŁZS ma różne oblicza, nie mogę Wam niestety polecić jednego cudownego środka. Ale to, co zawsze skutkuje to unikanie przesuszania, podrażnienia, drapania, i takich składników jak SLS i SLES, alkohol, zwracanie uwagi na syntetyczne związki zapachowe i barwniki oraz parabeny.
Ulgę w cierpieniu przynoszą substancje nawilżające, jak np. gliceryna (ale może zapychać), hydromanil, żel aloesowy... A także środki o działaniu przeciwgrzybiczym (klotrimazol, ketokonazol, olejek z drzewa herbacianego, olejek eukaliptusowy itp.) oraz keratolitycznym (mocznik, kwas salicylowy, kwas mlekowy).
Zanudziłam Was? ;)
Jak to jest z Wami: jesteście zaawansowanymi włosomaniakami, łojotokowcami czy dopiero przygodę rozpoczynacie?
I pytanie do łojotokowców: macie długie czy krótkie włosy? W jaki sposób o nie dbacie? :)
Jak to jest z Wami: jesteście zaawansowanymi włosomaniakami, łojotokowcami czy dopiero przygodę rozpoczynacie?
I pytanie do łojotokowców: macie długie czy krótkie włosy? W jaki sposób o nie dbacie? :)
nie zanudziłaś:)
OdpowiedzUsuńciekawie sie czyta czyjeś doświadczenia:) straszne to jest, miałam takie "przyjemności" tylko (aż?) przez rok, ale od maści moje włosy zrobiły się czarne (z brązowych), do tego super plamki po maści na skórze i tłuste kluchy po kremie na głowę 2 x dziennie. Włosy z maści domywałam 2 tyg :)
Jest straszne zawracanie głowy z tym, czytanie składów, myslenie co szkodzi, dbanie.
Jak jeszcze masz dobrych znajomych to jest ok, ale czasem trzeba wyjśc do ludzi i każdy się gapi, pyta i ogólnie jest głupio, bo łuskę widać.
ALe przez cały czas leczenia miałam włosy do ramion i nigdy nie czułam potrzeby ścięcia (zaslaniały szyję, trochę twarzy- kropki) nawet zapuściłam grzywkę , żeby nie było widać na twarzy i do teraz mam ją:) Jak chcę zapuścić i zlikwidować to albo wysyp trądziku wszelkiej maści i rozmiaru, albo plamki :/ Nie było nawet tak cięzko nakładać maści
równiez melduje,ze nie zanudziałas;)
OdpowiedzUsuńmimo,ze problem mnie nie dotyczy,bardzo przydatny post;)
Ja mam długie włosy, ale muszę przyznać że gdy ŁZS nasila sie u mnie (np teraz po wyjeździe na urlop) to dopada mnie mini załamka i nie mam nawet ochoty o nie dbać. :( Najgorsze jest to że muszę je teraz myć codziennie... Ale nie ścięłabym włosów za żadne skarby, nawet gdyby miało mi to pomóc :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobają Twoje włosy, trzymam kciuki, żeby kryzys minął jak najszybciej! :)
UsuńJako atopowiec mogłabym dopisać identyczne podsumowanie "pielęgnacja - długość wlosów", też chwilami chciałabym się zgolić na łyso ;)
OdpowiedzUsuńmy, siostry drapiące ;)
Mi się wydaje, ze dłuższe włosy są mniej problemowe. Ok, trudniej może dostać się do skóry głowy, ale moje krótkie wlsy wyglądały koszmarnie-smętne zwisy. ani to spiąć, ani warkocz, ani kitka, tlyko smętne tłuste strąki..
OdpowiedzUsuńAno właśnie :)
UsuńŻeby się jeszcze jakoś układały, ale nie - przyklap taki, jakby coś polizało po włosach...
ja łojotokowiec i zapalony czytelnik Twej persony też mam długie włosy, bo uważam że baba bez długiego włosia to nie baba .... czekam właśnie na paczke z zsk i bede krecic krecic ten tonik o którym Ty mówiłaś:D :)
OdpowiedzUsuńPopieram!
UsuńMiałam jeszcze taki problem, że z wypukłości typowo kobiecych mam jedynie pupę i dość często mówiono do mnie per "Pan". Po jakimś czasie świat wreszcie dostrzegł, żem płeć piękna (ekhem...) i już dawno nie słyszałam "Co panu podać?" :D
Jak będą jakieś problemy z wykonaniem toniku to pamiętaj: mierzymy pH i jak kwaśne to wodorowęglan sodu, a jak za bardzo zasadowe - dwie krople kwasu mlekowego :)
a patrzyłam też wcześniej na ten przepis z tonikiem 2 procent z zsk :) on był za słaby dla Ciebie że wzmocniłaś do 5 procent kwasu salicylowego? oczekuje na to zrobienie toniku jak na zbawienie bo oliwka salicylol to straszne babranie jednak...
Usuń2% roztwór kwasu salicylowego działa jedynie przeciwświądowo, może nieznacznie złuszczająco a już 5% roztwór powoduje porządne złuszczanie naskórka. Salicylol też ma 5% kwasu salicylowego, więc jeśli oliwka pomaga a nie podrażnia, nie powinno być problemu z taką dawką kwasu w toniku :)
UsuńJa niedawno odkryłam Twojego bloga- to było dzień po wizycie u dermatolog i dowiedzeniu się że mam ŁZS:P więc byłaś dla mnie jak zbawienie:) U mnie jest to co prawda lekka postać, i gdy tylko coś się pojawi zaczynam działać. U mnie pojawiają się łuski na twarzy- na szczęście jest ich malutko i mało widoczne,a krem pharmaceris skutecznie pomaga mi z nimi walczyć. Na głowie łuski jako takiej nie mam, chyba że zdarzy się jedna na miesiąc na całą głowę, ale łupież tłusty, z tymi małymi pipkami białymi często się u mnie pojawia. Teraz właśnie się pojawił i z nim walczę, a wszystkie Twoje wpisy są bardzo pomocne:) Blogi włosomaniaczek czytam już od dawna- długie włosy miałam zawsze, ogólnie w dobrej kondycji- ale tylko Twój blog bardziej traktuje o dbaniu o skórę głowy, przy takim schorzeniu. Powodzenia w walce z ŁZS i masz na prawdę śliczne włosy, gdybym nie wiedziała, to w życiu pomyślała że możesz mieć ŁZS:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCieszę się za każdym razem, kiedy mogę komuś pomóc :)
wpis ani trochę nie nudzi:)
OdpowiedzUsuńna pewno krótkie włosy są o tyle wygodne, że nie ma problemu z maściami, balsamami, wcierkami, a nawet płukankami itp. jednak długie można upiąć i na pewno dodają pewności siebie - zgadzam się z Tobą całkowicie:)
Bardzo ciekawy wpis :) Moim zdaniem to świetnie, że chce Ci się tak dbać o tak wymagającą skórę głowy i o włosy, ale chyba efekty Ci ten czas i wysiłek wynagradzają :)
OdpowiedzUsuńJa jestem początkującą włosomaniaczką, ciągle chłonę wiedzę, dlatego z radością czytam tak wartościowe wpisy jak Twój.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na tego bloga!
OdpowiedzUsuńJa od dziecka choruję na AZS, teraz jestem w trakcie leczenia poprzez dietę eliminacyjną. Od jakiegoś miesiąca mam z przodu głowy i z tyłu takie dwa miejsa z których skóra schodzi płatami, myłam je Nizoralem już 3 razy i nie pomaga :/ spróbuję jeszcze z tym Clotrimazolem no i przede wszystkim przestane te płaty skóry ściągać, cieszę się, że o tym napisałaś. Ten mój "łupież" (nie jestem pewna, czy to ŁZS) na 99% spowodowany jest candidą. nie miałam robionych testów, ale widzę, że AZS mi się zaostrza kiedy zjem za dużo cukru, a przecież drożdżaki karmią się cukrem. i tak sobie myślę, że jeśli stwierdzono u ciebie ŁZS spowodowane drożdżakami,to może spróbowałabyś "walczyć" z nimi od środka? np probiotykami, tabletkami, albo jakimiś naturalnymi sposobami? nie myślałaś o tym? wydaje mi się, że najlepszym sposobem byłoby candidę po prostu wywalić ze swojego organizmu, te wszystkie kremy, szampony tylko łagodzą objawy.
Niedawno próbowałam oczyścić organizm za pomocą kuracji ziołowej. Niestety, musiałam ją przerwać. Skóra wyglądała nieco lepiej, ale nasilił się u mnie PMS :x
UsuńAbsolutnie odradzam Nizoral;ja mało nie wyłysiałam przez to dziadostwo. Możliwe,że jesteś uczulona tak jak ja na któryś składnik.
UsuńHej. Ja mam łzs od trzech lat.. to okropna choroba, którą w moim przypadku bardzo cięzko jest zaleczyć i dużo szkód wyrzadziła na mojej głowie..ale walczę dzieki Tobie : ) Pozdrawiam - Aldona : )ps. pisz, pisz, pisz czekam : )
OdpowiedzUsuńTwój post czytało się bardzo przyjemnie, z zainteresowaniem, mimo że nie mam takiego problemu. moim zdaniem osoby dotknięte tą chorobą nie powinny mieć oporów przed włosomaniactwem, wręcz przeciwnie, jak podejdą do sprawy rozsądnie, to mogą sobie tylko pomóc. trzeba poznać wroga :) piękne, zadbane włosy na pewno ułatwiają patrzeć na wszystko z optymizmem.
OdpowiedzUsuńzajmuję się włosami już od jakiegoś czasu, ale na pewno nie mogę nazwać się zaawansowaną. ciągle zdarza się, że coś mnie zadziwia, zdarzają mi się wpadki. może kiedyś uda mi się wypróbować wszystkiego, co bym chciała ;)
mam glupie pytanie xd ile razy na dzień szczotkujesz włosy? bo ja się boję więcej niż 2 razy z uwagi na łuskę ;/
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że raczej rzadko :)
UsuńZwykle rozczesuję włosy rano i wieczorem, ale zdarza mi się i o tym zapomnieć ;)
Używam ostatnio grzebienia drewnianego, z szeroko rozstawionymi ząbkami i nie dotykam podczas czesania skóry głowy, właśnie z uwagi na łuskę.
ufff a myślałam że tylko ja jestem dziwna że czesząc omijam skórę głowy:D ps uwielbiam twe wypociny:D
OdpowiedzUsuńŻyję z tym cholerstwem już 25 lat(ćwierć wieku z ŁZS- medal się należy);miałam już włosy krótkie,długie,średnie...Nie ma wiekszej różnicy. Zawsze tak samo swędzi:)Może krótkie łatwiej umyć.Świetny blog-dziękuję za wpis o olejowaniu włosów-miód na moją skórę!!
OdpowiedzUsuńudręka,,,wiem,,,ja kolejna łzska-41 lat od lat...x z tym ze u mnie twarz równiez poryta jest łuską niby niewielką ale skuteczną,,,po latach ma się z jednej strony dość a zdrugiej kazda łuska potrafi przywołać to mozna tylko jako tako ogarnąc-nigdy wyleczyc
OdpowiedzUsuńA ja myślałam żeby pozbyć się tych paskudztw trzeba oczyszczać i to mocno, wiec ostatnio chwytałam za szampon głęboko oczyszczający ;/ Jak dobrze, że zawędrowałam na Twój blog. Dzięki za dzielenie się wiedzą i doświadczeniem :)***
OdpowiedzUsuńAh jeszcze jedno pytanie. Bo ja mam chyba ŁZS tak stwierdziła dermatolog ale tylko na podstawie wywiadu ze mną, brak badań czy obejrzenia głowy ;/ Mam nadzieję że dobrze "trafiła" piszesz że nie wolno przesuszać, tylko ja myślałam że te drobnoustroje żywiące się łojem, lubią wilgoć, dlatego po każdym myciu głowy szuszę włosy i to na "wiór" zeby nie zostawiać wilgoci. Zawsze czekałam aż włosy same wyschną, co wolałam, ale tak już nie mogę przy ŁZS?
Jak przesuszysz skórę, to w odruchu obronnym ona będzie produkowała więcej sebum. Czyli - będzie się bardziej przetłuszczać. A im bardziej się będzie przetłuszczać, tym lepiej będzie się drożdżakom żyło - skóra będzie w coraz gorszym stanie.
UsuńJa suszarki do włosów nie mam i jakoś bardzo mi to nie przeszkadza ;)
W sumie masz rację, przesuszanie wywoła nadmierne przetłuszczanie, takie oczywiste a na to nie wpadłam :P
UsuńMyślałam że przy ŁZS trzeba suszyć włosy, że to konieczność, ale dobrze wiedzieć że tego nie robisz, to ja nie muszę :)
Ja dopiero co się dowiedziałam że to mam, dlatego tak wypytuję :) ale dołączyłam do grona obserwatorów i szybko nadrobię lekturę :)
Pozdrawiam :)
Ja jestem dopiero na starcie. Rozpoznanie łojotok. Czupryna przez ostatni rok bardzo mocno zubożała, pojawiają się prześwity i sporo też ich wypada. Włosy do ramion i właśnie biję się z myślami czy ścinać czy nie.
OdpowiedzUsuń