Czyli ponownie słów kilka o olejowaniu, ale tym razem skupię się bardziej na olejach, które mogą pomóc. Bo część z nich, niestety, może zaszkodzić...
Ale od początku.
Czym jest łój?
Łój, inaczej sebum, jest wydzieliną gruczołów łojowych. Większość (90%) tych gruczołów znajduje się przy mieszkach włosowych. Skład łoju wygląda mniej więcej tak:
glicerydy - 50%
woski - 20%
skwalen - 10%
wolne kwasy tłuszczowe (głównie kwas linolowy) - 5%
inne węglowodory - 5%
estry cholesterolu - 4%
cholesterol - 1%
inne sterole - 1%
inne substancje - 4%
źródło: mazidla.com |
Po co nam ten łój?
Przede wszystkim - dla ochrony. Łój chroni naszą skórę przed wirusami, bakteriami i grzybami - rzecz jasna sensowne ilości tego łoju ;)
Poza tym zapewnia nam miękką skórę, gdyż zapobiega też nadmiernej utracie wody przez komórki naskórka. I znów - nie może być tego łoju za dużo, gdyż paradoksalnie może spowodować wysuszenie skóry.
Łój może jednak sprawiać problemy...
Jeśli łój jest zbyt gęsty, lepki, nie może się wydostać z gruczołów. W przypadku skóry tłustej mamy też do czynienia z hiperkeratynizacją (bardzo przystępnie opisała to Kotwilka - LINK), co między innymi oznacza, że ujścia tych gruczołów i tak są już zwężone, a łój potrafi jeszcze skutecznie zlepić komórki je wyściełające, powodując ich zaczopowanie.
Jeśli w łoju brakuje kwasu linolowego (z grupy kwasów omega-6) może nas spotkać problem w postaci nieprawidłowości w rogowaceniu ujść mieszków włosowych. Jednak jego zbyt duża ilość może spowodować zwiększenie przepuszczalności naskórka i utratę wody z komórek.
Przy suplementach diety bądź kosmetykach, jeśli mamy taką możliwość, warto sprawdzić stosunek zawartości skwalenu do triglicerydów. Zasada jest prosta: im więcej skwalenu, tym mniej zmian. Im więcej triglicerydów - tym zmian będzie więcej. Skwalen ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i potrafi również związać wolne rodniki tlenu.
Nie zapominajmy też, że nadmiar łoju na skórze głowy powoduje problem z utratą włosów.
Sam łojotok (nadmiar wydzielanego łoju) nie powoduje jeszcze powstawania zmian. To wzrost liczby drobnoustrojów prowadzi do podrażnienia skóry głowy i wzmożonej pracy gruczołów łojowych a to z kolei potęguje łojotok...
Co wpływa na produkcję łoju?
Jest naprawdę sporo różnych czynników, przedstawię te, z którymi stykamy się najczęściej:
- produkcja łoju jest cykliczna; na początku, zaraz po narodzinach jest najwyższa, potem opada i na poziomie minimalnym pozostaje aż do okresu dojrzewania, gdzie znów wzrasta. Utrzymuje się na wysokim poziomie do ok. 30 r.ż.; jest też zależna od pory dnia: najwięcej łoju produkujemy w godzinach 10-11, najmniej ok. 4-6 rano.
- stan niepokoju, stres
- temperatura: im wyższa, tym oczywiście więcej łoju jest wydzielane, niestety mycie się w zimnej wodzie również nie pomoże, gdyż wtedy gruczoły łojowe się gwałtownie kurczą i "wyrzucają" z siebie cały zgromadzony łój;
- mocne detergenty stosowane w szamponach czy żelach do mycia twarzy; usuwanie naturalnej warstwy łoju mocnymi, drażniącymi detergentami prowadzi do reakcji obronnej skóry czyli... wytworzenia większej ilości łoju;
- hormony
- brak lub niedobory witamin w diecie; najczęściej są to wit. B2, B6, A
No dobra, dobra, ale jak się ma to wszystko do olejowania i wyboru olejów?
Jak pewnie wiecie, ŁZS jest wywoływane przez drożdżaki. Dotarłam jednak do opracowań, w których ustalono, że to wcale nie Malasezzia furfur jest odpowiedzialna za problemy łojotokowców. Tak naprawdę powinniśmy o to winić drożdżaka Malasezzia globosa. Kiedy poprzednio prowadzono badania nad mikroflorą skóry głowy łojotokowców, drobnoustroje rosły sobie w warunkach, które M. globosie za bardzo nie odpowiadały, natomiast M. furfur rosła na potęgę i wprowadziła badaczy w błąd.
Opracowanie, które znalazłam, zakładało, że drobnoustroje pobrane ze skóry głowy osób chorych na łuszczycę oraz AZS będą rosły na zmodyfikowanym podłożu (podłoże Dixona), w skład którego wchodzi kwas oleinowy - nienasycony kwas tłuszczowy z grupy omega-9, składnik choćby oliwy z oliwek. Jest to jeden z metabolitów naszych drożdżaków, ma na skórę działanie drażniące. Dlatego wszem i wobec wybijam Wam wszystkim z głów pomysł, by pokrytą łuską skórę smarować oliwą z oliwek. Nie i już!
Nasza czarownicująca Wiedźma niegdyś popełniła notkę na temat doboru olejów do skóry głowy i włosów, na podstawie listy pewnej wizażanki. W jaki sposób my, łojotokowcy, możemy z niej skorzystać?
My przede wszystkim unikamy kwasu oleinowego. Czyli pierwsza grupa w zupełności odpada. Za to możemy wybierać spośród pozostałych trzech grup. Choć oczywiście z zastrzeżeniem, że nie każdy olej może skórze głowy przypasować. Ja wypróbowałam już oliwkę Babydream, olej rycynowy i olej kokosowy i każdą z tych trzech mogę polecić. Jeśli jednak po nałożeniu oleju skóra zaczyna swędzieć, piec, a po zmyciu oleju wypadają włosy, lepiej zastanowić się nad zmianą oleju, albo ograniczyć czas trzymania oleju na skórze głowy.
EDIT: W komentarzach pod wpisem (dzięki, Gilgotki!) pojawił się link do bardzo ciekawego opracowania o zawartości kwasów tłuszczowych w olejach: https://sites.google.com/site/panikota/mas%C5%82a-i-oleje/oils. Polecam! :)
Źródła:
O bardzo mi się ten post spodobał. Nie wiedziałam o tej oliwie, dzięki za info :)
OdpowiedzUsuńBo i pomagają. Tylko akurat nie przy leczeniu tych "tłustych", a dla "suchelców" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńA co planujesz sobie zamówić? (Może też skorzystam z pomysłów :P)
Spoczko ;)
OdpowiedzUsuńJa bym do tej wcierki dodała jeszcze niacynamid, właśnie się nim zachwycam, jeśli chodzi o skórę i włosy - działa cuda :)
Biosiarka dobra rzecz, ale jeśli nie wkomponuje się w olejki, to na ZSK jest fajny przepis na tonik z siarką i kwasem salicylowym. Można też dodawać ją do szamponu przed umyciem głowy - wysypać sobie trochę siarki na dłoń, zalać szamponem, ostrożnie zmieszać i taką "maź" nałożyć na włosy i skórę głowy - działa ;)
A mnie zaciekawił Twój puder perłowy - opowiedz coś więcej, proszę :)
OdpowiedzUsuńTabelki nie znałam, ale jest fajna i z chęcią ją sobie przygarnę ;)
OdpowiedzUsuńCo do pudru - myślałam, że to jednak coś do włosów jest :P
Ale jak wpadnie mi do głowy, żeby zacząć z pudru korzystać, to z pewnością zacznę od tego perłowego :)
Chylę czapkę, ŁG!!!
OdpowiedzUsuńgenialny wpis, wiele informacji!
Ja też dzisiaj chaotyczna... ;]
Usuńkw oleinowy teoretycznie jest zbawieniem dla skóry atopowej, suchej, rogowaciejącej - o ile da się wykluczyć infekcje i innych nieproszonych lokatorów ;]
uważajcie na masła - 30-40% oleinowego ;]
też mi się o uszy obiło, że kwas Y-linolenowy ma działanie przeciwzapalne, i u mnie takoż działa: skóra głowy po olejowaniu lnianym mniej "grzeje"
Z tego co słyszałam, na duże ilości łoju na głowie można zastosować puder, taki dzieciowy, jak np. Babydream i stosować jak szampon: nasypać na skórę głowy i po tym jak puder "wciągnie" łój, zwyczajnie go wyczesać z włosów. Nie próbowałam, ale wiem że można :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, oliwa z oliwek... Użyłam jej kilka razy, ale nigdy solo, tylko w różnych kombinacjach i za każdym razem skóra była strasznie podrażniona. W końcu doszłam do tego, że to oliwa jest winowajcą, a dzięki Twoim informacjom już wiem czemu :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że znalazłam Twój blog. Już wiem, co w dużej mierze zawiniło u mnie - wspomniana oliwa z oliwek. Co ja się napłakałam... brałam różne leki, smarowałam głowę, natłuszczałam - zgodnie z zaleceniami rodzinnej. A teraz muszę tylko wcielić w życie twoje rady i zapisać się na wizytę u dermatologa. Dziękuję za wskazówki. Lecę czytać twoje kolejne notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z ŁZS i ja sobie walczę .Niestety przy ŁZS jak wszyscy wiemy ścinamy głowę hydrze a po jakimś czasie odrastają w to miejsce 3 nowe hihi. Grunt to zapobiegać odpowiednio pielęgnując i suplementując-jest wtedy szansa że nie odrosną trzy a tylko jedna i to sporadycznie ;) Do pozbycia się paskudztwa używam trzech noży : leczenie, pielęgnacja i suplementacja. Leczenie jest objawowe więc problem zawsze wraca niestety. Można jednak dużo zdziałać odpowiednio pielęgnując i suplementując . Jeśli chodzi o pielęgnację to polecam tylko oleje niekomodogenne ( tzw.suche ) które nie są zaskórnikotwórcze . Najlepsze są te z certyfikatem organiczności bo mamy pewność że roślinki nie karmiono chemią lub też że nie rosła pod autostradą . Moje sprawdzone to : olej z pestek malin , orzecha włoskiego ,olej z róży piżmowej (macerat ), olej rozmarynowy (macerat ), olej konopny i olej z dzrewa herbacianego 1/2 kropli , inca inci ( ostatni jest obrzydliwie drogi ale warty swej ceny ) .Każdego po kilka kropel mieszam z odrobiną żelu aloesowo-hiarulonowego do uzyskania konsystencji fantastycznego cudo-kremu domowej roboty .Takie cudo można wzbogacić retinolem , niacynamidem ,tricenolem , kwasem azalainowym ( Acne Derm lub Hescoderm Lipożel ) , wyciągiem z pestek grejpfruta i czym tam jeszcze kto uważa ...lista dodatków długa. Oczyszoną skórę np. pianką Decubal należy zwilżyć hydrolatem ( np.z róży piżmowej , z oczaru ) i na jeszcze mokrą skórę nanieść nasz cudokrem . Do tego wszystkiego oczywiście wcierki olejowe ( np macerat rozmarynowy na bazie oleju słonecznikowego olej inca inchi i wyciąg z pestek grejpfruta ) które zmywamy odpowiednimi szamponami pielegnacyjnymi ( jako pierwsze mycie) i p.łupieżowymi ( jako drugie mycie ) . Do kuracji dobrze jest włączyć też emulsje p.łupieżowe ( 1-2 razy w tygodniu )- np.rewelacyjna Zoxiderm . Ufff jest tych "wynalazków" więcej ale nie chcę Wam przynudzać . Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki Ci bardzo za ten komentarz! :)
Usuńno ja się skusiłam na ten olej rycynowy bo naprawde czasami nie moge opanować tego przetluszczania się i wypadania...
OdpowiedzUsuńRobie mieszkankę olejku lopianowego z Green Pharmacy (ktory niestety ma w wiekszej czesci slonecznikowy plus "niby arganowy" plus ten ekstrakt z lopianu..) + olej rycynowy
Aktualnie uzywam czarnego szamponu babuszki z dziegciem i ogolnie dobrze.. ale mam nawrót WYPADANIA GARSCIAMI :((( moze to dlatego ze odstawilam na przynajmniej troche ten Stieprox..
ponadto, dostalam od dermatologa plyn z siarczanem cynku robiony w aptece i wcieram go 2 razy w tyg w skore glowy...
ZAŁAMKA ! moze cos polecisz ? zastanawialam sie nad kupieniem jesczze czegos do lykania