piątek, 25 maja 2012

Siarką w truskawkę ;)

Swego czasu borykałam się z problemem baaardzo rozszerzonych porów, szczególnie na nosie i policzkach. Niby mi to nie przeszkadzało, ale jednak... Chwaliłam się przy okazji kuracji ziołowej, że udało się, pory się zmniejszyły. Do czasu. Nagromadzenie stresu, wysiłek umysłowy, wieczne "ciśnienie", bo jeszcze milion spraw do załatwienia i po powrocie do domu padałam na łóżko i zasypiałam od razu.
Po trzech dniach takiego "nie-życia", jak już nie potrzebowałam podpowiedzi przy pytaniach jak się nazywam i co mnie tu sprowadza, spojrzałam w lustro. I się przeraziłam. Zapchana cera, rozszerzone pory i nos. Nos, który wyglądał jak truskawka!

Wtedy z pomocą przybyło mi mydło siarkowe Barwy. Zapach siarki uwielbiam (kojarzy mi się z leczeniem skóry, a więc czymś dobrym) i fajnie się komponuje z czarnymi koszulkami. Oczywiście regularne, dwa razy dziennie mycie twarzy też dużo pomogło ;)

Bałam się tylko, że - jak to siarka - wysuszy skórę i będę się łuszczyć. Nic takiego nie zaszło, na szczęście. Mydełko ładnie oczyszcza, nie zapycha i nawet mam wrażenie, że matuje skórę. Niestety, zapach może być dla niektórych zbyt uciążliwy, po porannym myciu jest wyczuwalny jeszcze dość długo...
Sprzedawane jest w kartoniku, owinięte dodatkowo w folię. To dość wygodne, z racji tego, że mydełko trzymam w swoim pokoju; w łazience długo by nie poleżało :P
Troszkę się kruszy, czasem też pojawiają się na nim pęknięcia. Jest bardzo wydajne.
źródło: www.doz.pl
Mydła używam też do poskramiania trądziku na plecach i dekolcie - działa :)
Próbowałam używać tego mydła do mycia włosów. I tu niestety się nie sprawdza. Przynajmniej na moich włosach, a w zasadzie mojej skórze głowy. Włosy akurat nie zauważyły, że coś się zmieniło :P
Ale skóra głowy zamiast się ładnie oczyścić, zaczęła się zapychać, a to przyjemne nie było. Doszłam do wniosku, że moja skóra głowy nie lubi gliceryny, bądź jakiś inny składniki mydła spowodował taką reakcję.

A teraz chwila dla reporterów ;)
Widać, co się dzieje na policzkach i nosie. A było gorzej ;)
Ach, jaki mam fotogeniczny nos... :P
Skoro jesteśmy już w temacie zdjęć - bonusik dla weegirl i nie tylko ;)
W tej notce zamieściła filmik - tutorial, jak wykonać warkocz-kaskadę. Fryzura spodobała mi się na tyle, że postanowiłam ją wypróbować. Za pierwszym razem podobno wyszło mi najlepiej, ale jak na złość, nie miałam pod ręką telefonu ani aparatu...
W moim wykonaniu wygląda to tak:
 Widać dokładnie, że coś mi się po drodze "rozjechało" ;)
Nie miałam też pomysłu, jak zakończyć taką fryzurę, więc żeby się nie rozpadło zaplotłam na końcu zwykły warkoczyk. 
Jak się podoba? ;)

14 komentarzy:

  1. Miałam kiedyś takie mydełko :) ale moja skóra nie lubi gliceryny. Jeśli takie świetne efekty, to chyba spróbuje włączyć siarkę do pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. myślałam nad tym mydłem, ale cały czas nie mogę się odkleić od Aleppo, bo wydaje mi się, że będzie gorzej:p

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też jestem wierna Aleppo, chociaż ostatnio kupiłam jakieś arabskie z ziołami... ale jeszcze nawet nie spróbowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Robiłam kiedyś tą fryzurę na koleżance, która ma proste włosy do pasa... ale poszło całkiem ładnie :) znów się powtórzę - trening czyni mistrza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trenuję, trenuję :)
      Najważniejsze, że wiem, co robię źle i co muszę poprawić :)

      Usuń
  5. stosowałam kiedyś to mydło, ale od kiedy zaczęłam używać mydeł naturalnych, średnio chce mi się do niego wracać - może kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam chrapkę na tonik z siarką, czekam tylko na półprodukty :) a z siarkowej serii mam krem (świetny), kiedyś miałam tonik, ale z regularnością było u mnie kiepsko, więc nie wiem jakie efekty przynosi tak na prawdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm nigdy nie stosowałam produktów z siarkowej serii ale z tego co u Ciebie wyczytałam to zdecydowanie coś na moje problemy skórne... a fryzurka faktycznie fajna sama muszę spróbować ją zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z produktów z siarką, to w czasach licealnych, a było to 15 lat temu..:/, korzystałam z zamawianego w aptece kremu z siarką. cuchnął niemożebnie, miał żółty kolor pełen grudek i wysuszał na wiór. Od tamtej pory zraziłam się do siarki, kojarząc ją ze smrodem i łuszczącą się płatkami skórą.. brrr

    Ale takie siarkowe mydełko faktycznie może odkażać co bardziej nadkażające się tłuste, wypryskowe cery.

    Ja chciałabym zwrócić uwagę na jedna rzecz. Na fluidy i podkłady. W moim przypadku po odstawieniu ich, pory szybko zwęziły się. Jeśli zastosuję podkład, to już wieczorem mam wykopaliska miast zgrabnych dziurek :/ Może to jest kwestia danego podkładu, ale jeszcze nie trafiłam na taki, który by mi tego nie czynił.

    Serdecznie zapraszam włosowate na Kokardkę :)
    kokardka-mysi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam taką robioną w aptece maść siarkową, bardzo ją sobie chwaliłam i całkiem sprawnie poradziła sobie z moją alergią ;)

      Podkładów nie stosuję :)
      Niedawno mama umalowała mnie na bal (tak, sama nie potrafię :P) i po kilku godzinach na twarzy i ramionach pojawiły się nieciekawe krostki... I wtedy też ratowałam się tym mydełkiem :)
      Ale poczułam się zachęcona i po prostu muszę wypróbować mydło Aleppo.

      Usuń
  9. Ooo, fajnie, że się pochwaliłaś :) Za pierwszym razem często jest najlepiej. Szczególnie, jak nie ma się pod ręką aparatu. Teraz pozostaje tylko trenować, by odstępy między pasmami były podobnej długości :) Co do zakończenia kaskady- warkoczyk to świetny pomysł, ja po prostu spięłam ostatnie pasmo "żabką".

    Zaciekawiłaś mnie tymi kosmetykami siarkowymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam, to się pochwaliłam ;)

      Siarka jest moją przyjaciółką odkąd wyleczyła mi paskudne uczulenie ;)
      Tylko niestety może wysuszać.

      Usuń
  10. Ostatnio sporo szumu zrobiło się wokół produktów siarkowych, ja też stosuje mydełko i od niedawna dodatkowo łykam tabletki siarkowe sufrin, podobno równie skuteczne na skórę, ale zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń