niedziela, 14 października 2012

Druga recenzja: Synergen Anti-Pickel Maske

Miesiąc maseczek trwa, pora więc na drugą już recenzję :)
Jakoś na początku tygodnia zajrzałam do Rossmanna w poszukiwaniu saszetek z ciekawą zawartością. Wybrałam 3 sztuki, po czym skierowałam się do kasy. Przede mną stały dwie dziewczyny, które również kupowały 3 maseczki. Aż chciałam zapytać, czy też biorą udział w zabawie :P

Dziś wybrałam sobie maskę Synergen, Anti-Pickel Maske, czyli maseczkę przeciwtrądzikową.
Co obiecuje producent?


Skład?

W jednej saszetce mieści się 7,5ml maseczki i starczy na pokrycie twarzy (pewnie szyi też) grubą warstwą. Maseczka ma bardzo przyjemny, zielonkawoniebieski kolorek i pachnie... Tak, pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Nie jest to jednak ten paskudny kamforowy smrodek, a przyjemny, relaksujący, świeży zapach. To pewnie zasługa bisabololu ;)
Po nałożeniu na skórę maseczka zaczyna ją delikatnie rozgrzewać. Nic nie szczypie, nie piecze, ot takie przyjemne ciepło się rozchodzi po twarzy. 15 minut można spokojnie wytrzymać. Maseczka nie tężeje, można mówić i uśmiechać się bez obawy, że coś nam na twarzy popęka ;)

Maseczkę zmywa się długo, pewnie dlatego, że jest jej spora ilość. Odradzam zmywanie zupełnie zimną wodą bądź taką "bardziej ciepłą", bo może być nieprzyjemnie. Po zmyciu maski nie czułam potrzeby, żeby nałożyć jakiś dodatkowy nawilżacz.


Efekty?
Skóra jest zmatowiona, nawilżona i ukojona. Najbardziej rzuciło mi się w oczy to, że moja twarz nie była już zaczerwieniona, zmniejszeniu uległy też pory, szczególnie te na policzkach.
Jestem w trakcie kuracji przeciwzaskórnikowej (za pomocą toniku z kwasem mlekowym by Lorri), więc szczególnie zwracam uwagę właśnie na wygląd porów i zaskórników już "po". Ta maska bardzo dobrze się sprawdza jako uzupełnienie, jeśli w ciągu tego miesiąca nie znajdę nic lepszego, będę ją stosować jako uzupełnienie kuracji :)

Jak tam Wasze maseczki? :)

12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa maseczka, choć ma w składzie parabeny, ale początek ma na prawdę obiecujący :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 15 minut i tak mało się tych parabenów wchłonie :)

      Usuń
    2. zresztą nawet jakby się wchłonęły, to przecież parabeny nie kumulują się w organizmie, a więc zaraz zostałyby wydalone:P

      Usuń
  2. maseczki nie miałam, ale tonik by Lorri jest fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie wysusza policzków? Mam często problem, że po maseczce skóra w tym miejscu jest przesuszona...

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo często czytam Twojego bloga i dzięki niemu dowiedziałam się, że na potylicy mam łojotokowe zapalenie skóry. Czasem jest lepiej, czasem gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze przyznać, że Twój pomysł z nałożeniem oleju pod maseczkę bardzo mi pomógł. W sumie nie mam oleju z pachnotki, ale ostatnio testuję arganowy na wszystkie możliwe sposoby. Nałożyłam 3 krople oleju na buzię, nałożyłam czerwoną glinkę na pół godziny i po zmyciu wklepałam jeszcze mniej więcej kroplę w twarz. I teraz mogę nazwać tę maseczkę ideałem :) Cera matowa, ale nawilżona. Po prostu ekstra. Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. o nieee... ta maska jak dla mnie jest tragiczna. Myślałam że mi policzki odpadną po jej nałożeniu, zaraz musiałam zmyć bo nieziemsko szczypało. No niestety nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie można nabyć tą maseczke ? Jasno niebieską taką jak wyzej a nie ciemno niebieską. W rossmannie ich nie ma niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to ta sama tylko w zmienionym opakowaniu?
      Chyba że przy zmianie opakowania zmieniono skład, to wtedy jest już niestety nieosiągalna :(

      Usuń