niedziela, 28 lipca 2013

Nietypowe pamiątki z wakacji ;)

Kto dziś zaglądał na bloga, mógł zauważyć, że coś się zmieniło. Przede wszystkim zmieniło się to, że wróciłam do domu z długich wakacji i z tej okazji blog zyskał nowe tło. Wodne, bo wodę uwielbiam :)
Po drugie - a stwierdzenie tego wymaga nie lada spostrzegawczości - pojawiła się nowa notka. Niesamowite, prawda? ;)

Chciałabym się Wam pochwalić, co ciekawego przywiozłam sobie z dalekich, śląsko-małopolskich wojaży ;)

1. Jak widać - skusiłam się na depilator. Mam już dość maszynek, zacięć i innych atrakcji na skórze, a woski i pasty cukrowe nie do końca mi się podobają. Ten depilator kupiłam w Biedronce i jestem zadowolona. Mam nadzieję, że będzie mi długo służył :)

2. Maść Clotrimazolum. Moja skóra głowy zaczęła się buntować, więc trzeba było ją ratować. Pamiątka z Częstochowy ;)

3. Pantenol. Kupiony głównie w celu nawilżenia skóry głowy, w praktyce stosowany do ratowania skóry na ramionach i dekolcie :x

4. Kolejna pamiątka z Częstochowy ;)
Znalazłam sklep (jeśli dobrze pamiętam, nazywał się Onnanoko albo podobnie) przy Alejach NMP, z ciekawości zerknęłam na wystawę i wciągnęłam chłopaka do środka. Jak się okazało, ten balsam to przedostatnia sztuka, a w sklepie trwa wyprzedaż całego asortymentu, bo już w środę będzie likwidowany. Miałam wyczucie ;)

5. A tu pamiątka z Gliwic. Szampon NaturVital przeciwko wypadaniu włosów do włosów tłustych. Jestem po dwóch użyciach i bardzo mi się podoba :)

6. Ostatnia, ale wcale nie najgorsza koszulka ma bardzo ciekawą historię ;)
Na Gwiazdkę dostałam kartę podarunkową do sklepu na R. Zostawiłam sobie na niej 30zł właśnie po to, by w czasie wyprzedaży kupić sobie jakąś ciekawą koszulkę. Na dziale damskim takowej nie spotkałam, polazłam więc na męski, bo dlaczego nie? W sklepie R. w Gliwicach znalazłam koszulkę z Peterem Griffinem (tak, tak... oglądaliśmy z chłopakiem Family Guy'a), ale tylko w rozmiarze XL. W Częstochowie Były wszystkie rozmiary poza S-ką, zaś w Krakowie (wiem, to brzmi tak, jakbyśmy zwiedzali tylko sklepy odzieżowe :P), była jedynie S-ka. Czekała na mnie. No to ją wzięłam ;)

Poza tym w domu czekała mnie przesyłka z dalekiej Skandynawii... ;)
A poważnie - skontaktowała się ze mną przedstawicielka firmy Olsson z propozycją przetestowania ich szamponu do wrażliwej skóry głowy. Marka Olsson dopiero wchodzi na polski rynek, poza szamponami i odżywkami do włosów mają w ofercie produkty do stylizacji włosów, przeznaczone do skóry wrażliwej. Kosmetyki mają certyfikat Astma-Allergi Danmark, nie zawierają barwników, zapachów ani parabenów.
W dodatku mają wielkie pojemności, butelki na zdjęciu mają 325ml :)

Jestem już po pierwszym myciu szamponem i mogę potwierdzić absolutny brak zapachu. Ciekawam, jak się sprawdzi ten egzotyczny duet ;)
O wszystkim Wam napiszę, więc cierpliwości.

A na koniec bardzo wakacyjny, wodny akcent:
Nie znam szczęśliwszego psa niż ten w tej chwili ;)
Dajcie znać, jak Wam mijają wakacje!

30 komentarzy:

  1. mój piesek nie może pływać bo ma chore stawy, nigdy nie pływał. też zamierzam przetestować rosyjskie produkty

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam się własnie nad kupnem depilatora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najbardziej bałam się tego, że wyrywanie włosków będzie bolało. I bardzo się zdziwiłam, kiedy okazało się, że wystarczy skórę naciągnąć, żeby cały "zabieg" był bezbolesny.
      Widzę w nim szereg zalet i tylko jedną wadę - zbyt długie włoski są urywane tuż przy skórze, a nie usuwane w całości.

      Usuń
    2. dziękuję Ci za ten komentarz :D teraz mam mniejszy strach przed kupnem depilatora :)

      Usuń
    3. Nie ma za co, taką poradę znalazłam w instrukcji obsługi ;)

      Usuń
    4. ile osób tyle opinii odnośnie depilatora :P ja się z moim bardzo nie lubie (ten sam) o ile ból da się jakoś znieść to pozostałości w formie kropek czerwonych i mega podrażnienia nie do opisania.
      po wosku tego nie mam tego problemu tylko szkoda, że coraz słabsze produkują i veet i inne dziadostwa :(

      Usuń
  3. Nie trzeba było zawitać na spotkanie bloggerek? Właśnie tam dostałam ten szampon. Jak dla mnie to on bezzapachowy nie jest, zalatuje mi takim kauczukiem, czy czymś :D Szkoda, że nie jest zbyt delikatny - ma sles :(

    Kiedyś bardzo chciałam kupić sobie depilator, ale wywiad przeprowadzony wśród znajomych mnie od tego pomysłu odciągnął - wszystkie koleżanki uznały plastry za lepsze :D Ale są bardziej kłopotliwe w użytku. I tak źle i tak niedobrze.

    Tak się zastanawiałam, co się z Tobą stało :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt mnie nie zapraszał na spotkanie :(
      No SLeS ma, ale jest przy tym wodnisty, może moja skóra nie będzie tak panikować - tak się łudzę ;)

      Plastry to zło, nie cierpię tego lepienia się skóry zaraz po, fuj :x

      Usuń
    2. Mnie też nie, trzeba było się tak wiesz - zakręcić i zgłosić samemu. Miałam pewne opory, no ale cóż... :D Tymczasem sprawdź sobie pocztę emailową.

      Użyłam szamponu, jestem zadowolona :D Ale drogi strasznie!

      Usuń
  4. Zastanawiałam się, gdzie to Ty się podziałaś? Cały czas zapominam, że przecież to wakacje, czas urlopów. Po blogosferze też widać, że większe pustki.
    Jestem ciekawa tych szamponów. Znasz już ich cenę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według tej strony: http://www.olssoncosmetic.pl/produkty.html kosztują 49zł.

      Usuń
  5. Ja uwielbiam moj depilator i nie zamienię go już nigdy na nic innego, golę nim nie tylko nogi ale i okolice bikini, mam kolezanki które golą tez pachy ale ja się jeszcze nie odważyłam. Mam inny depilator i na nogach nie czuję już nic, pierwszy raz troszkę bolał ale wymoczyłam się w ciepłej wodzie i podczas kąpieli dokonywałam tej strasznie bolesnej (wg mojego TŻ) czynności :D Okolice bikini za pierwszym razem bolały bardzo ale z każdym następnym razem już mniej i mniej :)
    W moim przypadku depilator to strzał w dziesiątkę :)

    Weekend spędziłam nad wodą i powiem Ci że widziałam wiele tak szczęśliwych psiaków :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdradź proszę ile kosztował ten depilator w biedronce? Zastanawiam się nad kupnem, bo mój ledwo zipie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dobrze pamiętam, to 60zł bez grosza. Pytaj przy kasie ;)

      Usuń
  7. Dostałam ten szampon w sobotę na zjeździe blogerek w Katowicach i też już przetestowałam. Na chwilę obecną jestem bardzo pozytywnie nastawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z kolei nie mam cierpliwości do depilatora ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tylko tyle, że te wakacje mijają bardzo gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  10. baardzo gorąco mijają mi wakacje :D mój pies również jest mega szczęśliwy gdy może popływać ;) a olssona uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uratowałaś mnie bo chyba zostałabym kompletnie łysa i zadrapałabym się na śmierc. Szampony przepisywane przez dermatologów i wszystkie rózne inne mazidła nic mi nie pomagały na moje ŁZS. Maśc clotrimazolum i delikatne detergenty plus oczywiscie co 2 mycie okropny szampon:( Uratowałaś mnie i ratujesz za każdym razem jak mam ochotę zadrapac się na śmierc ;). Wciąz się męczę z łuską i swędzeniem, ale dałaś mi strasznie duzo porad i nadzieję, że może kiedys ujrzę dzień gdzie nie będzie łuski:). Twój blog został dodany do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cieszy mnie to, że mogłam Ci pomóc :)
      Czuję się taka... potrzebna ;P

      Usuń
  12. Ok, nie wiem pod którym postem wpisać, więc pozwolisz, że zrobię to tutaj, bo akurat wspominasz w Panthenolu. Foster też o nim pisała stąd już kojarzę temat. Czy jest duża różnica między nimi, bo jest kilka wersji, Orientujesz się coś. Akurat w SF jest promocja na : http://www.doz.pl/apteka/p66160-Panthenol_10_pianka_regenerujaco-lagodzaca_150_ml, ale widzę, że to ani ten który miała Foster i inny niż na Twoim zdjęciu. U Foster był 5%, a ten z linku jest 10%. Co myślisz, bo ja total nie wiem jaka jest różnica miedzy nimi:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi... o skład ;)
      A dokładnie - o substancje pomocnicze.
      Mój panthenol to jakiś no-name, w aptece nie miałam zbyt dużego wyboru, ważne było, żeby nie miał szałwii ani tym podobnych. Więc ma wazelinę, parafinę i wosk, ale skóra głowy protestuje dopiero po kilku godzinach, więc źle nie jest ;)
      Foster pisała o panthenolu z Aflofarm, który poza 5% panthenolu ma wazelinę, glicerynę i emulgatory, zły nie jest. Skład udało mi się znaleźć tu.
      No i na koniec ten, który Ty wrzuciłaś, firmy Verco, poza panthenolem ma jeszcze ekstrakty z melisy, nagietka i męczennicy cielistej, emulgatory i jakieś zapachy, to chyba ten. Nie dla mnie ze względu na melisę :)
      Generalnie, im więcej panthenolu, tym bardziej się lepi, a czy lepiej działa na skórę - to już zależy od skóry ;)
      Aha, mój no-name ma niecałe 5%, dokładnie 4,63% panthenolu ;)

      Usuń
    2. A co znaczy, że skóra protestuje? Jak go nakładasz? Bo Foster pisała, że nakłada przed myciem. A Ty jak robisz?
      Dziękuję za tak szczegółowe info:) Od meliski miałabyś skórę spokojniejszą;)

      Usuń
    3. Nakładam godzinę przed myciem. Po myciu się nie da, bo strasznie toto skleja włosy :)
      Skóra protestuje, bo swędzi, czasami piecze, a ja się drapię.
      Melisy się boję, bo czasami robi mi się po niej kask...

      Usuń
    4. Ok to w tym momencie nie widzę sensu kłaść tego na głowę, skoro zaczyna ona piec i swędzieć. Ja to chciałam położyć, żeby nie swędziało właśnie, np. właśnie na kilka minut przed myciem lub po i spłukać:(
      I co znaczy kask z melisy? Że skleja włosy? Wybacz, że tak wypytuję, ale jestem na dobrej drodze, żeby upić to cudo, ale nie chcę kupować np. wersji tańszej a później żałować i ostatecznie i tak zapłacić za całą przyjemność więcej;)

      Usuń
    5. Już śpieszę z tłumaczeniem, bo gdzieś chyba zamotałam :)
      Panthenol na głowę nakładam jeśli czuję, że skóra jest sucha i ściągnięta. Wsmarowuję go mniej więcej godzinę przed myciem, wtedy nie mam żadnych nieprzyjemności, a skóra głowy jest nawilżona. Nieprzyjemności się zaczynają, jeśli: nałożę piankę na skórę głowy i trzymam na skórze dużo dłużej (moja skóra głowy nie lubi parafiny) albo gdzieś w składzie czai się ziółko z mentolem, czyli szałwia, melisa albo mięta. Efekt kasku polega na pojawieniu się dużych ilości łuski ;)
      Jak zwykle gadam o sobie zamiast innym doradzać ;)
      To Ty znasz swoją głowę i wiesz, co lubi a czego nie lubi i pod tym kątem patrz w składy :)

      Usuń
  13. O szamponie dla wrażliwca proszę więcej :)

    Całkiem niezłe pamiątki z wakacji, zawsze to lepiej niż przywieźć sobie wszawicę czy innego grzyba na nogach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzyba raz przywiozłam, wszawicą mnie nie strasz ;)

      Szampon dla wrażliwca jest tak naprawdę żelem, który niesamowicie się pieni, no i ma SLeS. Za to nie ma CB, ale sól też wysoko w składzie. Gdzieś tam pod koniec proszek z liści aloesu.
      Recenzja wkrótce ;)

      Usuń
    2. Odpukać w niemalowane (Wiedźma szuka przedziałka) :P

      E, sól :/ Czyli nie pokochamy się...
      Ja to kurka nie wiem, kto te szampony dla wrażliwców projektuje :P

      Usuń
    3. Podejrzewam, że szampony dla wrażliwców robią Ci niewrażliwi ;)
      Szkoda, że się nie polubicie, ale z drugiej strony - patrz jaka to oszczędność ;)

      Usuń