piątek, 25 kwietnia 2014

Wizyta u endokrynologa (4): Stabilizacja

Mój chłopak stwierdził złośliwie, że gdyby wśród babć osiedlowych istniał ranking chorób, to stanowiłabym dla nich niezłą konkurencję. Wczoraj bowiem znów zawędrowałam do endokrynologa, a jeszcze wcześniej znów poszłam do laboratorium na badanie krwi. Miałam zmierzyć poziom wolnych hormonów fT3. I wyszło w normie. Stwierdziłam, że już nie wiem, czy jest ze mną dobrze, czy raczej niezbyt i czekałam na wizytę.
I naczekałam się sporo. Tym razem byłam zaznaczona w systemie i godzina na liście zgadzała się z tym, co pani w rejestracji napisała mi na karteczce. Za to panie, które tak jak ja czekały na wizytę, patrzyły na mnie krzywo, bo zostałam zapisana na 13.10, a przecież wszyscy wiedzą, że endokrynolog przyjmuje pacjentów co 15 minut (w teorii). Nie lubię takich sytuacji, więc machnęłam ręką i opowiedziałam paniom o wdrażaniu systemu i o tym, że poprzednią wizytę miałam (ponoć) na 10.25. Dowiedziałam się też, że burknięcie pani rejestratorki, że ona "nie gwarantuje mi, że o tej porze wejdę do gabinetu" oznaczało tak naprawdę "musi się pani uzbroić w cierpliwość". Muszę to sobie zapamiętać. Doświadczenie w czekaniu mam, w końcu od jakiegoś czasu studiuję, pod dziekanatem swoje wystałam.

W każdym razie, jak już się dostałam do gabinetu i zaprezentowałam swoje wyniki, usłyszałam, że jest dobrze. I że mogę mieć takie właśnie wahania poziomu TSH, co może, ale nie musi odbijać się na moim samopoczuciu. Moja mama podczas leczenia też miała takie wahania, a według słów pani endokrynolog, niektóre takie tendencje dziedziczymy po rodzicach. Ale skoro wolne hormony mam w normie, to teraz trzeba mnie ustabilizować. I po krzyku.

Mam pozostać przy obecnej dawce (75), ale dwa razy w tygodniu przez dwa miesiące mam sobie zjeść tabletkę z wyższą dawką - 100. Potem dwa miesiące z samymi 75 i dopiero wtedy mam przyjść. Czyli dopiero w sierpniu. W międzyczasie mam też zrobić USG tarczycy.

A... myślał ktoś, że jak następną wizytę mam na sierpień, to nie będzie problemu z zarejestrowaniem się? No cóż, ja tak myślałam. Pani rejestratorka zaproponowała datę... 28 sierpnia. Nie miałam jakoś odwagi pytać o wcześniejszy termin, wzięłam karteczkę i uciekłam :P

Tak więc chwilowo o mojej tarczycy tyle. 
Mam nadzieję, że uda się mnie ustabilizować (chociaż mojemu chłopakowi się do tego nie śpieszy, haha) i poprawi mi się samopoczucie. Ale na to, niestety, najlepszym lekarstwem jest czas.
O.

9 komentarzy:

  1. Ech, z tarczycą to różnie bywa. AJ ciągle muszę zmieniać dawki Letroxu. Obecnie biorę 112,5mg, ale czasem wydaje mi się, ze to za mało. Jak brałam 125 mg wpadałam w lekką nadczynność. Ale ogólnie ostatnio nie narzekam na złe samopoczucie związane z chorobą tarczycy.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze, że jest dobrze :)
    A ja muszę badania w końcu zrobić, bo nawet nie wiem, czy ze mną dobrze :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Łojotoczku, będzie dobrze :) hormony to paskudne france, ale czas i tak upłynie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam problemy z tarczycą (dokładnie nadczynność tarczycy), ale już jest o wiele lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio sama byłam u endokrynologa i otrzymałam receptę na hormony. Na USG wyszło, że jest uszkodzona więc leki mnie nie omijają. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć! ja tak troche nie w temacie co do posta, ale mam pytanie odnośnie salicylolu, rozpoczynam walkę z ŁZS i chce od tej oliwki zacząc, tylko nie powinno sie nakładać zadnych oleistych rzeczy na przetłuszczoną skórę głowy, mam racje? bo jeśli tak to nie wiem kiedy mam nakładać salicylol, jesli przed kazdym myciem moje włosy ją juz tłuste, a myje je codziennie rano, boje sie zwiększonego wypadnia włosów... będę wdzięczna za odpowiedz, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego uważasz, że nie powinno się nakładać tłustych rzeczy na tłustą skórę głowy? Jest taka zasada, że podobne rozpuszcza się w podobnym, tutaj akurat całkiem nieźle się sprawdza :)
      Napisałam coś więcej na ten temat tutaj :)

      Usuń
  7. Znalazłam niedawno w czeluściach internetu Twój blog, w którym się zakocham od pierwszego przeczytania i natchnęłaś mnie do pójścia do dermatologa. Borykam się z podobnym problemem jak Ty od dłuższego czasu ale przepisywany był mi tylko Triderm. Jednak wszystko co złe przeniosło się na inne części ciała i chciałam to zdiagnozować. U mnie niestety nie poszło zgrabnie bo okazało się że NFZ coś pomieszał i nie jestem ubezpieczona :) Więc pod Twoim natchnieniem może i nie wyszło na jaw co mi jest, ale chociaż wiem, co muszę załatwić urzędowo :)) Będę wpadać tu na pewno regularnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że zamieszanie z ubezpieczeniem wyszło teraz a nie przy okazji jakichś większych problemów zdrowotnych :)
      Powodzenia w zmaganiach ze skórą :)

      Usuń