niedziela, 27 stycznia 2013

Zimowa pielęgnacja włosia

Za oknem mróz siarczysty, śnieg pod butami skrzypi tak, że zagłusza myśli... Stąd pomysł, że może komuś przyda się garść "złotych rad" jak dbać o włosy, kiedy jest naprawdę zimno, a skóra głowy nie zachowuje się typowo.

Przedstawię Wam teraz dwa największe problemy, z którymi przyszło mi się zmierzyć (i z którymi się uporałam), kiedy temperatura na zewnątrz spadła. Bardzo spadła.

Problem 1: Wzmożone przetłuszczanie skóry głowy.
Jak zwykle to samo, załamanie pogody i skóra głowy się buntuje. Okazuje to na różne sposoby jak silniejsze przetłuszczanie skóry, pojawienie się łuski, swędzenie, specyficzny "zapaszek"... Szczególnie, że kiedy na zewnątrz pojawia się śnieg, zwykle następuje kryzys z odpornością organizmu.
Nie pomaga też ogrzewanie, w pomieszczeniu jest przyjemnie ciepło, a kiedy wyjdziemy na zewnątrz już tak przyjemnie nie jest. To może prowadzić do przegrzewania skóry głowy.

Sposobów na poradzenie sobie z tym problemem jest wiele. Z reguły pomaga zmiana szamponu na leczniczy (zwykły przeciwłupieżowy albo o działaniu skierowanym przeciwko ŁZS czy łupieżowi tłustemu/łojotokowi) bądź na delikatniejszy, bądź oba naraz. Należy też się zastanowić, czy nie traktujemy skóry głowy podczas mycia zbyt zimną, bądź zbyt ciepłą wodą i odnalezienie kompromisu. I ostatnia sprawa - czapki. Już dawno zauważyłam, że noszenie czapki sprzyja większemu przetłuszczaniu skóry głowy. Szczególnie, że często nie zdejmujemy czapki np. w autobusach ("bo to tylko dwa przystanki") czy innych środkach komunikacji.

Jak ja sobie poradziłam?
Przede wszystkim: czapkę zamieniłam na nauszniki. Uszy nie marzną, głowa się nie poci - same plusy :)
W razi czego, jeśli jest naprawdę zimno, na głowę zakładam kaptur.
Zmieniłam też szampon, teraz myję włosy na zmianę Seboradinem z piroctone olaminą i Wardi Shanem z glinką Beloun.
Do tego raz w tygodniu funduję sobie sesję złuszczającą nadmiar naskórka. A raz w miesiącu peeling cukrowy
Wróciłam też do cynku, w postaci leku Zincas forte, przepisanego mi przez dermatologa.

Należy pamiętać o tym, by nie "przetrzymywać" włosów. Niezbyt to pomaga, a skutek tego jest taki, że więcej włosów wyłazi. A skóra jak się przetłuszczała, tak przetłuszczać się będzie.

W cięższych przypadkach, kiedy mimo zmian nie obserwujemy poprawy stanu skóry głowy, najlepiej wybrać się do dermatologa.

W komentarzach pojawiła się fajna dyskusja, więc postanowiłam uzupełnić notkę: Nikomu nie bronię nosić czapki, nie twierdzę też, że za całe zło związane z ŁZS odpowiedzialne są czapki. Nie. Tylko z mojego doświadczenia wynika, że większe korzyści osiągam nosząc nauszniki. Podkreślam, to moje doświadczenia. Mnie głowa swędzi niemal od razu po założeniu czapki, nieważne z jakiego materiału. Choć postaram się poszukać jakiejś "lepszej" ;)
Przy okazji dziękuję jo! za wyjaśnienie, w czym tkwi problem z czapkami! Pozwolę sobie zacytować:
"Mój głos w sprawie czapek: czapka jest potrzebna! tyle, że należy ją często prać i MUSI być z naturalnych składników, takich jak wełna owcza (merynos, szetland), wełna z lamy (alpaka, wełna kozia (moher, kaszmir). Absolutnie czapka nie powinna być z akrylu, który jako sztuczne włókno nie jest korzystny dla skóry - powoduje nadmierną potliwość, przetłuszczanie się włosów."
Problem 2: Elektryzujące się włosy.
Włosy przylepiające się do twarzy po uwolnieniu się od szalika czy nawet po ich przeczesaniu grzebieniem. Brrr...
Włosy elektryzują się przez pocieranie, a zimą najczęściej nosimy cieplejsze ubrania, które mogą włosy naelektryzować. Do tego ciepłe szaliki, którymi owijamy szyję, najlepiej kilka razy, żeby było cieplej. A przy odwijaniu szalika udaje nam się skutecznie włosy naelektryzować.

Jak ja sobie poradziłam?
Latem zabezpieczałam włosy silikownowym serum od L'biotiki. Niestety, zauważyłam, że zimą moje serum powoduje jeszcze większe elektryzowanie...
Serum zamieniłam na mieszankę olei i protein według własnego przepisu (głównie olej kokosowy i olej shea, do tego po kilka kropli oleju avocado, macadamia i arganowego, i jeszcze mniej hydrolizatu keratyny i jedwabiu), skupiłam się też na odżywieniu i nawilżeniu włosiąt. Jak zauważyłam, włosie podsuszone łatwiej jest naelektryzować.
Jeśli nakładam krem do rąk na dłonie, odruchowo już, wcieram nadmiar kremu w końcówki ;)
Grzebień potraktowałam śladową ilością kremu do rąk z Alterry (ten z aloesem i granatem, uwielbiam go) - teraz mogę się czesać bez obaw, że włosie się naelektryzuje :)

A na koniec - zdjęcie zadowolonych z zimy włosiąt (robione kalkulatorem, więc przepraszam za jakość):


A jak Wy dbacie o włosy i skórę głowy w taką pogodę?
Pozdrawiam!

23 komentarze:

  1. Jaką Ty masz grubą kitę!
    Mi niewiele pomaga przy nadmiernym przetłuszczaniu się skóry. Stosuję właściwie wszystko co wypisałaś (inne szampony), i jednak noszę czapkę, bo ja mam łysawą glacę na wierzchu, więc się trochę o nią obawiam, ale ściągam zawsze po wejściu w zamkniętą przestrzeń. Nawet na jeden przystanek ;)
    Z elektryzowaniem nie wiem co zrobić:/ Właściwie to nie ma dla mnie na to rozwiązania, ostatecznie wiąże na przejazd włosy i dopiero np. w pracy ściągam frotkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim nie wpadłam na pomysł z olejami, spinałam włosy tak, by nie szorowały o ubrania, w jakieś koczki itp. i wygodniej mi było wtedy w nausznikach. Nie bronię nikomu chodzenia w czapce, żeby nie było nie porozumień ;)

      Usuń
    2. Ależ nie, ja rozumiem. Tylko wiem, że właśnie przez czapkę bardzo mi się włosy przetłuszczają, a nawet jeśli chodzę w niej tylko po dworze i bardzo chętnie bym z niej zrezygnowała. Tak sobie biadole nad moim marnym losem :(

      Usuń
    3. polecam wcierke z kozieradki, zdecydowanie wydluza swiezosc wlosow :3

      Usuń
  2. Co do czapek itp owszem masz rację ale ja właśnie tak sie nabawiłam zapalenia zatok mimo iz zakladalam kaptur ale zatoki itp byly odkryte wiec odrazu choroba. co to za sesja zluszczajaca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikogo nie zmuszam do chodzenia bez czapki, zwracam uwagę tylko na przegrzewanie skóry...
      Sesja złuszczająca to taki już skrót myślowy - chodzi o to, by nałożyć na skórę głowy np. oliwkę złuszczającą bądź jakąś emulsję o podobnym działaniu, żeby usunąć nadmiar łuski, z którą nie radzą sobie szampony.

      Usuń
    2. A ja uważam, że nie masz racji. Chodzenie bez czapki nie tylko sprzyja przeziębieniu i chorobom zatok, ale też osłabia cebulki - w efekcie wypada nam więcej włosów. Dlatego zupełne rezygnowanie z czapki to głupota. Przegrzewanie skóry głowy następuje, gdy wchodzimy do ogrzewanego pomieszczenia i nie zdejmujemy nakrycia głowy. Wystarczy ją zdjąć.

      Usuń
    3. Mój głos w sprawie czapek: czapka jest potrzebna! tyle, że należy ją często prać i MUSI być z naturalnych składników, takich jak wełna owcza (merynos, szetland), wełna z lamy (alpaka, wełna kozia (moher, kaszmir). Absolutnie czapka nie powinna być z akrylu, który jako sztuczne włókno nie jest korzystny dla skóry - powoduje nadmierną potliwość, przetłuszczanie się włosów.

      Usuń
    4. Czapka nie grzeje tylko uszu, ale przeciwdziała uciekaniu ciepła przez głowę - nie ma co się wychładzać. O cebulkach też wspomniała wyżej czytelniczka.

      Moje sposoby na przetłuszczenie skóry głowy - 1. Dodawanie nieco octu do szamponu. Nie polecam stosować za każdym myciem, bo trochę przesusza też włosy 2.Płukanka miodowa na koniec mycia głowy. W duecie z emolientową odżywką do spłukiwania na długość włosa. Płukać można regularnie.
      Nie polecam stosować obu naraz, bo o ile na skórę zadziałają, to już na długość włosa nie za bardzo dobrze, mogą włosy przesuszyć.
      Jeden i drugi sposób wpłynął mi korzystnie na przetłuszczenie głowy, włosy są dłużej świeże i uniesione u nasady bez efektu spuszenia. Drugim pozytywem jest ograniczenie swędzenia i pojawiania się tłustego łupieżu. Dermatolog określił moją przypadłość "łojotok".

      Usuń
  3. Przepiękne, zdrowe i gęste włosy <3 Też mam problem z elektryzowaniem, trochę olejku czy silikonowego serum pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam takie krótkie pytanie trochę nie związane z tematyką postu ;) Niedawno pokazywałaś nam, jak u Ciebie wygląda ŁZS- zaczerwieniona skóra + łuska, jednak większa część Twojej skóry(na zdjęciu)wygląda na zdrową. Natomiast u mnie również występują takie przytwierdzone do skóry małe, żółte łuski, jednak, co gorsze, skóra zdaje się być pokryta takim białym nalotem, którego nie widać raczej, dopiero jak się po niej podrapię to zostaje pod paznokciem. Jest on w konsystencji biały i dość tłusty. Włosy strasznie mi wypadają, głowa swędzi i naprawdę nic nie pomaga(a stosowałam już wiele rzeczy). Moje pytanie brzmi: czy taki objaw - ten biały, tłusty nalot może świadczyć o ŁZS? Bo niezbyt przypomina on tradycyjnie opisywaną łuskę. Nie jest też suchy i łuszczący. Może ktoś miał podobne objawy, lub też Ty, Łojotokowa Głowo, się z czymś takim spotkałaś? Czekam z niecierpliwością na odpowiedź!
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam takie objawy jak Ty, z tym że ten nalot był bardziej żółtawy. Teraz mam bardziej biały, ale pewnie to wynika z faktu, że mam skórę w lepszym stanie. I miałam to zdiagnozowane jaki ŁZS. Nawet łupież suchy jest już formą ŁZS.

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź! A udało Ci się jakoś zmniejszyć chociaż ten osad, lub choć na chwilę się go pozbyć? Masz go od razu po umyciu głowy, czy może pojawia się po jakimś czasie dopiero?
      Gosia

      Usuń
  5. Włosy wyglądają zdrowo :)
    Ja w ramach radzenia sobie z zimą przekonałam się do olejków na końcówki, wcale nie przetłuszczają szybciej włosów, a włosy o niebo lepiej się układają i końcówki mają się całkiem dobrze, a w poprzednich latach pod koniec zimy nadawały się już tylko do obcięcia...
    Niestety z nadejściem zimy znowu muszę myć włosy codziennie, a jesienią już doszłam do mycia 3-4 razy w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. odkąd mam funkcję jonizacji nie wiem co to elektryzowanie. ale z czapki nie zrezygnuje jestem zmarzluchem

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie się włosy nie elektryzują, bo noszę czapkę z wełny merynosów a w życiu z niej nie zrezygnuję, bo mam problem z zatokami, wolę je ogrzewać niż kwiczeć przy zapaleniu poza tym minusowe temperatury nie służą skórze głowy i cebulkom tak samo jak przegrzanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. tez wolę myć częściej, niż "przetrzymywać" - wtedy wychodzą garściami, zreszta mnie nawet lekko tłuste włosy deprymują.

    OdpowiedzUsuń
  9. po Twych kłakach nei widać w ogóle że jakieś miały załamania ŁZSowe:D wyglądają na takie piękne, grube lśniące aaaach:D

    OdpowiedzUsuń
  10. zostałaś otagowana!

    http://gosika90.blogspot.com/2013/01/nagroda-dla-was-na-pierwsze-urodziny.html#more

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju, masz prześliczne włosy:)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. hej! widze ze masz bardzo dużą wiedzę na temat ŁZS co od niedawna jest tez moim problemem. nie widzialam u Ciebie na blogu zadnych kosmetykow z avonu, ktory sobie bardzo cenie z powodu relacji ceny do jakosci. kolezanka podeslala mi link do katalogu i dala duza znizke. czy moglabys cos polecic z tych kosmetykow katalog.avonpolska.pl/malbork Bede bardzo wdzieczna za pomoc zwlaszcza ze nie mam duzo $$$ na drogie szampony z apteki :(

    OdpowiedzUsuń
  13. www.katalog.avonpolska.pl/malbork

    OdpowiedzUsuń
  14. Robione kalkulatorem hehehe :D

    OdpowiedzUsuń