czwartek, 10 kwietnia 2014

Gdy swędzi całe ciało...

Swędzenie nie należy do najprzyjemniejszych odczuć. Pół biedy, jeśli swędzenie zniknie po podrapaniu się. Gorzej, jeśli mimo drapania, ocierania się, szorowania po skórze pazurami, swędzenie nie zniknie. Co wtedy? Mam kilka swoich pewniaków :)


Ziaja, kremowy olejek myjący dla dzieci, na ciemieniuchę, hypoalergiczny

Jeśli podejrzewasz, że swędzenie wywołał nowy żel pod prysznic - warto wypróbować ten olejek w roli myjadła pod prysznic. Wygodnie się dozuje, delikatnie pachnie i prawie wcale się nie pieni. Nie jest to akurat żadna wada, jeśli chodzi o mycie ciała, ale może stanowić mały problem podczas mycia głowy. Zawiera delikatne detergenty (jeden niestety z grupy siarczanów), które czasami nie do końca radzą sobie z pozostałościami po antyperspirantach. W składzie jest również olej słonecznikowy i olej z bawełny - bardzo dobrze sprawdzające się przy skórze dotkniętej ŁZS. Znajdziemy też skwalan, naturalny składnik ludzkiego sebum. Niestety, gdzieś pomiędzy nimi wplątał się olej macadamia, już mniej przez ŁZS lubiany. Tych, którzy ciągle się drapią również potrafi ukoić.
Buteleczka jest bardzo wygodna, pompka dozuje ilość odpowiednią do umycia całej jednej mojej nogi ;)
Olejek jest bardzo wydajny, kupiłam go w czasie wakacji i stosowałam prawie codziennie, po wakacjach już trochę rzadziej, ale wciąż przynajmniej raz w tygodniu. Produktu w butelce jest wciąż ponad połowa.

INCI: Aqua, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycerin, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Gossypium Herbaceum (Coton) Seed Oil, Squalane, Ethyl Linoleate, Ethyl Oleate, Ethyl Linolenate, Tocopheryl Acetate, Carbomer, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Sodium Benzoate, DMDM Hydantoin, Parfum, Sodium Hydroxide
W składzie mamy wodę, olej słonecznikowy, detergenty, glicerynę, olej macadamia, olej z bawełny, skwalan, zespół nienasyconych kwasów tłuszczowych (witamina F), ester kwasu octowego i witaminy E, zagęszczacz, substancja powierzchniowo czynna, witamina E, witamina C rozpuszczalna w tłuszczach, witamina C, konserwanty i zapach.
Skład nie jest może idealny, ale z taką wydajnością i taką ceną (ok. 7zł), olejek jest moim ulubieńcem, który będę polecać :)

Babydream Extrasensitive, Wundshutzcreme

Krem w zasadzie uniwersalny. Smarowałam nim co większe pryszcze, zajady a nawet uczulenie nie dłoniach. Wszystko złaziło. Od biedy można go pewnie użyć jako filtra, z uwagi na tlenek cynku, ale nie polecam. kiepsko się go wsmarowuje i strasznie bieli.
Pamiętam też, że smarowałam nim klatę, kiedy każdy (każdy!) stanik powodował, że piersi swędziały. Nie przebarwia staników ;)
Pisałam już o nim TUTAJ :)

Isana Bodycreme, Sheabutter & Kakao

Ostatni już z moich ulubieńców. Krem do ciała Isana o słodkim (czasami aż za słodkim) zapachu budyniu czekoladowego. I konsystencji budyniu. Szybko się wchłania, ale zostawia na skórze film, który mnie akurat nie przeszkadza. Dostępny w Rossmannie często w promocji za niecałe 8zł, pojemniczek ma aż 500ml kremu. Jeśli chodzi o jego wydajność, to trudno mi jest ją określić. Ja swój słoiczek zużywam już chyba pół roku, moja babcia uwinęła się z nim w niecały miesiąc :D
Uwielbiam smarować się nim przed snem. Rano wciąż czuję jego zapach :)
Zastanawiam się nad wersją z granatem albo oliwkową - ma ktoś? Polecacie? ;)

INCI: Aqua, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Ethylhexyl Stearate, Cocos Nucifera Oil, Butylene Glycol, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Copernica Cerifera Cera, Theobroma Cacao Butter, Sodium Ceteraryl Sulfate, Parfum, Isopropyl Palmitate, Carbomer, Phenoxyethanol, Tocopheryl Acetate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglicerin, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Benzyl Bezoate, Coumarin.
Zaraz po wodzie znajduje się nawilżająca gliceryna, tuż za nią emulgator i emolient tłusty, olej kokosowy, nawilżający i ułatwiający przenikanie innym związkom glikol butylenowy, kolejny emolient i masło shea, panthenol, wosk carnauba, masło kakaowe, surfaktant (detergent) składnik wosków i zapach. Po zapachu jest jeszcze emolient, zagęszczacz, konserwant, witamina E, stabilizator pH, kolejny konserwant, składnik chelatujący, konserwanty i znowu zapach.
Szału nie ma, w dodatku krem nazywa się kakaowy, a tego kakaa wcale nie ma tam aż tak dużo. Za nawilżanie odpowiada gliceryna i panthenol, emolienty, olejki i wosk robią film. Mimo wszystko lubię ten krem ;)

Macie jakieś swoje pewniaki, które zniwelują problem swędzenia?

13 komentarzy:

  1. Zawsze przy swędzeniu ratuję się kosmetykami dla dzieci :) i działa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonałe delikatne kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swędzenie głowy - glinka, aloes i dziegieć brzozowy w różnych kombinacjach. Swędzenie ciała - aleppo, masaż kessą przy myciu i olejki na wilgotną skórę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do tego olejku do mycia - pierwsze, o czym pomyślałam, to czy da się nim umyć włosy. Czy po umyciu się nim mogłabyś wyjść bez balsamu? Moja skóra jest sucha raczej i w zimie nie ma szans, często nawet balsam nie daje rady :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku raczej trudno byłoby nim umyć włosy, bo się prawie wcale nie pieni. Ale po jakimś "treningu" - pewnie da radę ;)
      Zwykle obywam się bez balsamu, a już szczególnie po tym olejku. Myślę, że mogłabyś spróbować :)

      Usuń
  5. Zaciekawił mnie olejek z Ziai. Jeśli chodzi o dziecięce kremy, u mnie króluje Flodomax, bo nie zostawia takiego białego filmu jak Sudocream, a działanie ma identyczne. Masło z Isany oczywiście znam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, może piszę w trochę nieodpowiednim miejscu. ale chciałam mieć pewność, że przeczytasz :) Otóż wczoraj pani dermatolog stwierdziła, że to co mam na głowie to nie powracający łupież a ŁZS (można to tak od razu stwierdzić po obejrzeniu?) i przepisała mi następujący zestaw: Hascofungin (płyn) i Laticort 0,1% (płyn), do tego zaleciła dokupić odpowiedni szampon (wybrałam Kertyol, bo ma w składzie siarkę i kwas salicylowy, a to podobno dobrze, bo złuszcza). Mam stosować płyny codziennie, jednego dnia jeden, drugiego drugi, szampon - wg. uznania. Przyznam, że nie zapytałam o to co właściwie jest mi przepisywane, kupiłam wszystko i gdy zaczęłam czytać ulotki w domu, okazało się, że Laticort to steryd. Przeraziło mnie to trochę, zwłaszcza po przestudiowaniu możliwych skutków ubocznych. I teraz pytanie - czy ja tego rzeczywiście potrzebuję na początek leczenia? No i np. na ulotce piszą że używa się go codziennie przez max. 2 tygodnie... a ja dostałam aż 2 opakowania i zalecenie stosowania co drugi dzień praktycznie bez odwołania! Teoretycznie powinnam go zastosować jutro po raz pierwszy (po próbie uczuleniowej) i nie wiem co robić... Widzę, że Ty propagujesz bardziej "naturalne" podejście do tematu :) Oleje, odpowiednie szampony, nawilżanie itd.
    Myślisz, że warto jednak zacząć od sterydów a potem/równolegle wprowadzać te produkty, które polecasz, czy lepiej dać sobie od razu spokój ze sterydami? A może mogłabyś mi doradzić czego na początku powinnam spróbować? Bo szczerze mówiąc zgłupiałam :/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją przygodę z ŁZS zaczynałam właśnie od sterydów i to od razu tych mocniejszych, a jak te przestawały działać, to dostawałam albo jeszcze mocniejsze, albo słyszałam, że to niemożliwe, żeby nie działały. Sterydów zwyczajnie nie lubię i nie ukrywam tego, ale wiem, że czasami pomagają, szczególnie na początku kuracji, kiedy na efekty działania szamponu trzeba trochą poczekać, bądź kiedy świąd skóry nie daje spać. Ale muszą być stosowane z umiarem, pod ścisłą kontrolą lekarza. Dwa opakowania to za dużo... Nie widzę też sensu w stosowaniu zamiennie dwóch środków, których działanie ani się nie wyklucza, ani nie pokrywa. No ale ja nie jestem lekarzem, nie znam się, może to rzeczywiście działa.
      Skoro już i tak kupiłaś te sterydy, to można im dać szansę. Ja bym spróbowała przez pierwszy tydzień codziennie, w drugim tygodniu co drugi dzień. Potem dwa dni spokoju i obserwacja skóry głowy. Jeśli objawy będą się nasilać, to można spróbować stosować je doraźnie. Nagłe odstawienie sterydów też może być złym pomysłem. A Hascofungin można póki co stosować ok. 30 minut przed myciem włosów.
      Ale zaznaczam - tak zrobiłabym ja - Ty możesz wymyślić coś innego, albo spróbować te dwa tygodnie według zaleceń lekarza - pełna dowolność ;)
      Gdyby ten Hascofungin Ci dobrze służył, to możesz wypróbować szampon Pirolam :)
      Dopóki nie będę wiedziała, które składniki aktywne Ci służą, a które nie, to to nie będzie doradzanie, tylko loteria, więc chwilowo niczego nie sugeruję :)

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź:) Przeczytałam dopiero dzisiaj, ale "naglący sterydowy problem" niechcący rozwiązał się sam - zapomniałam ich wziąć na święta - zostały w lodówce :/ Kurację zaczynam wobec tego dzisiaj. Na razie użyłam parę razy tego Hascofunginu (co 2gi dzień) i szamponu (3 razy). Głowa nie swędzi - to jest plus ale sypie mi się z niej dalej. W ogóle mam wrażenie, że ten szampon z kwasem salicylowym wybitnie wysusza włosy i o ile wcześniej myłam głowę co 2gi dzień/codziennie - np. dzisiaj mija trzeci dzień od mycia i nie wyglądają tragicznie przy skórze głowy, natomiast reszta jest jakaś sianowata, mimo użycia odżywki...

      Co do leczenia -zamierzam zrobić tak jak radzisz - steryd pierwszy tydzień codziennie, potem co drugi dzień; co do Hascofunginu to radzisz przed każdym myciem? Czyli tak wychodzi mniej więcej co 2gi dzień? Pani dermatolog mówiła, że tylko po myciu, jednakże po myciu u mnie przyspiesza przetłuszczanie włosów u nasady...

      Pirolam miałam z dwa lata temu i zadziałał, ale to było sprzed ery ŁZS, może się w niego zaopatrzę po kuracji. Ze dwa miesiące temu używałam tego przeciwłupieżowego szamponu Biovax Med z wcierką i też mi pomógł, ale gdy przestałam używać, problem wrócił i to chyba jeszcze się pogorszyło...

      Dzięki raz jeszcze za rady - właśnie tego potrzebowałam - nakierowania od czego zacząć i ewentualnie kilka wskazówek na przyszłość, w którą stronę pójść po leczeniu ale faktycznie jeszcze będzie czas na to ;) Trzymaj się cieplutko :D

      Usuń
  7. Olejek Ziaja - nie widziałam nigdzie ale przyjrzę się dokładniej, bo ostatnio żele bardzo wysuszają moją skórę. Jeśli chodzi o Isanę to mam zarówno masło o zapachu granatu - dużo rzadsze, pachnie niby świeżo ale po jakimś czasie zapach mnie zmęczył i oddałam w dobre ręce pół opakowania. Wersja oliwkowa jest genialna, gęsta i treściwa. Bardzo lubię!

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Łojotokowa Głowo, jak jest z olejowaniem skalpu w przypadku ŁZS? Można to robić (np. z dodatkiem olejków eterycznych, które mają działanie przeciwłupieżowe), czy jest to surowo zabronione?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olejowanie jest nawet wskazane - ale odpowiednimi olejami. Pisałam o tym więcej tutaj. Olejki eteryczne w roli dodatków również mogą się sprawdzić, ale w małych ilościach. I najlepiej nie zapomnij o próbie uczuleniowej ;)

      Usuń
  9. Oliwkowej Isany do ciała zużyłam juz sporo pudełek. Wg mnie jest jeszcze lepszy niz budyń :) kupuje obydwa i uzywam zamiennie. Z granatem jeszcze nie miałam. Jakoś zawsze jak jest promocja to mam duzo dwóch pozostałych. Uzywany regularnie sprawił, ze mam miekką skóre i nic nie swedzi. Aby łydki czasem potrzebują czegoś mocniejszego i wtedy smaruje je Isaną z mocznikiem.
    Musze koniecznie upolowac ten olejek z ziaji. Mój mąz jest strasznym leniwce i nie smaruje sie balsamem, a jęczy ze go skóra swędzi. Teraz używa J&J 3w1 dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń