piątek, 14 września 2012

Podsumowanie miesiąca z maścią Steper

źródło: doz.pl
Na początku przypomnę może tym, którzy rzadko tu zaglądają, że włączyłam do swojej pielęgnacji skóry głowy maści przeciwgrzybicze i w postach z cyklu "podsumowanie miesiąca z..." będę się zajmować ich recenzjami.
Poprzedni post dotyczył maści Clotrimazolum 1%, krem.
Post dotyczący maści Steper też się już u mnie pojawił.

W tym przypadku pojęcie miesiąca jest umowne, ponieważ maść okazała się bardziej wydajna i wystarczyła na tydzień dłużej :)

W kartonowym pudełku otrzymujemy tubkę maści. Maść ma kolor bardzo jasnobrązowy i przyjemny, początkowo łaskoczący w nos, zapach. W końcu trzy olejki eteryczne muszą jakoś pachnieć :)
Co mnie zaskoczyło w opakowaniu to fakt, że znalazł się tam jeszcze pęcherzyk powietrza, który wpływał na sposób dozowania maści. Wystarczyło lekko ścisnąć i odpowiednia ilość produktu lądowała na palcu. Ale - przez pierwszy tydzień zeszło tyle maści, że byłam prawie przekonana, że do końca miesiąca nie wystarczy. Potem było jeszcze ciekawiej - przez dwa-trzy tygodnie miałam wrażenie, że maści nie ubywa :P
Dopiero przez ostatni tydzień maści zaczęło ubywać, znów w tym samym zastraszającym tempie jak na samym początku.

Maść Steper najbardziej chyba polubiłam za jej zapach. Piękny, eukaliptusowy zapach, który utrzymywał się na skórze przez cały dzień. U mnie nie spowodowała reakcji alergicznej, zapchanych porów czy zaostrzenia objawów ŁZS. Przy nakładaniu maści występuje uczucie chłodzenia, łagodzi swędzenie niemal od razu. Pod koniec stosowania żałowałam, że nie jest wzbogacona mocznikiem, myślę, że byłaby wtedy naprawdę rozchwytywanym towarem. Może ktoś z Was wie, jak tuninguje się maść? I jak ją zwabić później do tubki? :P

Podejrzewam, że to będzie moja ulubiona maść w dziedzinie zwalczania drożdżaków - plusy zbiera za zapach, uczucie chłodzenia i łagodzenia, skład i wydajność. Trzeba tylko uważać, bo można słono za nią przepłacić :)

I już chyba tradycyjnie - badanie przyrostu :)
I zdjęcie sprzed chwili:
Przyrost nieznaczny, ale chyba jest ;)
Jak zwykle koszmarna jakość, ale akumulatorki z aparatu odmówiły posłuszeństwa... :x

14 komentarzy:

  1. Maści przeciwgrzybicze do pielęgnacji skóry głowy... Nie wpadłabym na to. Dobrze, że działają. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tam ŁZS! Jakie Ty masz gęste włosy!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju! Jakie piękne i gęste włosy! Zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja czesto jak uzywam roznych masci to przepakowuje je np do opakowania w sloiczku po kremie , albo do pudeleczka (sloika) po masle do ciala ). w takim pojemnikach latwiej jest je transportowac i mieszac, lub przechowawywac gdy np popsuje nam sie tuba,albo gdy zakretka nie chce sie zakrecac.
    Jola...

    OdpowiedzUsuń
  5. warkocz piękny:)

    widziałam na blogu blond bunny, że szukasz jakiejś odżywki do mycia i masz dość spore wymagania - a taka: http://www.doz.pl/apteka/p24814-Zdrojowa_odzywka_mineralna_do_wlosow_200_ml może się nada? albo to: http://www.doz.pl/apteka/p47384-Ziaja_Med_Lipidowa_Fizjoderm_zel_oczyszczajacy_do_demakijazu_200ml?

    OdpowiedzUsuń
  6. Miconal żel ja to testuje 7 dni i mile mnei zaskoczył
    Radek

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej:) trafiłam na Twojego bloga szukając kogoś kto pisze o podobnej tematyce. Ja borykam się akurat z dość intensywnym wypadaniem włosów, natomiast jednym z podejrzanych jest łojotok, kiedyś podejrzanym było właśnie ŁZS. Nie rozpisuje się na dzień dobry:) pozwolę sobie zaobserwować i zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś wyróżniona na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej zostałaś wyróżniona u mnie na blogu :) Zapraszam http://ecopiekno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń