wtorek, 23 grudnia 2014

Jak czytam składy kosmetyków i produktów do skóry głowy?

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z włosomaniactwem i ŁZS, kosmetyczna blogosfera przeżywała (i zdaje się - wciąż przeżywa) zalew informacjami dotyczącymi rozszyfrowywania tajemnic INCI, klasyfikowania związków na podstawie ich działania na skórę/włosy albo tolerancji przez skórę/włosy. Jak każda nowość, z początku wyglądało to dla mnie niemal jak alchemia, łacińsko-angielskie nazwy były frustrujące i tak bardzo niezrozumiałe. Do tego wszystkie te kategorie, mniej lub bardziej szczegółowe - potrzeba było czasu, żeby wszystkie te informacje poukładały mi się w głowie w jedną, w miarę spójną całość. A skoro udało mi się ten natłok danych opanować, opowiem Wam, jak zrozumieć tajemnice INCI :)

Czego się spodziewać?
Skoro już przeczytałyśmy w internetach wszystko na temat czytania INCI, wybieramy się do drogerii i łapiemy pierwszy z brzegu kosmetyk. Patrzymy w skład - i co?
Znamy już angielskie i łacińskie nazwy, potrafimy zaklasyfikować składnik do jednej z wielu grup składników kosmetycznych, wiemy, że skoro znajduje się na początku to składu, to jest go w kosmetyku raczej dużo, ale czegoś tu brakuje...

Pewnie wiemy też, że pewne grupy składników są charakterystyczne dla określonych typów kosmetyków. Przykładowo w kremie do rąk nie znajdziemy detergentów a w kremie do stóp - filtrów przeciwsłonecznych. Wynika to przede wszystkim z formuły (krem jest emulsją) albo z zastosowania kosmetyku (krem do stóp nie służy do ochrony przeciwsłonecznej).
 
Na co patrzeć?
Po przeczytaniu miliona poradników na temat czytania INCI, patrzyłam srogim wzorkiem na każdy składnik z osobna i starałam się przyporządkować mu odpowiednią funkcję. Na zasadzie: skoro jest pantenol, to nawilża; jest mocznik, to złuszcza; jest keratyna, więc włosy będą zadowolone; jest olejek eteryczny, więc kosmetyk będzie ładnie pachniał... I jak już dotarłam do końca składu z taką wyliczanką, to okazywało się, że naobiecywałam sobie jeszcze więcej niż napisał producent. A specem od marketingu to ja nigdy nie będę ;)

Warto wziąć pod uwagę wpływ, jaki wywierają na siebie poszczególne składniki. Przykładowo: agresywność mocniejszych detergentów, np. SLeS, może być łagodzona przez składniki nawilżające, np. glicerynę albo pantenol, bądź jeszcze wzmacniana przez surfaktanty niejonowe, np. Laureth-4, Steareth-2.

Obecnie patrzę na skład globalnie - najpierw sprawdzam początek listy INCI w poszukiwaniu bazy kosmetyku. Następnie zerkam na kilka ostatnich pozycji, żeby się upewnić, czy nie ma zbyt dużo zapachów, konserwantów i innych podrażniaczy. Następnie zerkam na środek składu i dopiero na tej podstawie stwierdzam, jak kosmetyk może się sprawdzić w przypadku mojej skóry/włosów.

Stąd bierze się także uniwersalność niektórych kosmetyków - jeśli moje dłonie lubią się z kremem z olejem kokosowym, gliceryną i mocznikiem, i moje włosy również lubią te składniki - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czasem taki krem nałożyć także na włosy. Podobnie z kosmetykami do mycia - twarz lubi delikatne detergenty i nawilżanie, skóra głowy tak samo. W sytuacji awaryjnej mogę umyć włosy żelem do twarzy bądź twarz - szamponem ;)

Dobra i zła chemia
Wiele osób po przeczytaniu artykułów na temat INCI ucieka z jednej skrajności w drugą. "Kosmetyki dostępne w drogeriach to syf, kiła i mogiła - producenci wrzucają tam największe śmieci, a ciemne społeczeństwo to łyka i jeszcze płaci za to kupę kasy. Jestem tak bardzo alternatywny, że nie wejdę więcej do drogerii, bo tam jest sama chemia. Będę kupować w internetach tylko tróEKO kosmetyki w tróBIO sklepach. I tylko certyfikowane, a nie jakiś szajs dla ciemnoty."

A mnie, kiedy tylko słyszę określenie "sama chemia" albo "cała tablica Mendelejewa" w stosunku do czegokolwiek, staje przed oczami ten oto obrazek:

źródło: http://komixxy.pl/uimages/201004/1271421219_by_IDontLikeMondays_500.jpg
Na temat Chemii i Natury pisałam już jakiś czas temu, więc nie będę się powtarzać :) Dla zainteresowanych - KLIK!

Jak zrozumieć INCI?
Do stworzenia tego wpisu zainspirował mnie szampon konopny CutisHelp i jego skład. Oto on:

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cannabis Sativa Seed Oil, Cocamidopropyl Betaine, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Carbomer, Sodium Hydroxypropyl Oxidized Starch Succinate, Sulfur, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Cyclomethicone, Parfum, Tocopheryl Acetate, Methoxy PEG/PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone, PEG-12 Dimethicone, Caprylyl Glycol, Glyceryl Caprylate, Glycerin, Phenylpropanol, Sodium Salicylate, BHT.

Jeśli by się wczytywać w każdy składnik po kolei, wyjdzie nam niezłe pomieszanie z poplątaniem. No bo jak to? Silny detergent, a zaraz obok niego olej i następny detergent? Emulgatory, polimery, silikony? W szamponie do włosów?!
Ano, w tym szaleństwie jest metoda. Wyobraźcie sobie skórę, który wymaga naprawdę mocnego nawilżenia i złuszczenia. I która w dodatku niesamowicie swędzi. I - jakby tego było mało - przeżywa niesamowity najazd grzyba. Co z tym fantem zrobić?

Olej konopny przeznaczony jest właśnie do skóry problematycznej, działa łagodząco i wnika do głębszych warstw skórnych, niosąc skórze ulgę i dając lekką okluzję. Od okluzji są także silikony, emolienty i polimery. Z kolei drugi ze składników aktywnych, siarka, złuszcza to, co powinno zostać złuszczone i łagodzi przetłuszczanie skóry. Z powodu oleju, w szamponie znalazło się nieco więcej emulgatorów - w końcu po umyciu włosów, mają one być świeże, a nie oleiste. Detergenty i łagodne środki powierzchniowo czynne, poza zmyciem oleju, mają także drugą funkcję - usuwają drożdżakowych najeźdźców.

I uwierzcie mi, ten szampon działa :)
Warto jednak postawić sobie dodatkowe pytanie: czy jest to szampon do częstego stosowania?
Z uwagi na swój bogaty skład, szampon stosowany zbyt często może obciążać włosy i pozostawiać je niedomyte. Dlatego najlepiej szampon ten stosować zamiennie z szamponem o krótszym składzie, może być również ze SLeS, żeby skuteczniej wymyć pozostałości po szamponie konopnym :)

Czy już rozumiecie mój sposób czytania INCI? ;)
A jak Wy podchodzicie do składów zamieszczonych na opakowaniu kosmetyku?

13 komentarzy:

  1. Też na początku czytałam każdy składnik po kolei, co oczywiście doprowadzało mnie do szaleństwa (szukanie mgiełek było chyba najgorsze i skończyło się na tym, że nie kupiłam żadnej). Teraz wyluzowałam, wiem, że nie wszystkie silikony to zuo i nie wszystkie alkohole zrobią mi wiór ze skóry głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha swietny ten obrazek;)
    Mam podobna taktyke jesli chodzi o czytanie skladow:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wszelkie memy z Marią Skłodowską - Curie ;)
    Chemia jest we wszystkim, co nas otacza, nie da się od niej uciec, ja też staram się patrzeć na skład całościowo, co prawda, szukam wszędzie ekstraktów, olejków, ale nie zrażam się też innymi związkami chemicznymi, bo to chcąc, nie chcąc kosmetyk też musi zawierać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeszłam przez podobne etapy, od zaprzeczenia i zlej reakcji na drogeryjne kosmetyki poprzez fascynację eko a teraz jestem po środku i mądrze czytam składy.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja przestałam się az tak przejmować składami. biorę na próbę - ryzyk fizyk :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dwóch godzin studiuję Twojego bloga i szczerze mówiąc ciężko przyswoić sobie taki ogrom informacji. Mam bardzo duże problemy ze skórą głowy - przetłuszczone włosy (a posiadam je o długości do łopatki), bolące i swedzące krosty i strupy na skórze głowy, wypadające włosy... Gdy się drapie za paznokciami zostaje mi brzydko pachnący biały "osad". Trwa to wszystko u mnie od jakiegoś roku. U dermatologa jeszcze nie byłam. Zaczęłam szukać w internecie dobrego szamponu (obecnie używam physiogel, emolium i nizoralu ale nie pomagają... Myślałam że to zwykły łupież i podrażnienie głowy dlatego kupowałam łagodne specyfiki) i w ten sposób trafiłam na twój blog.
    Proszę posłuż radą jaki szampon/y kupić i jak ich używać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj wymieniłam swoich ulubieńców KLIK!

      A stosowanie? Myję włosy dwa razy, skupiając się na skórze głowy. Za pierwszym razem myję i masuję, a potem spłukuję. Za drugim razem masuję i zostawiam na chwilę pianę na skórze głowy. Stosuję najczęściej na zmianę szampon leczniczy i szampon łagodny.

      Usuń
  7. hej;) co sądzisz o składzie tego szamponu? Nadaje się jako delikatny? http://www.doz.pl/apteka/p64817-Dermedic_Emolient_Linum_szampon_do_wlosow_200_ml

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest delikatny, jeśli chodzi o sam detergent - ma w składzie ALS, a więc siarczan jak SLS, choć ciut łagodniejszy. Jednak obok tego jest dodatek oleju lnianego, choć daleko w składzie. Myślę, że "łagodny" to nie jest odpowiednie określenie, on się plasuje gdzieś pomiędzy "mocniejszymi" i "łagodniejszymi" szamponami :)

      Usuń
  8. na odwołania szkoda mi nerwów, czasu i stresu... już wybrać inne miasto tak myślę na to prawko..

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Świetny blog, gratuluję.
    Mam pytanie. Za Twoją radą kupiłam salicylol, otworzyłam pudełko, a tam jest mniej więcej 2/3 produktu na całą butelkę. To normalne?
    Przepraszam, że pytanie pod postem na inny temat. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tak. O ile nakrętka ani etykieta nie są zatłuszczone, to to jest normalne. Mój Salicylol też nie był nalany "pod korek" ;)

      Usuń
  10. Ani etykieta, ani nakrętka nie są zatłuszczone, więc pewnie tak miało być. :)
    Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź! I życzę zdrówka ;)

    OdpowiedzUsuń