piątek, 13 kwietnia 2012

Kuracja oczyszczająca: Czwarty tydzień

Mija już miesiąc odkąd zaczęłam pić zioła, a ja nie mogę się nadziwić, że tak szybko zaczęły działać i tego, jakie są wyniki ich działania. Innymi słowy - nie poznaję swojej skóry w lustrze :)

Działanie ziół bardzo dobrze współgra z kremem z kwasem migdałowym - moja twarz w końcu przestała wyglądać jak przyklejona przez jakiegoś naćpanego grafika do innego ciała. Nie ma zaczerwienień, znikają przebarwienia i maleją pory. Samą mnie to dziwi, ale powoli znikają i zaskórniki mieszkające sobie na nosie. Już raz tak wyglądałam - jak udało mi się dorwać jakiś zielony żel do twarzy z mikrogranulkami, z Avonu. Niestety, nigdy więcej go nie widziałam...

Na twarzy i plecach pojawiają się jeszcze "niespodzianki". Być może to zasługa tego, że wciąż i wciąż, i wciąż na nowo tykam twarz. Nie wierzę, że to ja ;)

Przyzwyczajam się nawet do pocenia jak dzika świnia, jak to ktoś ładnie podsumował ;)

Niestety, skóra głowy wciąż sprawia mi problemy - moje osobiste drożdżaki chyba nie chcą się ze mną jeszcze żegnać. Na szczęście, mam i na to pewien dość niekonwencjonalny, acz skuteczny sposób - o tym wkrótce ;)

Tymczasem chciałabym się jeszcze pochwalić nowym nabytkiem :)

Jak Wam się podoba? :)
PS. Witam powiększające się grono moich obserwatorów - jest Was już 31 - a nie sądziłam, że ktoś zechce mnie czytać... Dziękuję Wam :)

11 komentarzy:

  1. bardzo fajny blog, nie wiem czemu Cię dziwi ilość obserwatorów. Troszkę więcej wiary w siebie :)

    a nowy nabytek sliczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Dziś wiary w siebie trochę mi zabrakło :)

      Usuń
  2. Ty się nie dziw, sensownie piszesz i z humorem, zobaczysz, ani się obejrzysz, a pstryknie setka ;)

    Cieszę się z efektów razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)

      I dziękuję za doradzenie w sprawie kremu - po tygodniu smarowania się na noc stwierdziłam, że wreszcie wyglądam jak ludź, a nie jak mutacja muchomora - blada twarz w czerwone kropki :P

      Usuń
  3. Słodziachna ta kokardka :)
    Dwa lata temu zrobiłam sobie kurację bratkiem i po jakimś miesiącu miałam cerę jak marzenie. Rok temu postanowiłam to powtórzyć - Boże, nie powinnam była pokazywać się ludziom... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu kokardki ;)
      I bez przesady z tym niepokazywaniem się ;)

      Usuń
  4. Dziękuje Ci za tego bloga, podnioslas mnie na duchu - może i ka poradzę sobie z moja głową.

    OdpowiedzUsuń
  5. To Twoje wloski na zdj? dlugie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj ponownie!

    Dziś zmotywowana Twoją kuracją sama zakupiłam taki zestaw ziół(strasznie dużą objętość zajmują, musiałam podzielić je na porcje) i od jutra mam zamiar zacząć je pić, tylko jeszcze nie wyposażyłam się w żaden fajny zaparzacz niestety, więc mogę mieć lekkie problemy techniczne :P

    Pan w sklepie zielarskim stwierdził, że nie ma bratka, po czym podał mi fiołka trójbarwnego...;)

    Życzę powodzenia w walce o piękne włosy, mam nadzieję, że ta kuracja pomoże właśnie na skórę głowy, bo ja mam problem właściwie wyłącznie na tym polu...

    Pozdrawiam serdecznie!

    Gosia z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)

      Kuracja ma za zadanie oczyścić ciało z toksyn, jeśli problem ze skórą głowy ma podłoże właśnie w obecności toksyn, powinno pomóc :)

      Co do "problemów technicznych" - niech zioła zaparzą się pod przykryciem z talerzyka, a potem trzeba zastosować taktykę picia przez zęby, coby nie wciągnąć fragmentów roślin :)

      Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
      (Zabraknie mi kiedyś kciuków... :P)

      Usuń