czwartek, 31 października 2013

Profilaktyka ŁZS

Dzisiejszy wpis sponsoruje literka P: P jak Pielęgnacja, ale też P jak Profilaktyka. Wszyscy wiemy, jak ważna jest pielęgnacja w leczeniu ŁZS i pewnie każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z tą chorobą, zastanawiał się, jak to będzie, jak się wreszcie tego uciążliwego paskudztwa pozbędzie. Niestety, ŁZS jako choroba przewlekła wymaga podejmowania pewnych środków nawet wtedy, kiedy na skórze panuje gładkość i nawilżenie. 

Profilaktyka to działania mające zapobiegać chorobom i ich nawrotom. Powszechnie obwiniane o wywoływanie objawów ŁZS są grzyby drożdżopodobne (grzyby! nie drożdże!) z rodzaju Malassezia sp., które należą do mikroorganizmów naturalnie występujących na skórze głowy. Żywią się głównie łojem, który produkują gruczoły łojowe w celu zapewnienia skórze odpowiedniego nawilżenia. Więcej o drożdżakach napisałam już tutaj - KLIK. Drożdżaki te będą obecne na skórze głowy nawet wtedy, jeśli objawy ustąpią, dlatego bardzo ważne jest odpowiednie dbanie o skórę głowy oraz o to, by populacja drożdżaków nie rozrastała się.

Załóżmy, że terapia przepisana nam przez dermatologa jest skuteczna. Jesteśmy zadowoleni, ale buteleczka szamponu kończy się i... Koszmar powraca. Nie, to nie jest wina dermatologa. Niekiedy zdarza się, że skóra głowy przyzwyczaja się do składnika aktywnego w szamponie (a przynajmniej ja tak mam: KLIK). Wtedy najlepszym sposobem jest zmiana szamponu na inny, z innym niż dotychczas stosowanym składnikiem aktywnym. Tutaj krótki wykaz składników aktywnych: KLIK. Niestety, tu znowu jest pewne ryzyko, że wybrany przez nas szampon okaże się mniej skuteczny niż ten wcześniejszy. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko szukać kolejnego...
Ale teraz wersja optymistyczna: przepisana przez dermatologa kuracja przynosi naprawdę dobre skutki, łuska, swędzenie, nadmiar łoju - wszystko to znika i nawet po zniknięciu szamponu problem nie wraca. Tego życzę każdemu z Was! 

Co jednak robić, by mieć pewność, że nawrót ŁZS nam nie grozi? Tu właśnie pojawia się słówko "profilaktyka".
Przede wszystkim co jakiś czas, raz na tydzień, raz na dwa tygodnie, w najlepszym wypadku raz w miesiącu należy umyć skórę głowy szamponem przeciwłupieżowym, najlepiej tym samym, który pomógł nam pozbyć się ŁZS. Możemy również stosować szampony przeciwłupieżowe w saszetkach albo smarować skórę głowy maściami przeciwgrzybiczymi, np. Clotrimazolum, Steper albo Terbilum. Warto również zapoznać się z olejami i ziołami indyjskimi (moje opracowanie: 1, 2 i 3) oraz olejkami eterycznymi. Znam przypadek osoby, która w ramach profilaktyki hennuje włosy i nie musi używać innych przeciwłupieżowych czy przeciwgrzybiczych specyfików; henna ma właściwości grzybobójcze i przeciwłupieżowe.
Jest to ważne, dlatego powtórzę: drożdżaki odpowiedzialne za objawy ŁZS występują na skórze głowy każdego z nas, zdrowego i chorego. My mamy ich po prostu więcej, dlatego warto kontrolować liczebność naszych "małych przyjaciół".

Druga ważna sprawa: nie dopuszczać do przesuszenia skóry głowy, do jej skaleczenia oraz pojawiania się reakcji alergicznych. W dalszym ciągu bacznie obserwujemy skórę głowy przy każdej zmianie szamponu, po zastosowaniu nowej maski, odżywki, oleju itp. To samo jeśli pojawiają się czynniki, które mogą wywołać nawroty: stres, osłabienie organizmu, zmiana klimatu, mało słońca, zmiana diety, wahania hormonalne, nowe leki itp. Szczególnie należy zwracać uwagę na skórę głowy w trakcie tzw. okresów przejściowych i w okresie grzewczym.
W celu niedrapania się w nocy polecam rękawiczki bawełniane ;)

I trzeci równie ważna, a czasami pomijana sprawa: zwracamy uwagę na przedmioty, które mają kontakt ze skórą głowy. Nie korzystamy z przyborów innych osób: grzebienie, szczotki, gumki do włosów, spinki, ręczniki, czepki i wszystkie akcesoria, które mają kontakt z naszą skórą głowy, mogą być używane jedynie przez nas. ŁZS to choroba wywoływana przez grzyby, dlatego jeśli chodzi o profilaktykę, postępujemy podobnie jak w przypadku grzybic. Jeśli ktoś chce skorzystać z naszego grzebienia albo nawet spinki do włosów - proponuję to najpierw wyparzyć. A najlepiej wcale tego nie pożyczać. Zdrowy egoizm jest zdrowy.
Podobnie z czapkami, szalikami, poszewkami na poduszki - prać tak często jak to się da. A jeśli chodzi o nakrycia głowy - ważne jest również, by były przewiewne, i by nie nosić ich w pomieszczeniach ani autobusach, pociągach itd., ponieważ może to spowodować wzmożone przetłuszczanie skóry głowy i dalsze problemy.

Dopisek (1.11.2013):
Znalazłam artykuł, w którym polecane są szampony z ketokonazolem i cyklopiroxem, a przy naprawdę ciężkich nawrotach (już wtedy pod okiem dermatologa, który został poinformowany, że to nawroty) leczenie itrakonazolem przez dwa kolejne dni miesiąca. LINK
Z kolei jeśli ŁZS nawraca na twarzy, polecane są peelingi przeciwłojotokowe i przeciwzapalne, np. z kwasem pirogronowym, kwasem salicylowym lub kwasem azelainowym. LINK

I na koniec coś z zupełnie innej beczki, ale myślę, że poszukującym dermatologa może się przydać szybki poradnik: Jak przeczytać wszystkie komentarze na stronie znanylekarz.pl z wykopu :)

Życzę Wam braku nawrotów! :)

15 komentarzy:

  1. Coraz bardziej mnie wciąga Twój blog, choć sama akurat nie mam tego problemu - mają... wszyscy wokół... Ostatnio własnie się zastanawiam, na ile to może być zaraźliwe, choć czytałam kiedyś, że henna dość dobrze radzi sobie z grzybami i czasem się zastanawiam, na ile ona mnie chroni jakoś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kilka publikacji na temat roślin indyjskich i mam coraz większą ochotę któreś ziółko wypróbować :)
      I henna, i neem, i amla, wszystkie one działają silnie przeciwgrzybiczo. Systematyczność też ma znaczenie :)

      Usuń
  2. bardzo dobry wpis, mimo, że choroba mnie nie dotyczy to temat mnie nurtuje ;) dziękuje, że dzielisz sie doświadczeniami ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)
      Cieszę się, że mogę komuś pomóc poprzez swoją pisaninę :)

      Usuń
  3. Największy problem to znalezienie kompetentnego lekarza, jeszcze na takiego nie trafiłam a kończy mi się wybór :) (mieszkam w małym mieście)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to prawda. Lekarze albo bagatelizują problem, albo przepisują sterydy bez wyjaśnienia "z czym to się je", albo mają swój stały zestaw, który przepisują każdemu, nieważne co ma na głowie.
      Życzę wytrwałości :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe. Napewno taka profilaktyka nikomu nie zaszkodzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profilaktyka w założeniu ma nie szkodzić, a pomagać :)

      Usuń
  5. profilaktyka w kazdej chorobie skornej jest wazna ;) i skuteczna ;). mysle ze swoim postem pomozesz duzo osobom, bo ciekawe informacje tu napisalas :). Odpisałam Ci na komentarz u mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ostatnio udaje mi się mieć czystą skórę głowy i jestem z tego bardzo zadowolona ;)

      Usuń
    2. i ja również - jak czymś nie dobiję łba przypadkiem xd - jakoś funkcjonuję z ŁZS :D dziękujemy Ci Głowo za tego bloga mądrości pełnego:)) pewnie nie jedne kudełki uratowałaś :D:D

      Usuń
  6. mi jedynie nad uszami skora sie przesusza glowy, jakby łupierz.. ale tylko w tych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  7. a czy nasze szczotki, grzebienie trzeba co jakiś czas sterylizować? i jak to robić? ja mam np. szczotkę tangle teezer boję się, że jak ją wyparzę to się popsuje :p ja co jakiś czas myje ją szarym mydłem i dokładnie oczyszczam zakamarki za pomocą patyczków kosmetycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plastik ze spotkania z wrzątkiem może nie wyjść cało ;)
      Można przecierać spirytusem, najlepsze działanie ma taki w stężeniu 70% :)

      Usuń